Sprawdziliśmy już Pokemon Home, czyli nowy dom dla Pokemonów w chmurze na Switcha i smartfony
Pokemon Home to następca Pokemon Bank, który jest nowym centrum zarządzania kolekcją Pokemonów z gier na konsole Nintendo. Stworki przeniosły się do chmury, a dzięki aplikacji na smartfony mogę wymieniać się nimi nawet bez brania Switcha do ręki. Jestem zachwycony.
Programiści ze studia Game Freak dwie dekady temu wpadli na pomysł, że pozwolą graczom przenosić Pokemony złapane w wydanych już grach do kolejnych. Z początku nie było to jednak zbyt proste i działało tylko pomiędzy 1. i 2. generacją i osobno od 3. generacji w górę. Wymagało też np. umieszczenia kartridża z grą na GameBoya Advance w specjalnym slocie w nowszej konsoli Nintendo lub posiadania dwóch egzemplarzy urządzeń z rodziny DS.
Takich metod zabierania Pokemonów ze sobą do kolejnych gier było kilka, ale ostatnie dwie generacje wydane na konsolę 3DS — oraz emulowane na niej gry z pierwszych dwóch — są zgodne z dostępną wyłącznie na tę platformę aplikacją Pokemon Bank. To usługa, która pozwala przenosić okazy z save’ów zapisanych na kartridżu (lub bezpośrednio na konsoli w przypadku cyfrowych wersji) na zewnętrzny serwer oraz z powrotem do kompatybilnych gier.
Teraz przyszła kolej na Pokemon Home, czyli następcę Pokemon Bank.
Nowa usługa do zarządzania kolekcjami Pokemonów, zbieranymi w niektórych wypadkach od przeszło 20 lat, składa się z de facto dwóch synchronizowanych z chmurą aplikacji — jednej na Switcha i jednej na smartfony. Nie są to jednak te same programy z interfejsem dostosowanym do danego urządzenia. Aby w pełni wykorzystać możliwości, jakie daje zapowiadany już wiele miesięcy temu Pokemon Home, trzeba skorzystać z edycji na obie platformy.
Ta, wydawałoby się główna wersja Pokemon Home na konsoli Nintendo, służy do transferu Pokemonów z gier na Switcha do chmury. Można w niej zarządzać swoją kolekcją i kompletować Pokedex gracza — taki niezależny od tych dla postaci w poszczególnych grach. Aplikacja na smartfony z systemami Android oraz iOS pozwala zaś przeglądać swoją kolekcją, sprawdzać Pokedex gracza oraz… wymieniać się zdobytymi okazami z graczami z całego świata.
Nie ma lepszego dowodu na to, że dla Nintendo i Game Freak to ta mobilna edycja Pokemon Home jest najważniejsza.
Od zawsze na tryb wieloosobowy w grach z serii Pokemon, który istniał już od pierwszej generacji — wtedy łączyło się dwie konsole GameBoy specjalnym kablem, dzisiaj wystarcza internet — składały się dwa moduły. Były i są to walki PvP oraz wymiana stworków pomiędzy graczami. Nintendo postanowiło zaś wykastrować system handlu w grach Pokemon Sword i Pokemon Shield, a brakujące elementy trafiły do nowej aplikacji mobilnej.
Dzięki temu swoją kolekcję Pokemonów mam teraz zawsze ze sobą i po raz pierwszy w historii mogę wymieniać się z innymi graczami nawet bez brania konsoli Nintendo do ręki. Wystarczy, że jednorazowo przeniosę wybrane okazy z save’ów w grach do chmury i tam je będę trzymał. Oprócz opcji wymiany ze znajomymi dostępny jest też rozszerzony system Wonder Trade oraz znana z gier z głównej serii usługa Global Trade Station pozwalająca na handel z obcymi ludźmi.
Pokemon Home jest też odpowiedzią na brak wszystkich stworków w grach Pokemon Sword i Pokemon Shield.
Na deweloperów ze studia Game Freak wylało się wiadro pomyj, bo w nowych odsłonach na konsolę Nintendo Switch nie zakodowano wszystkich dotychczas wydanych stworków. Co prawda kilka nowych gatunków pojawiło się w ramach aktualizacji, a kolejne dotrą do nas w ramach DLC, ale nadal mamy kuriozalną sytuację — w grach z głównej serii z ósmej generacji różnorodność gatunków jest mniejsza niż w Pokemon GO, w którym są stworki z jedynie pięciu.
Wygląda jednak na to, że Nintendo chce zmienić całkowicie nasze podejście do kompletowania Pokemonów. Firma chce, by gracze zbierali pełny Pokedex przede wszystkim w usłudze Pokemon Home, a kolejne gry będą dawały dostęp do zupełnie nowych oraz jedynie części uprzednio wydanych stworków. Przyznam, że rozumiem to podejście, które faktycznie jest przyszłościowe. Z pewnością jednak wielu graczy wkurzy pewien mały szkopuł.
