Pro jak problem. OnePlus 9 Pro - (nie) recenzja
Tu miała być recenzja OnePlusa 9 i OnePlusa 9 Pro. Ale nie będzie, przynajmniej na razie. Już tłumaczę.
Najnowsze smartfony OnePlusa trafiły do mnie ponad dwa tygodnie temu. Pierwsze wrażenia i zachwyty możecie przeczytać w osobnym tekście.
OnePlus 9 Pro i tańszy OnePlus 9 robią fenomenalne pierwsze wrażenie. Na papierze są też smartfonami kompletnymi - nie ma tu ani jednego punktu, do którego można by się przyczepić. Dodajmy do tego bijącą zewsząd obietnicę fotograficznej wielkości, za sprawą partnerstwa z Hasselbladem i teoretycznie recenzja powinna być tylko formalnością.
Cóż, to tylko kolejny dowód na to, że specyfikacja i marketingowe slogany nie zawsze oddają to, jaki produkt jest naprawdę.
OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro mają potencjał na najlepsze smartfony na rynku. Ale jeszcze nie teraz.
Gdy kurz unboxingu opadł, wraz z emocjami towarzyszącymi pierwszemu wrażeniu, zaczęły się problemy. Aby upewnić się, że nie jest to kwestia wadliwych egzemplarzy, polski oddział OnePlusa podesłał mi do porównania drugi komplet telefonów, ale efekty były dokładnie takie same - OnePlus 9 i OnePlus 9 Pro są trapione przez tak poważne błędy w oprogramowaniu, że pisanie ich recenzji teraz byłoby nieuczciwe zarówno wobec czytelnika, jak i wobec produktu.
Zdaję sobie sprawę, że w Sieci nie brakuje recenzji nowych OnePlusów, zarówno w polsko-, jak w anglojęzycznej części Internetu. Wiele z nich albo ignoruje problemy, albo wprost przeciwnie - skreśla telefon już na starcie z ich powodu.
Osobiście uważam, że lepiej poczekać. Smartfony OnePlusa (niestety) słyną z problemów wieku dziecięcego. OnePlus jednak słynie też z tego, że błyskawicznie łata wszelkie dziury. Dość powiedzieć, że na przestrzeni ostatnich 10 dni smartfony otrzymały już dwie aktualizacje oprogramowania, a trzecia jest w drodze. Z pewnością jednak pojawią się też kolejne, bo większość problemów nie została jeszcze rozwiązana.
OnePlus 9 Pro - Pro jak problem.
Piszę tu o droższym z dwójki, ale większość z opisanych kwestii dotyczyła również OnePlusa 9. Oto niektóre z problemów, przez które zdecydowałem się odłożyć w czasie recenzję smartfonów.
Niedziałające płatności zbliżeniowe.
Po pierwszej aktualizacji software’u, w OnePlusach 9 chyba wszystkich testerów w Polsce przestały działać płatności zbliżeniowe. Przy próbie dodania karty witał nas taki komunikat:
Problem został naprawiony kilka dni później, ale nie do końca. Pomimo tego, że udało mi się skonfigurować Google Pay na OnePlusie 9 Pro, nie mogłem nim zapłacić w sklepie. Po przyłożeniu telefonu do terminala nie działo się nic. Sprawdziłem NFC, sprawdziłem ustawienia oprogramowania, sprawdziłem aplikacje domyślne - bez skutku. Telefonem nie dało się zapłacić.
Problemy z połączeniem.
Być może to kwestia współpracy telefonu z konkretnym operatorem, ale w obydwu urządzeniach zdarzyły mi się problemy z łącznością telefoniczną. Po wybraniu numeru telefon w ogóle nie odbierał sygnału, pomimo doskonałego zasięgu. Za każdym razem pomagał restart telefonu.
Nieakceptowalny czas pracy na jednym ładowaniu.
