Płacą prawie 4000 zł, jeśli na tydzień zamienisz smartfona na telefon z klapką. Próbowałem. To koszmar
Amerykańska firma telekomunikacyjna zorganizowała tzw. flip phone challenge, czyli wyzwanie polegające na zamianie swojego smartfona na nieco zapomniany już dzisiaj telefon z klapką. Osoba, która wytrwa taką zamianę przez tydzień, będzie miała szansę wygrać 1000 dol.
Jeśli w tej chwili pomyślałeś, że mógłbyś podjąć takie wyzwanie, to śpieszę z wyjaśnieniem: nie chcesz tego zrobić. Uwierz mi.
Jakiś rok temu strzelił mi taki pomysł do głowy: a gdyby tak zamiast posiadania dwóch smartfonów (iPhone + jakiś Android) korzystać z iPhone’a, a jako drugi telefon kupić jakieś małe, śmieszne urządzenie, które przypominałoby dawne technologicznie czasy. Nie wiem, jak to się dokładnie stało, ale zapewne w przypływie głupawki kupiłem Nokię 8110. Czyli następcę kultowego banana. W kolorze banana oczywiście.
W ten sposób stałem się posiadaczem nowej, żółciutkiej Nokii 8110 - telefonu z wysuwaną klapką.
Ależ to był zabawny czas. Zawsze, gdy wyciągałem telefon z kieszeni, ludzie patrzyli i uśmiechali się. Znajomi momentalnie chcieli rozmawiać o bananie, bawić się klapką i testować wbudowany aparat fotograficzny. Oczywiście jest fatalny.
Nawet nieznajomi komentowali mój telefon. W kolejce w sklepie albo w taksówce Nokia banan stawała się od razu tematem do rozmowy.
Fajnie, fajnie, ale nie po to kupuje się telefon. No dobra, kupuje się go po to, żeby rozmawiać. Ale żeby rozmawiać przez niego, a nie o nim z nieznajomymi ludźmi w sklepach.
Szybko okazało się, że to, iż Nokia banan jest śmieszna, było w zasadzie jedyną jej zaletą. Pod każdym innym względem się nie sprawdziła.
Komunikacja? Porażka
Główną funkcją telefonu jest komunikacja. Rozmowy i wiadomości tekstowe. Nokia 8110 umie robić obie rzeczy, ale żadnej z nich nie robi dobrze.
Dzwoni co prawda poprawnie, ale ma problem z obsługą kontaktów, jeśli ma się ich dużo. Ja mam bardzo dużo. Nokia po kilku próbach poprawnie pobrała moje kontakty z konta Google - nie każdy telefonik tego typu to potrafi. Ale to był dopiero początek problemów. Próba wyszukiwania kontaktów działa fatalnie - telefon otwiera listę kontaktów kilkanaście sekund, kolejne kilnakaście sekund trwa wyszukiwanie wpisanej frazy. Ma problem jeśli w kontakcie jest kilka słów np. imię, nazwisko i nazwa firmy - wtedy nie po każdym haśle można wyszukać konkretny kontakt. Trzeba kombinować i wyszukiwać po kolejnym słowie i liczyć, że w końcu się uda.
Komunikacja tekstowa jest już natomiast najokrutniejszą torturą. Jeśli pamiętasz, że swego czasu za pomocą słownika T9 pisało się całkiem szybko, to wiedz, że to wspomnienie jest mocno przekłamane. W porównaniu z klawiaturami ekranowymi QWERTY słownik T9 działa w bardzo upierdliwy sposób. Pisanie jest wolne. Wybieranie podpowiedzi jest wolne. Poprawianie błędnie napisanych wyrazów jest wolne.
Po paru dniach efekt był taki, że prawie przestałem odpisywać na wiadomości SMS. Pisałem tylko „tak”, „nie”, „ok”. Gdy było trzeba napisać więcej, to dzwoniłem.