Pokemon Home jest dodatkowo płatne
Wersja bezpłatna istnieje, ale obowiązują w niej na tyle drakońskie ograniczenia, jak np. możliwość trzymania w chmurze jedynie 30 zamiast 6 tys. stworków naraz, że trudno uznać ją za coś więcej niż wersję demo. Pociesza fakt, że Pokemon Home na konsoli Nintendo Switch nie wymaga abonamentu Nintendo Switch Online. Jeśli komuś wystarczy system wymian z poziomu smartfona, może przestać go opłacać subskrypcję u producenta konsoli.
Nintendo Switch Online jest jednak nadal wymagane do prowadzenia walk online i wymieniania się z innymi bezpośrednio w grach, więc wiele osób i tak będzie opłacać nie jedną, a dwie usługi. Tyle dobrego, że gracze mogą skorzystać teraz bezpłatnie przez miesiąc z usługi Pokemon Bank — aczkolwiek szkoda, że nie wiedziałem o tym, zanim przedłużyłem kilka dni temu Pokemon Bank na rok, by po premierze Pokemon Home użyć go tylko raz.
Mimo wszystko nie żałuję ani jednej wydanej złotówki, bo nowy pomysł twórców serii Pokemon to strzał w dziesiątkę.
Zwykle po przejściu fabuły w kolejnych grach z serii Pokemon — i po zebraniu wszystkich nowych okazów na serwery Pokemon Bank, by mieć w nim jednocześnie przynajmniej po jednym egzemplarzu każdego gatunku Pokemona — odkładałem te gry w kąt. W konsoli lądował wtedy kolejny kartridż, a cyfrowe wersje ginęły pod natłokiem innych ikon. Codziennie od ponad trzech lat uruchamiam natomiast jednak mobilne Pokemon GO, bo… zawsze jest pod ręką.
W aktualizacji gry Niantic pojawił się rozbudowany system walk — zarówno PvE, jak i PvP, a w tym wypadku również zdalnie przez internet — który sprawia, że gram codziennie. Wymiany w mobilnej produkcji wymagają spotkania się z innymi twarzą w twarz, ale w Pokemon Home nie ma takich ograniczeń i dlatego już teraz w wolnej chwili szukam nowych ogłoszeń w Global Trade Station, żeby zdobyć zdalnie okazy, których jeszcze nie mam.
Co ciekawe, Pokemon Home jest już teraz po części zgodne z Pokemon GO, a niedługo doczekamy się pełnej integracji.
Gra studia Niantic miała być kompatybilna z tymi wydanymi na 3DS-a i z usługą Pokemon Bank, ale nic z tego nie wyszło. Udało się za to wprowadzić integrację z pierwszymi tytułami z cyklu wydanymi na Switcha. Można do nich transferować stworki z regionu Kanto oraz Meltana i jego ewolucję, Melmetala, czyli dwa gatunki, które zdobywa się tylko w Pokemon GO — i to jedynie po uprzednim połączeniu tej odsłony na smartfony z Pokemon Let’s GO Pikachu i Pokemon Let’s GO Eevee.
Dzięki tej integracji Pokemony z 1. generacji złapane w Pokemon GO można po premierze Pokemon Home, czyli następcy Pokemon Bank, przenieść do pierwszych dwóch gier z cyklu wydanych na Switcha, a potem dalej w chmurę i do Pokemon Sword i Pokemon Shield — a na tym nie koniec. Zapowiedziano już oficjalnie bezpośrednią integrację gry mobilnej Niantic z nową usługą, aczkolwiek na ten moment nie wiadomo jeszcze, jak dokładnie będzie ona wyglądała i kiedy pojawi się aktualizacja.
Wiem natomiast, że jestem Pokemon Home zachwycony i to pomimo licznych problemów technicznych.
Nowa usługa jest dokładnie taka sama jak każde inne rozwiązanie sieciowe u Nintendo — upośledzona pod względem technicznym. Frustrują zarówno detale, w tym np. brak możliwości zalogowania się do niej z użyciem pęku kluczy i autoryzacji Face ID na sprzętach Apple’a, jak i błędy koncepcyjne typu brak opcji używania aplikacji na zmianę na iPhonie i iPadzie (inaczej niż przez usuwanie i pobieranie jej za każdym razem od nowa).
Mimo wszystko i tak jestem szalenie zadowolony, że studio Game Freak zdecydowało się właśnie na taki krok i chętnie opłaciłem tę usługę na rok z góry. Z pewnością będę z niej korzystał, zwłaszcza gdy przejdę wreszcie do końca mojej kopii Pokemon Shield, bo wtedy zabiorę się na poważnie za kompletowanie kolekcji z regionu Galar — to jedyne gatunki, których mi brakuje. No a przecież muszę złapać zdobyć je wszystkie!
PS Cena subskrypcji Pokemon Home się różni w zależności od tego, gdzie chcecie dokonać zakupu. Z poziomu konsoli Nintendo płaci się 12 zł za miesiąc, 20 zł za kwartał lub 64 zł za rok. Wersja na smartfony kosztuje 13,99 zł miesięcznie, 23,99 kwartalnie lub aż 74,99 zł rocznie. Cenniki na poszczególnych platformach są różne, bo twórcy aplikacji przerzucają prowizję na klientów.