Oto nowa Nokia 105. Czy w 2019 r. potrzebujemy jeszcze zwykłych telefonów?
Kiedy na maila wpadła mi informacja prasowa o premierze nowej Nokii 105, w pierwszym odruchu pomyślałem „który mamy rok?”. A jednak dla takich archaicznych urządzeń wciąż jest miejsce na świecie, nawet w 2019 r.
W informacji prasowej czytamy:
Młodsi czytelnicy pewnie mrugają oczami ze zdumienia, ale dla każdego, kto ma więcej niż 20 lat, takie opisy niegdyś były standardem świata telefonów. Żadnego Facebooka czy Twittera, żadnych Zdjęć Google (aparatu też nie), żadnej chmury, nielimitowanych kontaktów i synchronizacji wiadomości.
Tylko malutki na dzisiejsze standardy ekran (w przypadku Nokii 105 ma on 1,77”), fizyczna klawiatura i akumulator wystarczający na wiele dni użytkowania. Jeśli trafiliśmy na odpowiedni sprzęt, to może nawet dało się na nim posłuchać muzyki lub zagrać w kultowego Snake’a, ale na bardziej wysublimowaną rozrywkę nie było co liczyć.
Na tle współczesnych smartfonów Nokia 105 w pełni zasługuje na swoją anglojęzyczną nazwę „głupi telefon”.
Dumbphone, bo tak w języku angielskim mówi się na telefony niebędące smartfonami, to nic innego, jak dosłownie „głupi telefon”. Żadnego dostępu do internetu, Wikipedii, Asystenta Google – dumbphone to niemal tylko i wyłącznie narzędzie komunikacji.
Patrząc na to, jak niewiele oferuje Nokia 105 względem najbardziej podstawowego smartfona, łatwo jest dojść do wniosku, że taki sprzęt jest w dzisiejszych czasach zupełnie niepotrzebny.
Tymczasem może się okazać, że nie tylko nie powinniśmy skreślać telefonów takich jak Nokia 105, co wręcz przygotować się na ich renesans.
Chcemy odpoczynku od smartfonów.
Po dekadzie gwałtownego, niekontrolowanego rozwoju urządzeń mobilnych, social mediów i wszelkich związanych z nimi rozpraszaczy, można śmiało powiedzieć, że cywilizacyjnie mamy dość. Staliśmy się uzależnieni od świecących ekranów, które nosimy w kieszeniach, a nawet jeśli scrollowanie nie stało się nowym paleniem papierosów, to nie brakuje sygnałów, że każdy z nas chce od smartfona czasem odpocząć.
Giganci technologiczni wprowadzają wbudowane liczniki czasu przed ekranem. Aplikacje do blokowania aplikacji pojawiają się jak grzyby po deszczu. Na hasło „smartphone addiction” na YouTubie pojawiają się tysiące klipów dotykających problemu.
Zwykły, prosty telefon, jak Nokia 105, wpisuje się w ten scenariusz doskonale. Pozwala na to, co najważniejsze – pozostać w kontakcie z bliskimi – bez jakiegokolwiek nadbagażu. Bez powiadomień i fake newsów, bez szefa wysyłającego maile w sobotni wieczór, bez wpędzającego w depresję Instagrama. A to wszystko za śmieszne 79 zł.
I jak tu traktować poważnie koncepcje typu Light Phone czy Kingrow K1, kosztujące kilkanaście razy więcej i oferujące niemal dokładnie to samo (a czasem i mniej) co tradycyjny telefon?
Na co komu zwykły telefon w 2019 r.?
Jako że „odpoczynek od smartfona” to bardzo luźna koncepcja, pozwólcie, że przytoczę kilka bardzo realnych scenariuszy, przez które tradycyjne telefony wciąż są dostępne na rynku.
Przydają się przede wszystkim osobom starszym, dla których smartfony to nadal czarnomagiczny grymuar zaklęty w formie szklano-aluminiowego pudełka. A nawet tym seniorom, którzy doceniają rozwój technologii i za nim nadążają czasem po prostu łatwiej jest skorzystać z poręcznego telefonu z fizycznymi przyciskami.
Tradycyjne telefony przydają się też dzieciom. Pozwalają jednocześnie utrzymać kontakt z pociechą i maksymalnie odłożyć w czasie moment, w którym oddamy jej duszę diabłu Google’owi, Facebookowi i reszcie. Do tego przy cenie raptem 79 zł nie będzie szkoda, jeśli dziecko przypadkiem zdewastuje urządzenie. Gdyby był to choćby najtańszy smartfon, taki „przypadek” o wiele bardziej zabolałby w kieszeń.
Oglądaliście trzeci sezon Domu z Papieru? Jeśli dojechaliście co najmniej do czwartego odcinka, to wiecie, że tradycyjne telefony są idealnym wyborem dla osób do przesady ceniących sobie swoją prywatność. Żadnych ciasteczek, podsłuchujących mikrofonów, sprzedawania danych osobowych, targetowanych reklam, nic – Nokia 105 to telefon nieistniejący dla gigantów technologicznych. Archaico, powiedziałby Profesor.
Taki archaiczny telefon dobrze jest też mieć po prostu w zapasie i korzystać zależnie od potrzeb. Można np. przełożyć do niego kartę na weekend, by choć na moment uciec od cyfrowego świata i świecącego ekranu. Można zabrać go na imprezę, zamiast smartfona za kilka tysięcy złotych i miło spędzić wieczór, nie martwiąc się uszkodzeniem lub kradzieżą drogocennego urządzenia. Potencjalne scenariusze wykorzystania „głupiego telefonu” można mnożyć i mnożyć, i założę się, że każdy znalazłby co najmniej jeden dobry powód, dla którego taki twór przydałby się nawet w 2019 r.
Archaicznym telefonom przydałoby się jednak małe odświeżenie.
Patrząc na to, jak wielką popularnością cieszą się kickstarterowe próby stworzenia telefonu „bez rozpraszaczy”, spodziewam się także powrotu popularności tradycyjnych telefonów.
O ile jednak w wielu miejscach ich archaizm jest czymś dobrym i pożądanym, tak w 2019 r. przydałaby się im przynajmniej jedna nowa funkcja – przekierowywanie połączeń.
Umówmy się, wyjąwszy przykłady z seniorami i dziećmi, nikt dziś nie kupi takiej Nokii 105 z zamysłem używania jej jako jedynego telefonu. Raczej będzie to dodatek do smartfona, z którego będziemy korzystać w razie potrzeby. A skoro tak, to czy nie byłoby wygodniej móc korzystać z tego samego numeru zarówno na jednym, jak i na drugim urządzeniu? Zamiast każdorazowo przekładać kartę SIM, co bywa uciążliwe, moglibyśmy korzystać z jednego numeru zarówno dla tego „mądrego”, jak i „głupiego” telefonu, likwidując tym samym kolejną barierę, przez którą wiele osób w ogóle nie bierze pod uwagę takiego rozwiązania.
A warto to rozważyć. Po dekadzie wsiąkania w cyfrowy świat, wygodę i swoistą wszechmoc smartfonów kilka chwil z telefonikiem za 79 zł może być niezłym powiewem świeżości. Nawet w 2019 r.