Obydwa OnePlusy mają akumulator o pojemności 4500 mAh, który powinien bez trudu wystarczyć im na cały dzień pracy, nawet wykorzystując odświeżanie 120 Hz. Tymczasem ani razu nie udało mi się wycisnąć pełnego dnia z żadnego z nich. Do tego każde z czterech urządzeń, które miałem u siebie, wykazywało ogromny drenaż akumulatora w czasie uśpienia - przez noc telefony potrafiły zgubić nawet 40 proc. energii, niezależnie od tego, czy tryb AOD był włączony, czy nie.
Więcej niebieskiego, re(d)aktor wytrzyma!
Ostatnim problemem jest sytuacja z aparatami w nowych OnePlusach. Logo Hasselblada miało zobowiązywać. OnePlus zachwalał, że eksperci legendarnej marki pomagali dostroić kolory przechwytywane przez aparaty nowych smartfonów, by nadać im charakterystycznego wyrazu.
To ostatnie z pewnością się udało, tyle że zamiast jednego wyrazu, np. „wow”, każde zdjęcie zrobione OnePlusami można opisać słowami „I’m blue, da ba dee, da ba da”.
Poziom saturacji niebieskiego jest tak wysoki, że OnePlus zamiast napisu „Hasselblad” mógłby mieć napis „Eiffel 65”. Z tego co widzę, wszyscy recenzenci zwrócili uwagę na to specyficzne zachowanie, więc możemy się spodziewać, że OnePlus przemyśli kalibrację kolorów. Podobnie jak wart przemyślenia jest automatyczny kontrast - momentami tak silnie podbity, że detale w cieniach po prostu znikają.
Czasem zdjęcia robione OnePlusami są też po prostu… niebieskie. Np. gdy rejestrowana wieczorem scena ma dużo bieli (np. zimą albo podczas niespodziewanych wiosennych opadów śniegu) i korzystamy z automatycznego HDR-u, OnePlus 9 Pro robi zdjęcia wyglądające tak:
Nawet gdy uda się zmusić telefon do poprawnej ekspozycji, całe zdjęcie ma wyraźny niebieski zafarb. To zresztą notoryczne zachowanie - OnePlus 9 i 9 Pro nie potrafią ustawić balansu bieli w niejednoznacznej sytuacji oświetleniowej. Raz jest magentowo, raz zielono, raz znowu niebiesko.
Co gorsza, obydwa OnePlusy wykazują ogromne problemy z ustawianiem ostrości przy użyciu głównych obiektywów i okropnie sypią artefaktami podczas nagrywania wideo. Jestem więcej niż pewien, że w centrali OnePlusa już teraz pracują nad tym, by aparaty nowych smartfonów były godne pyszniącego się na obudowie logotypu legendarnej marki fotograficznej.
Widzimy się za kilka miesięcy.
Ze względu na wszystkie powyższe bolączki tymczasowo mogę tylko zalecić wstrzymanie się z zakupem, jak i ja zdecydowałem się wstrzymać z recenzją.
Powód ku temu jest tak naprawdę prosty - te wszystkie powyższe błędy są bardzo poważne, ale… do naprawienia. A gdybym dziś miał napisać recenzję nowych OnePlusów, byłaby ona jednoznacznie krytyczna.
Tymczasem obydwa sprzęty - zwłaszcza tańszy OnePlus 9 - mają w sobie ogromny potencjał. Mają znakomitą specyfikację, prześliczne ekrany i najlepszą nakładkę systemową, jaką ma do zaoferowania świat Androida. Nawet aparaty, choć dziś nie imponują, mają potencjał, by znaleźć się w ścisłej czołówce.
Nie skreślam zatem OnePlusa 9 i OnePlusa 9 Pro. Wiem, że OnePlus słucha użytkowników i naprawi tyle, ile tylko się da. A wtedy zobaczymy: jeśli za 2-3 miesiące problemy nadal będą występować, smartfony zasłużą na ostrą krytykę. Mam jednak nadzieję, że nie omylę się co do podejścia firmy i za tych kilka tygodni dostanę do testów smartfony o niebo lepsze od tych, które dziś odsyłam do producenta.