Jako fana PlayStation nie martwi mnie, że PS5 jest „słabsze” od XSX. Obawiam się o cenę, może być drogo
PlayStation 5 zaoferuje szybszy dysk SSD, ale to Xbox Series X będzie posiadać wydajniejsze GPU, CPU i RAM. Liczenie TFLOPS ma jednak minimalny wpływ na decyzję konsumenta masowego. Ważniejsze są gry na wyłączność oraz cena. To właśnie cena PS5 sprawia, że zastanawiam się nad sukcesem tej konsoli.
Wskazywanie wyższości jednej konsoli nad drugą przy pomocy TFLOPS-ów to jak wybieranie nowego auta wyłącznie ze względu na liczbę koni mechanicznych. Wchodząc do salonu samochodowego, bierzemy pod uwagę szeroki wachlarz czynników: wyposażenie samochodu, jego cenę, komfort, spalanie, wygląd, pojemność i tak dalej. Siła pod maską może być jednym z czynników pomagających w wyborze, ale na pewno w większości przypadków nie jest to czynnik decydujący. To samo tyczy się FLOPS-ów.
GameCube oferował 9,4 GFLOPS w porównaniu do PlayStation 2 z zaledwie 6,4 GFLOPS.
Mimo tego PS2 znalazło 155 mln nabywców, podczas gdy po GameCube’a sięgnęły zaledwie 22 mln graczy. Chociaż na papierze mocniejszy i bardziej wydajny, GameCube nigdy nie odniósł komercyjnego sukcesu. Czyżby gracze byli ślepi? Czyżby klienci świadomie wybierali gorszy sprzęt? Nic z tych rzeczy. Po prostu wartość GFLOPS oraz TFLOPS nie jest decydującym czynnikiem wpływającym na decyzje zakupowe.
TFLOPS to jednostka mocy obliczeniowej komputerów, która odnosi się do procesów GPU. W branży gier FLOPS-y zostały wylansowane przez Microsoft, podczas promocji Xboksa One X - obiektywnie najmocniejszej konsoli produkowanej masowo dostępnej na planecie Ziemia. I chociaż moc Xboksa One X jest imponująca, 6 TFLOPS tej maszyny (PS4 Pro to 4,2 TFLOPS) w żaden sposób nie zmieniło sytuacji w branży gier. Sony pozostało liderem generacji. Co więcej, Nintendo Switch przegonił Xboksa One pomimo trzykrotnie krótszej obecności na rynku.
No właśnie - Nintendo Switch. Zaledwie 1 TFLOPS.
Hybrydowa konsola Nintendo na papierze jest słabsza niż platformy z 2013 r. Mimo tego Switch sprzedaje się w rekordowym tempie. Urządzenie znalazło 55 mln nabywców w zaledwie 3 lata od premiery. Kapitalny wynik. Jest wielce prawdopodobne, że Switch powtórzy sukces konsol Wii oraz 3DS, a być może nawet go przebije. Znowu: czy klienci świadomie kupowali gorszą konsolę? Do tego droższą od mocniejszych platform stacjonarnych!
Przykład Switcha pokazuje, jak wielu konsumentów ma w nosie FLOPS-y i megaherce. Sukces wcale nie tak taniego przecież handhelda został oparty na dwóch filarach: bezprzewodowej zabawie oraz kapitalnych grach na wyłączność. Mało kto zastanawia się nad wartością FLOPS dla nowej platformy Nintendo, gdy może po prostu odpalić The Legend of Zelda: Breath of the Wild, Mario Kart 8 Deluxe, Luigi’s Mansion 3, Pokemon Sword czy Super Mario Odyssey.
FLOPS to nie problem dla PlayStation 5. PS5 i XSX zaoferują ten sam standard: 4K60FPS.
Sprzętowi architekci w Sony oraz Microsofcie uznali rozdzielczość 4K przy zachowaniu 60 klatek na sekundę za kolejny standard konsolowej rozgrywki. To nowy punkt wyjścia. Nowa wartość minimalna. Ze specyfikacji obu maszyn wynika, że zarówno PS5 jak XSX mają aż nadto mocy, aby zaoferować rozgrywkę na poziomie 4K60fps. Cała reszta, cała ta „górka” w postaci dobicia do 90 fps lub 120 fps, nie będzie dla masowego konsumenta aż tak istotna. Nie będzie też decydującym czynnikiem wpływającym na decyzję zakupową.
Część konsolowych graczy nie posiada telewizorów z matrycami 120 Hz wykorzystujących dodatkowe klatki na sekundę. Co dopiero mówić o wsparciu mitycznej rozdzielczości 8K. Aby wykorzystać w pełni dodatkową moc Xboksa Series X, trzeba posiadać dobry telewizor z HDMI 2.1. Słowem - trzeba być technologicznym pasjonatem. Pytanie, czy tacy pasjonaci (których jest znacznie mniej niż klientów masowych) nie grają głównie na komputerach osobistych. Wracamy więc do dylematu tożsamości potężnego Xboksa One X i tego, dla kogo właściwie jest taka konsola. Dobrze ją mieć, ale trudno wytłumaczyć sensowność zakupu.
Problemem PlayStation 5 nie są FLOPS-y. Jest nim cena nowej konsoli.
Wiele wskazuje na to, że PS5 będzie droższe niż XSX. Wyższa cena konsoli Sony to przede wszystkim skutek postawienia na absolutnie topowy dysk SSD. Z przepustowością na poziomie 5,5 GB/s, SSD dla PS5 jest szybszy niż jego odpowiedniki w topowych konfiguracjach komputerowych graczy. Za tą nieziemską prędkość odczytu danych (2 GB w 0,3 ms) Japończycy będą musieli zapłacić naprawdę słono. Znacznie drożej niż zapłaci Microsoft, ponieważ w Xboksie Series X dysk SSD będzie aż dwukrotnie wolniejszy.
Drugim kosztogennym elementem PS5 może być DualShock 5. Sony planuje małą rewolucję w obszarze narzędzi sterujących. Zamiast prostej wibracji otrzymamy skomplikowany język haptyczny. Haptyka nie jest z kolei tania. Serwisowy zamiennik prostego Taptic Engine dla iPhone 8 jest wart około 10 dol. Biorąc pod uwagę dwustronną specyfikę kontrolera, dwa dodatkowe silniki haptyczne mogą zwiększać cenę nawet o 50 - 100 zł. A przecież plotki mówią również o dodatkowych czujnikach mierzące tętno lub potliwość gracza.
Z drugiej strony na korzyść Sony może działać aktualna pozycja lidera. Niewykluczone, że Japończycy podpisali lepsze umowy z TSMC (producenci dla AMD) niż Microsoft, korzystając z roli najważniejszego odbiorcy podzespołów tej firmy. Mimo tego zaskakująco wysoka jakość dysku SSD oraz ambitne plany dotyczące kontrolera mogą sprawić, że Xbox Series X będzie tańszy niż PlayStation 5. Z kolei cena to drugi kluczowy element brany pod uwagę przez klienta masowego, zaraz obok głośnych medialnie gier na wyłączność.
Superszybki dysk SSD oraz rewolucyjny kontroler to wszystko bardzo ciekawe elementy układanki o nazwie PS5. Jeśli jednak Sony źle ustawi suwaki między finalną ceną oraz innowacjami, zawiąże sobie kotwicę u nogi. Kotwicę w kształcie drugiego Kinecta, który był jednym z powodów porażki Xboksa One.