REKLAMA

15 amerykańskich kancelarii chce dorwać polski CD Projekt

O pierwszych zbiorowych pozwach w imieniu inwestorów giełdowych, którzy ucierpieli po premierze Cyberpunk 2077 amerykańscy prawnicy mówili już pod koniec ubiegłego roku. Okazuje się jednak, że takie działa zaczęło szykować, aż kilkanaście kancelarii. 

cd projekt red marcin iwinski cyberpunk
REKLAMA

Law Offices of Howard G. Smith, Glancy Prongay & Murray LLP, Rosen Law, Frank R. Cruz, The Schall Law Firm, RM Law Firm, The Gross Law Firm - to tylko kilka z 15 mniejszych i większych kancelarii rozsianych od Nowego Jorku po Los Angeles, które po premierze Cyberpunk 2077 poczuły krew. A dokładniej poczuły, że jest szansa na intratne pozwy zbiorowe. Powód: kurs CD Projekt zamiast rosnąć dalej gdy już ukazała się długo oczekiwana gra zaczął ostro pikować.  

REKLAMA

Jak opisujemy w 2 odc. naszego reporterskiego serialu „CD Projekt. Niekoloryzowane” te spadki były na tyle duże, że spółka z kapitalizacji sięgającej ponad 45 mld zł w ciągu kilku tygodni spadła do niecałych 20 mld. A wraz z kursem akcji zaczęły też topnieć inwestycje szczególnie tych udziałowców, którzy w akcje twórców „Wiedźmina” zainwestowali w 2020 roku. 

Kolejne wyspecjalizowane w pozwach zbiorowych kancelarie zaczęły więc publikować komunikaty, że czekają do 22 lutego na zgłoszenia osób, które w dniach od 16 stycznia 2020 roku do 17 grudnia 2020 roku kupiły papiery wartościowe CD Projektu.  Amerykańscy prawnicy zarzucają polskiej spółce składanie fałszywych oświadczeń oraz nieujawnienie faktu, że „Cyberpunk 2077" jest praktycznie niegrywalny w systemach Xbox i Playstation starszej generacji przez co Sony usunęło tytuł ze sklepu Playstation. 

– Żadna spółka nie może brać odpowiedzialności za takie nieracjonalne zachowania inwestorów, którzy nawzajem się nakręcają i pompują kurs w kosmos. Równie dobrze można iść do kasyna i postawić na czerwone lub czarne. Ci, którzy teraz próbują firmę skarżyć, zachowują się, jakby poszli do kasyna, przegrali, a potem to kasyno oskarżyli o straty. Musiałby ktoś CD Projektowi udowodnić fałszowanie lub zatajanie danych, by te pozwy miały faktycznie podstawy – komentuje nam jednak nam inwestor i prezes spółki Multico Zbigniew Jakubas.

Spytaliśmy każdą z 15 amerykańskich kancelarii, które ogłosiły w styczniu, że do końca lutego czekają na zgłoszenia od poszkodowanych inwestorów, o to, ilu powodów udało im się zebrać i o jak duże odszkodowania chcą walczyć.

Część zbyła nas odpowiedziami, że działania jeszcze są na wczesnym etapie. Większość jednak zamilkła. Sam CD Projekt w swoim rocznym sprawozdaniu ani słowem nie wspomina o tym, czy ma budżet na pokrycie kosztów ewentualnych procesów i odszkodowań.

Co ciekawe jednak może się okazać, że nawet jeżeli prawnicy zbiorą inwestorów, którzy będa czuli się poszkodowani, to może wcale nie dojść do procesów. Statystycznie rzecz biorąc, mniej niż 9 proc. pozwów zbiorowych kierowanych jest w USA na rozprawę, a te, które tam już trafiają, zazwyczaj kończą się ugodą – twierdzi prawnik Dawid Van Kędzierski, który zajmuje się rynkiem kapitałowym i obserwuje sprawę pozwów wobec CD PROJEKT we wpisie na LinkedIn.

Podstawowy krok to wyznaczenie powoda wiodącego (lead plaintiff), który wybierze kancelarię odradzającą stronie powodowej i wniesie uszczegółowiony pozew wraz ze środkami dowodowymi takimi jak choćby zeznania pracowników CD Projekt. O ile oczywiście kancelariom uda się do nich dotrzeć i namówić do rozmowy. A to może być trudne, bo jak będziemy pisać w kolejnej części naszej serii przyjęta norma u Redów jest podpisywanie obarczonych wysokimi odszkodowaniami umów NDA ze wszystkimi pracownikami i współpracownikami. 

REKLAMA

Można już przeczytać pierwszą część cyklu o rozwoju polskiego gamedev. Kolejny odcinek o kulturze pracy w CD Projekt już 4 maja. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA