Nie jestem tym zachwycony, ale kupując telewizor zadbaj o jego zgodność z Dolby Vision
Wydaje się, że wojna o standard HDR przyszłości została już w zasadzie zakończona. Wygrywa format własnościowy i płatny, z czego trudno się cieszyć. Ale to właśnie na ten powinniśmy stawiać, wybierając nowy telewizor.
HDR to w mojej subiektywnej ocenie znacznie istotniejsza część składowa telewizji UHD niż rozdzielczość 4K. Nie to by ta nie była ważna – im więcej pikseli na ekranie, tym wyższa klarowność i szczegółowość obrazu – jednak Full HD, w szczególności w erze paskudnie kompresowanych mediów strumieniowanych, jest nadal rozsądnym minimum. HDR zmienia w obrazie znacznie więcej.
Ale przecież te piksele, by były widoczne, muszą świecić jakimś światłem. Nowoczesne telewizory są w stanie manipulować swoją jasnością w sposób znacznie szerszy, niż przewidywały to starsze telewizyjne standardy przesyłania obrazu.
W odpowiedzi na ich możliwości techniczne powstał format HDR. Zwiększa on zakres rozpiętości pomiędzy ciemnymi i jasnymi tonami na ekranie, dzięki czemu twórca danego materiału wideo może w znacznie większym stopniu uwypuklić różnice między najciemniejszymi i najjaśniejszymi elementami na ekranie. Kolory mogą być żywsze i bardziej naturalne, a zachodzące słońce być na tyle jasne, by aż prowokować do mrużenia oczu.
Aktualnie obowiązującym i uznanym przez UHD Alliance formatem jest HDR10. Każdy telewizor, który chwali się obsługą HDR, obsługuje ten format. Większość odbiorników obsługuje też format HLG, który jest standardem HDR dla klasycznej telewizji. HDR10 ma jednak kilka niedosiągnięć, które zostały zlikwidowane przez jego następcę. A właściwie to dwóch następców.
LG od początku stawiało na Dolby Vision. Jak się okazało, słusznie.
Rynek bardzo niechętnie patrzył na format Dolby Vision, z przyczyn które omówimy w dalszej części tekstu. Tymczasem LG od samego początku implementował jego obsługę nie tylko w drogich sprzętach z linii OLED TV, ale też i w znacznie tańszych telewizorach IPS LCD.
Konkurencja w większości przypadków była znacznie bardziej sceptyczna. Przecież tym oficjalnym następcą HDR10 miał być HDR10+, znacznie tańszy i uznawany przez ciało standaryzujące świat HDTV. Wysiłek się opłacił: LG dziś oferuje, według oceny niezależnych jurorów i w ramach ślepego testu, najlepsze telewizory do oglądania treści HDR. Przyjrzyjmy się jednak wszystkim formatom, zanim przejdziemy do tych naj.
HDR10+ i Dolby Vision jako formaty mające zastąpić HDR10.
Pod względem technicznym Dolby Vision i HDR10+ różnią się od siebie w kwestiach nieistotnych, przynajmniej jeśli chodzi o możliwości aktualnie oferowanych na rynku telewizorów. Oba jednak oferują istotną przewagę nad obowiązującym standardem HDR10. Oba też są zgodne wstecznie z HDR10: materiał w Dolby Vision lub HDR10+ wyświetlany na urządzeniu obsługującym tylko HDR10, zostanie odtworzony właśnie we wspomnianym HDR10.
Wspomniana istotna przewaga to tak zwane dynamiczne metadane. Te pozwalają na bardziej precyzyjne sterowanie jasnością każdej ze scen, dając filmowcom zajmującym się masteringiem filmu lub gry wideo większą kontrolę nad ich wyglądem każdej ze scen. A to z kolei pozwala im zbliżyć się do jakości, jaką sobie wymarzyli. Otwarty HDR10 nie ma takiej możliwości – poziomy jasności muszą być ustawione z góry na cały film lub grę.
Dodatkowo, oba standardy – choć raczej kojarzone z telewizorami klasy premium – zaskakująco dobrze sprawdzają się w urządzeniach dla tych oszczędnych z nas. Szersze możliwości dostosowania parametrów obrazu względem HDR10 pozwalają uniknąć błędów typowych dla tanich odbiorników, takie jak prześwietlone bardzo jasne sceny. HDR10+ i Dolby Vision zapewniają więc jeszcze lepszą jakość zarówno kinomanom, jak i zwykłym, rozsądniejszym ekonomicznie telewidzom.
Dolby Vision i HDR10+ różnią się jeszcze licencjami. Dlaczego właściwie powinno nas to obchodzić? Co wybrać?
HDR10+, podobnie jak HDR10, to otwarty standard, uznany już przez UHD Alliance. To oznacza, że można z niego korzystać w praktyce niemal bez opłat. Firma Dolby nie jest już taka przyjacielska.
Swoją technologię licencjonuje odpłatnie. I to zarówno twórcom treści, jak i producentom sprzętu. Jeżeli więc jakiś film ma być masterowany w Dolby Vision, firma Dolby na tym zarobi. Podobnież jeśli jakiś sprzęt ma mieć zdolność emisji takiego materiału, producent musi za to zapłacić. To oznacza, że Dolby Vision jest w efekcie dla nas, konsumentów, droższy. Bo przecież i tak wszyscy finalnie przerzucają koszty na nabywcę końcowego.
Wydawać by się więc mogło, że HDR10+ jest skazany na sukces. Gorszy o nieistotne parametry, ale otwarty i wszechdostępny format powinien wygrać. Co więcej, miał licznych promotorów, w tym Panasonika, Amazona, Samsunga czy Philipsa. Tak się jednak nie stało. Wydaje mi się, że wszyscy nie doceniliśmy wpływów firmy Dolby, która przecież od dekad rewolucjonizuje technologie dźwięku i obrazu – w kinie i pod strzechami.
W efekcie materiałów w HDR10+, w przeciwieństwie do tych w Dolby Vision, ze świecą szukać. W Polsce nie znajdziemy w oficjalnej sprzedaży ani jednej płyty Blu-ray UHD w HDR10+. Na Dolby Vision postawił również Netflix. Większość producentów telewizorów, po długim unikaniu Dolby Vision i stawianiu na HDR10+, zaczęła w końcu przesiadać się na płatny format. Nawet Amazon – właściciel usługi Prime Video – treści dostępne do tej pory wyłącznie w HDR10+ zaczął konwertować na Dolby Vision.
Rozumiem, że sytuacja ta może się komuś nie podobać, jednak zalecam pragmatyzm przy wyborze nowego telewizora. Ideologiczna walka o wolne formaty wideo nie ma większego sensu. Kupując telewizor z obsługą Dolby Vision zyskujemy pewność, że odtwarzamy daną treść – film lub serial – w najwyższej dostępnej jakości. Pragnę też zauważyć, że konsole Xbox One również postawiły na Dolby Vision, ignorując HDR10+. Konkurujące z nim PlayStation jest nadal ograniczone do HDR10, ale prawdopodobnie pójdzie w ślady konsoli Microsoftu.
Jaki telewizor wybrać z obsługą Dolby Vision?
To trudne pytanie i pełne niuansów. Wiele zależy od naszych indywidualnych potrzeb i zasobności naszego portfela. Na pewno jednak szukacie prostej odpowiedzi, a skoro ja nie chcę jej wam udzielać, niech udzielą ją wam podobni. Czyli widzowie, którzy może (choć niekoniecznie) interesują się technologią, ale przede wszystkim chcą mieć ładny obraz w telewizorze.
W ubiegłym miesiącu redakcja HDTVTest zorganizowała coroczny ślepy test jakości obrazu. Wystawiono wyłonione przez redakcję cztery topowe modele najlepszych producentów: LG OLED TV C9, Panasonic Viera GZ2000, Samsung QLED Q90R oraz Sony Bravia AG9. 38 jurorów oceniało telewizory w różnych kategoriach, nie mając pojęcia na obraz którego aktualnie spoglądają.
W teście tym wygrał LG OLED C9, co może być dla niektórych pewnym zaskoczeniem. Powszechny przesąd zakłada, że by odczuć jak najlepiej efekt HDR należy korzystać z telewizora zapewniającego maksymalną jasność szczytową. Tymczasem wyższy kontrast i brak błędów w obrazie (tzw. artefaktów HDR) wyłoniły OLED-a od LG jako lidera. Recenzję tego telewizora znajdziecie na Spider’s Web.
*Materiał powstał we współpracy z marką LG.