Problem z komunikacją tekstową jest też taki, że wiadomości wysyłamy dzisiaj nie tylko przez SMS-y czy maila, ale również przez iMessage, Signala, Telegrama lub Messengera. Takich komunikatorów nie ma zwykle na prostych telefonach. Wybierając więc fajny telefon z klapką skazujemy się na odcięcie od wielu kanałów komunikacji tekstowej.
Internet? Porażka
Banan ma Wi-Fi. Ma nawet Asystenta Google. Ma też YouTube’a. Ma też aplikację przeglądarki bazującą na wyszukiwarce Google. Ale co z tego. Każda z tych aplikacji działa słabo, jest bardzo, bardzo wolna w obsłudze. Bardzo, bardzo wolna.
Czasami zanim strona się załaduje, to ja już nie pamiętam dokładnie, po co na nią wchodziłem. Oglądanie materiałów wideo jest bardzo niewygodne, ponieważ brakuje znanej ze smartfonów nawigacji i precyzyjnego przewijania filmów. A wideo na malutkim ekranie wyświetla się tylko na małym jego fragmencie, ponieważ nie da się wyświetlić filmu na pełnym ekranie trzymając urządzenie poziomo.
Wiele stron nie tylko nie wygląda dobrze, ale wręcz nie działa dobrze na takich okrojonych przeglądarkach internetowych, jakie są w prostych telefonach komórkowych. A to sprawia, że przeglądanie zasobów sieci nie należy do przyjemnych doświadczeń.
Nawigacja? Porażka
Nokia 8110 ma zainstalowane Mapy Google. Ale aplikacja ta nie jest nawet w małym procencie podobna do tej, którą znamy z Androida czy iOS-a. Mapy na bananie są bardzo proste, a przez brak ekranu dotykowego obsługa jest bardzo wolna i niewygodna. Ale jeśli uda nam się wpisać, cel podróży, to możemy ruszać w drogę. Oj nie. Nie tak szybko. Obecność Map Google nie oznacza, że banan ma nawigację. Nokia 8110 pozwala tylko na wyświetlanie wskazówek w stylu „Kieruj się Tartaczna na północny zachód w stronę Zapora”. Naciskasz dalej i dowiadujesz się „Skręć w prawo w Zapora”. Dalej. „Skręć w prawo w Jaworzańska”.
Jasne, każda wskazówka jest lepsza niż brak wskazówki, ale fakty, że kolejne podpowiedzi wywołujemy ciągłym naciskaniem przycisku, a mapka i opisy wyświetlają się na małym ekranie lichej jakości sprawiają, że z takiej nawigacji nie da się korzystać w samochodzie. No chyba, że damy telefon pasażerowi, który wcieli się w rolę pilota. Wtedy współczucia dla pasażera.
Aparat foto? Porażka
Badziewie, klęska, tandeta, klapa, barachło, dramat, bubel, katastrofa, gniot, dziadostwo, lipa - to moja pełna recenzja aparatów fotograficznych w tanich telefonach. Bardziej profesjonalna jest tutaj.
Szkoda czasu na sentymenty
Ja wiem, że każdy z nas miło wspomina dawne Nokie i Motorole. Ja wiem, że fizyczne klawiatury w BlackBerry miały swój urok. Ja wiem, że każdy z nas ma jakiś telefon lub smartfon, który bardzo miło wspomina.
Ale to już nie wróci. Technologia idzie bardzo szybko do przodu. Nawet wtedy, gdy myślimy, że akurat stoi w miejscu i tylko dla niepoznaki przebiera nogami.
Z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc i z roku na rok wprowadzane są zmiany i usprawnienia, które zmieniają sposób, w jaki korzystamy z elektroniki użytkowej. Efekt jest taki, że użytkownik smartfona, który został skazany na przesiadkę na telefon z klapką, po kilkunastu godzinach będzie miał już dosyć.
I nieważne, że jeszcze parę lat temu za taki telefon z klapką dałby sobie wyciąć nerkę.