REKLAMA

W Boże Narodzenie zmarnujemy 3 razy więcej jedzenia niż zwykle. A nie musimy

Nigdy się nie wyprowadzałeś? Na mamine obiadki chodzisz piętro niżej? Mimo że twoja babiczka pochazi z Chrzanowa, całe życie mieszkasz w Warszawie? Na święta zostań słoikiem i nie daj się zmarnować jedzeniu.

Jak nie marnować jedzenia w Wigilie
REKLAMA
REKLAMA

Co roku narzekamy, że zorganizowanie Świąt Bożego Narodzenia to poważny wydatek. Co roku na same świąteczne dania wydajemy średnio aż 524 zł. Co roku wyrzucamy z jedzeniem dużą część tej kwoty do kosza.

W naszych koszach ląduje średnio 235 kg jedzenia na osobę. Już na co dzień marnujemy horrendalne ilości pożywienia, a w Święta Bożego Narodzenia bijemy prawdziwe rekordy, wyrzucając go 2 do 3 razy więcej niż w ciągu roku. Badania przeprowadzone przez Kantar na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności nie pozwala łudzić się, że w tym roku będzie lepiej. Wynika z nich, że jedynie 22 proc. Polaków przewiduje, że w ogóle nie zmarnuje jedzenia w tegoroczne święta, 17 proc. szacuje, że do śmieci wpakuje od 1 do 2 kg pożywienia, a 10 proc. wyrzuci co najmniej 2 kg.

Nie jesteśmy jednak na ten scenariusz skazani. Wystarczy odrobina lepszego planowania, chęć dzielenia się, miejsce do przechowywania i wiedza (czyt. umiejętność szukania w Google), jak przetwarzać jedzenie, żeby ocalić od wyrzucenia resztki z wigilijnego stołu.

4P: Planuj, Podziel się, Przechowuj, Przetwarzaj.

Nikt nie chce, żeby goście odeszli od stołu głodni, ale to jeszcze nie znaczy, że trzeba robić zakupy tak, jakby na Wigilię miał wpaść niezapowiedziany pułk wojska. Pierwszym i najważniejszym krokiem, który trzeba zrobić zawczasu, jest ułożenie dobrego planu. Przed wybraniem się na zakupy dobrze przejrzeć wszystkie szafki w kuchni, w zamrażalce i w lodówce, żeby z rozpędu nie kupić czternastej paczki maku. Dobrze też upewnić się, że mamy w domu odpowiednio dużo pojemników, w które po Wigilii będziemy mogli zapakować wałówki dla naszych gości.

Dzielenie się jedzeniem to świetny sposób nie tylko na uczczenia ducha świąt, ale także na pozbycie się nadmiaru śledzika, sałatki czy makowca. Jeśli goście nie będą chcieli wziąć wszystkich nadmiarowych porcji, warto sprawdzić, gdzie znajduje się najbliższa jadłodzielnia lub wyszukać działające w naszym mieście organizacje, które zbierają jedzenie dla swoich podopiecznych. Gdzieś w naszej okolicy z pewnością znajdują się ludzie, którzy tego jedzenia potrzebują.

REKLAMA

Jeśli udało nam się rozdać większość nienadających się do mrożenia dań, możemy przejść do akcji Wielkie Mrożenie. Moją systematycznie opróżniam już od tygodnia, żeby zmieścić w niej później zamrożoną zupę czy nadprogramowe pierogi.

Na koniec warto pamiętać, że resztki z wielu dań świetnie poddają się kuchennemu recyclingowi. Mięsa z pierwszego czy drugiego dnia świat znajdą swoje miejsce w angielskich pie'ach, śledzik będzie jak znalazł do sałatki, a z bigosu można zrobić kulebiak.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA