Face ID 2. generacji kontra Touch ID. Zwycięzca mógł być tylko jeden
Gdy musiałem wybrać, którego iPhone’a kupię, najbardziej wahałem się między iPhone’em X a iPhone’em XR. W końcu wybrałem XR, mimo że pod paroma względami był gorszy. Miał też jednak kilka zalet, a jedną z ważniejszych była obecność Face ID 2. generacji.
Dużo słów. Mało konkretów.
Poprosiłem więc moich redakcyjnych kolegów, którzy korzystali z iPhone’ów X, a teraz korzystają z XS lub XS Max, żeby w paru słowach opowiedzieli o tym, jakie różnice widzą między pierwszą a drugą generacją Face ID.
Przemówili niemal jednogłośnie: nowy Face ID jest szybszy, ma większy zasięg, łapie pod większym kątem i lepiej sobie radzi w ciemności. Zwrócili też uwagę, że Face ID dobrze się uczy - system rozpoznawania twarzy 1. gen., z którego korzystało się przez rok, rozpoznaje użytkownika niemal tak dobrze jak Face ID 2. gen. zaraz po skonfigurowaniu funkcji. To oczywiście argument za tym, żeby wybrać nowsze Face ID - jeśli działa dobrze od pierwszego dnia, to oznacza, że po paru miesiącach będzie robił to jeszcze lepiej.
Face ID 2. gen. - kiedy działa dobrze?
Działa bez problemu podczas codziennego użytkowania. I nie ma dla niego znaczenia, czy stoję, siedzę, czy leżę w łóżku. W moim przypadku działa też bardzo dobrze nawet zaraz po przebudzeniu, gdy leżę jeszcze zaspany i nie mam założonych okularów. I nie tylko w moim - redakcyjni koledzy-okularnicy też to potwierdzają. A należy tutaj nadmienić, że 1. gen. Face ID często była krytykowana za to, jak działała rano. Po śnie nasza twarz wygląda trochę inaczej niż w środku dnia. Te różnice powodowały, że iPhone nie poznawał swojego właściciela albo robił to bardzo wolno. Druga generacja wprowadziła znaczące usprawnienia na tym polu.
Od paru dni za oknem jest już ładna pogoda, ale ja miałem okazję potestować Face ID 2. gen., jak było jeszcze zimno i człowiek wychodził z domu z szalikiem obwiniętym wokół szyi, a nawet zasłaniającym część twarzy. