Lasy Państwowe rozkręcają nagonkę przeciw niewinnym owadom. Straszą Polaków „zabójczym” chrząszczem
Wydawać by się mogło, że taka instytucja jak Lasy Państwowe powinna zachęcać do dbania o przyrodę. Niestety, jest wręcz odwrotnie. A to zetną parę drzew za dużo, niszcząc gniazda czapli, a to przestraszą Polaków „zabójczym” chrząszczem.
Sprawę nagłośnił profil Nasze Lasy. Jak pisze organizacja, Centrum Informacyjne Lasów Państwowych zamieściło informację o „kropli, która może zabić”. Jej źródłem jest pięknie wyglądający chrząszcz o nazwie oleica krówka. Wprawdzie CILP już stonowało swoje ostrzeżenie, to ślady „zabójczej kropelki” znajdziemy choćby na profilu Nadleśnictwa Dojlidy.
Jednak i tam podkreślono, że „dawka śmiertelna dla człowieka wynosi około 0,03 g tej substancji”, a pojedynczy owad nie potrafi wyprodukować aż takiej ilości kantarydyny. Zagrożenia dla życia więc nie ma, ale zła prasa poszła w świat. O groźnym chrząszczu w polskich lasach rozpisały się media, bazując na informacjach kolportowanych przez Lasy Państwowe.
Ile chrząszczy zginie przez medialną nagonkę spowodowaną przez Lasy Państwowe?
Tego zapewne nigdy się nie dowiemy. Owszem, to nie tak, że zagrożenia nie ma. Substancja może podrażnić skórę i dlatego lepiej nie mieć bezpośredniego kontaktu z nawet 4 cm okazem, ale na pewno nie jest to zabójca kryjący się w lesie czy łąkach. A właśnie taką markę Lasy Państwowe chrząszczowi stworzyło.
Oczywiście, przyjęcie dużej ilości kantarydyny może źle się skończyć, ale coś takiego jest niemal nieprawdopodobne. Krzysztof Kurpiecki na swoim blogu dodatkowo wyjaśnia, że „człowiek o wadze 75kg musiałby przyswoić truciznę z półtora oleicy żeby umrzeć”. Tyle że taka dawka przyjęta przez skórę jest niemożliwa.
Jeśli podczas spaceru po lesie nie wcinacie owadów, które znajdziecie – raczej jesteście bezpieczni
Owada lepiej po prostu nie dotykać, ale to chyba normalne – choćby z szacunku dla zwierząt, których niepotrzebnie nie powinno się straszyć. To przykre, że nagonkę na chrząszcza rozpoczęła organizacja, której celem powinno być edukowanie, a nie wprowadzanie w błąd.
Lasy Państwowe mają swoje za uszami. Ot, choćby ostatnia wycinka drzew - mieli wyciąć 4 drzewa, ale poszli w las i zaszkodzili czaplom. Kolejna potencjalna ofiara to oleica krówka: oby jednak wiadomość o tym, że nie ma się czego bać, rozniosła się tak samo, jak o śmiertelnym zagrożeniu w polskich lasach.