Jeden z najciekawszych gadżetów dla Nintendo Switcha - recenzja obudowy ładującej HyperX ChargePlay Clutch
Lubię rozpieszczać mojego Switcha. Po etui z kalifornijskiej szwalni oraz bezprzewodowych słuchawkach dedykowanych tej konsoli przyszedł czas na obudowę ładującą. HyperX ChargePlay Clutch wydłuża mobilną rozgrywkę aż o pięć dodatkowych godzin.
Akumulator Switcha nie podoła tym najdłuższym podróżom. Konsola działająca od 3 do 6 godzin na jednym ładowaniu (w zależności od wersji) stosunkowo szybko woła o przewód zasilający. Jeśli w pobliżu nie ma gniazda sieciowego, jesteśmy zdani wyłącznie na powerbanki. Albo obudowy ładujące, takie jak najnowszy produkt od HyperX.
HyperX ChargePlay Clutch jest obudową, która działa niczym powerbank.
Solidna, masywna konstrukcja mieści w sobie osobny akumulator 6000mAh. Dla porównania, Switch został wyposażony w akumulator 4310 mAh. Pojemną baterię ładujemy za pomocą gniazda USB-C umieszczonego na odwrocie obudowy. Tam też znajduje się włącznik wbudowanego zasilania, a także czterostopniowa dioda informująca o pozostałej mocy w zewnętrznym akumulatorze.
Z przodu znajduje się z kolei ukierunkowana ku górze końcówka USB-C, za pomocą której łączymy tablet konsoli z obudową ładującą. Na szczęście ten element to nie jedyny stabilizator połączenia, jak to bywa w tanich podstawkach do Switcha. HyperX ChargePlay Clutch posiada górną klapę, która dociska i unieruchamia konsolę. Na szczęście znalazło się w niej miejsce na otwory współpracujące z systemem chłodzenia samej konsoli.
Dodatkowym elementem są obudowy Joy-Conów. Możemy je podłączyć do centralnego elementu, otrzymując w ten sposób kompletny pancerz dla Switcha, bądź połączyć same boczne fragmenty, tworząc podstawę dla bezprzewodowego kontrolera złożonego z dwóch Joy-Conów. Świetny jest zwłaszcza ten drugi wariant, o ile możemy postawić Switcha na czymś płaskim. Obudowa ładująca posiada bowiem własną, bardzo solidną, bardzo stabilną nóżkę. Granie w ten sposób w samolocie bądź bezprzedziałowym pociągu jest niezwykle wygodne.
Gorzej o wygodę, jeśli obudowę wraz z konsolą musimy trzymać w dłoniach, bez żadnej podstawy.
HyperX ChargePlay Clutch to sprzęt o masie wynoszącej 400 g. Teraz dodajmy do tego drugie 400 g należące do Switcha i Joy-Conów. Wychodzi nam prawie kilogramowe obciążenie. Całkiem sporo, jeśli nasze dłonie lub łokcie nie mają żadnego podparcia. W podróży pociągiem czy samolotem nie doświadczam tego problemu, kładąc Clutcha na stoliku, ale jadąc autobusem - jak najbardziej. Moje sesje z grami były wtedy krótsze, ponieważ dłonie szybciej się meczyły. Trzeba brać to pod uwagę, decydując się na zakup takiej obudowy.
Na szczęście wcześniej wspomniana nóżka oraz możliwość złożenia pełnowartościowego kontrolera radykalnie zmniejszają obciążenie. Oczywiście o ile mamy gdzie postawić tablet. Granie na balkonie, w słoneczku, to bajka. Granie w toalecie - już mniej. Och, przestańcie z tym sztucznym zdziwieniem i tą pozorną pruderyjnością. Jak gdybyście nigdy nie korzystali ze smartfonu ze spuszczonymi spodniami.
Bo ważne są dodatki i jakość wykonania.
W przeciwieństwie do wielu podstawek i stacji dedykowanych konsoli Nintendo Switch, omawiany produkt został stworzony z głową. Rozsądni ludzie zadbali o odpowiednie detale. Przykładowo, wnętrze obudowy Joy-Conów zostało wyłożone ogumionym materiałem, aby kontrolery nie rysowały się podczas wsuwania, a także zachowały stabilną pozycję. Ogumienie znajduje się również na podstawie centralnej obudowy tabletu, dzięki czemu Switch jest bardzo stabilny. Nawet w trzęsącym się taborze.
Architekci HyperX uwzględnili pełną cyrkulację powietrza i cały system chłodzący. Obudowa doskonale pokrywa się z konsolą. Mamy dostęp do wszystkich przycisków i gniazd. Tyły bocznych elementów zostały wyłożone chropowatym tworzywem zwiększającym pewność chwytu. Konstrukcja nie lata, nie trzeszczy ani nie pęka. Wręcz przeciwnie - Switch w Clutchu staje się znacznie stabilniejszy, zwłaszcza w obszarze łączeń Joy-Conów.
Osiem godzin gry wystarczy na lot z Polski do USA.
Naładowany w 100 proc. Nintendo Switch w połączeniu z obudową HyperX oferuje ponad osiem godzin rozgrywki. Tyle wystarczy nawet na przelot Warszawa - Nowy Jork, o ile nie będziemy ostentacyjnie grać już podczas zapinania pasów i startowania z płyty. Co prawda w dobie pandemii większość z nas może co najwyżej pomarzyć o zagranicznych lotach, ale przywołuję ten konkretny kurs jako symbol długich podróży, dobrze znany wielu rodakom.
Będąc przy podróżach, dzięki odłączanym częściom bocznym HyperX ChargePlay Clutch wcale nie zajmuje wiele miejsca. Obudowa ładująca bez problemu mieści się w moi etui, razem z dwoma Joy-Conami, słuchawkami dousznymi i ładowarką. Dzięki temu mam go zawsze pod ręką, z kolei jeden kabel USB-C naładuje zarówno konsolę, jak i obudowę. Proste, praktyczne, uniwersalne i przydatne.
Świetna obudowa, ale nie dla każdego Switcha.
Największym problemem z omawianą obudową jest brak wsparcia dla modelu Nintendo Switch Lite. Wielka szkoda, bo to właśnie ta wersja urządzenia jest typowo mobilna. Jednak różnica wysokości między obiema wersjami sprawia, że górna klapa Clutcha nie domyka się podczas korzystania z Lite’a. Jasne, obudowa wciąż naładuje mniejszy model za pomocą złącza USB-C, ale nie ma mowy o stabilnym osadzeniu w warunkach terenowych.
Największe zalety:
- Ponad osiem godzin nieustannej gry
- Bardzo solidne wykonanie, przemyślana konstrukcja
- Odczepiane elementy boczne
- Świetna nóżka
Największe wady:
- Brak kompatybilności z modelem Lite
- Znaczna masa, warto mieć oparcie dla dłoni
Mimo tego problemu HyperX ChargePlay Clutch to jeden z najbardziej praktycznych gadżetów, jakie zostały dedykowane standardowemu Switchowi. Jeśli ktoś często podróżuje lub lubi grać w terenie, na pewno doceni dwukrotnie dłuższy czas działania połączonych akumulatorów. Idealne na czas dłuższych wojaży, które kiedyś przecież muszą powrócić do turystycznej oferty.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj Spider's Web w Google News.