Tuż przed naszym nosem znajduje się potężna pozostałość po supernowej. Księżyc jest przy niej malutki
Jak się okazuje, faktycznie najciemniej jest pod latarnią. Naukowcy odkryli właśnie gigantyczną pozostałość po supernowej. Wcześniej nikt jej nie zauważył, bo nie mieliśmy odpowiedniego sprzętu do tego.
Tymczasem gdyby nasze oczy mogły obserwować niebo w zakresie promieniowania rentgenowskiego, to na nocnym niebie znaleźlibyśmy kulistą pozostałość po supernowej o rozmiarach 90 razy większych od rozmiarów Księżyca w pełni.
Hoinga to bardzo dobra nazwa
Bo taką właśnie nazwę nadano nowo odkrytemu obiektowi. Zapewne wciąż nie wiedzielibyśmy o jego istnieniu, gdyby nie kosmiczny teleskop rentgenowski eROSITA, który został wyniesiony w przestrzeń kosmiczną w 2019 r.
Naukowcy spodziewali się, że eROSITA faktycznie pomoże odkryć w trakcie swojej misji nowe pozostałości po supernowych. Nikt jednak nie spodziewał się, że jedną z pierwszych będzie obiekt tak duży i znajdujący się tak blisko.
Dokładniejsze obserwacje pozwoliły ustalić, że do eksplozji tej konkretnej supernowej doszło między 21 000 a 150 000 lat temu w odległości 1470-3915 lat świetlnych od Ziemi.
Przeciętna pozostałość po supernowej widoczna jest przez około 100 000 lat, a do eksplozji supernowych dochodzi w naszej galaktyce średnio raz na 30-50 lat.
Jak na razie nie wiadomo, jakiej gwiazdy wybuch doprowadził do powstania obiektu. Brak gwiazdy neutronowej czy czarnej dziury w centrum pozostałości wskazuje, że doszło do eksplozji supernowej typu Ia. W takiej supernowej materia spływająca z gwiazdy na krążącego wokół niej białego karła doprowadza do eksplozji tego drugiego w momencie osiągnięcia przez niego masy będącej 1,44 masy Słońca.