W Kalifornii powstaje marsjańska osada z prawdziwego zdarzenia. Oprócz astronautów, będą mogli odwiedzić ją również turyści
Experimental Bioregenerative Station (EBIOS), czyli Eksperymentalna Stacja Bioregeneratywna to projekt firmy Interstellar Lab, realizowany przy współpracy z Amerykańską Agencją Kosmiczną NASA.
Według planu przedstawionego przez CEO Interstellar Lab, Barbarę Belvisi, stacja EBIOS ma powstać na Pustyni Mojave, na której warunki są bardzo zbliżone do tych panujących na powierzchni Marsa.
Marsjańska stacja testowa EBIOS
Głównym celem budowy tego kompleksu są oczywiście badania nad tym, w jaki sposób będzie przebiegać zasiedlanie Czerwonej Planety. EBIOS ma być oczywiście całkowicie samowystarczalną strukturą - począwszy od generatorów prądu, aż po generatory tlenu i systemy odpowiedzialne za odzyskiwanie wody.
Techniczne szczegóły budowy stacji pozostają na razie tajemnicą, więc nie wiemy, czy Interstellar Labs planuje skorzystać ze sprawdzonych już (chociażby na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej) rozwiązań, czy chce stworzyć chociaż część systemów samodzielnie albo np. wspólnie z NASA.
6 miesięcy pełnej izolacji
Równie ważną kwestią będzie monitorowanie zachowań astronautów, którzy w początkowej fazie EBIOS mają zamieszkać w samowystarczalnym kompleksie przez pół roku. Druga połówka została wstępnie zarezerwowana z myślą o komercyjnej stronie całego przedsięwzięcia.
Belivisi nie ukrywa, że EBIOS będzie również atrakcją turystyczną, w której za tygodniowy pobyt (połączony zapewne z jakimś krótkim i przyjemnym szkoleniem dla astronautów) goście zapłacą od 3 do 6 tys. dol. Z jednej strony to bardzo wysoka cena.
Z drugiej - na pobyt w ośrodku naukowym, zaprojektowanym z myślą o szkoleniach i badaniach astronautów, którzy w przyszłości zasiedlą (choć przez chwilę) Marsa, zapewne i tak znajdzie się tak wielu chętnych, że bez rezerwacji na kilka miesięcy wcześniej się nie obejdzie.
Jednym z najciekawszych aspektów całego eksperymentu, przynajmniej moim zdaniem, będzie monitorowanie zachowań astronautów podczas szkolenia. Jakby nie było - każdy uczestnik, który zgodzi się na 6 miesięcy praktycznie całkowitej izolacji od świata zewnętrznego, będzie musiał wykazać się nie lada hartem ducha.
Co może pójść źle?
Potwierdzają to zresztą wcześniejsze eksperymenty związane z budową zamkniętych enklaw, symulujących stacje kosmiczne. Przykładowo w latach 90. na pustyni w Arizonie zbudowano kompleks o nazwie Biosphere 2, w którym umieszczono 6 osób (2 kobiety i 4 mężczyzn) na 24 miesiące.
Abstrahując od problemów technicznych, z których najpoważniejszym był spadek poziomu tlenu, spowodowany rozwinięciem się bakterii wykazujących silne zapotrzebowanie na ten pierwiastek, których nikt nie uwzględnił w kalkulacjach, ogromnym problemem stały się relacje między uczestnikami eksperymentu.
Sześć osób podzieliło się na mniejsze grupy, część ludzi przestała ze sobą rozmawiać, dochodziło do kłótni - ogólnie rzecz biorąc, pod koniec 2-letniego okresu eksperymentu atmosfera na pokładzie Biosphere nie należała do najzdrowszych (pomijając nawet poziom tlenu w powietrzu).
Sześć miesięcy nie brzmi oczywiście aż tak ekstremalnie, ale i tak jestem bardzo ciekawy, jak z tego rodzaju odosobnieniem poradzi sobie pierwszy turnus astronautów. Pełna symulacja marsjańskich warunków wymagałaby również znacznego spowolnienia połączenia z siecią, ale nie wiem, czy ktokolwiek z NASA czy z Interstellar Lab zdobędzie się na aż takie okrucieństwo.
Z ustalaniem takich szczegółów poczekałbym zresztą aż do ukończenia budowy samego kompleksu. Przed EBIOS-em słyszałem już o kilku co najmniej tak samo śmiałych projektach (jeden był nawet ściśle połączony z pomysłem na reality-show w stylu Big Brothera), których realizacja nigdy nie doszła do skutku.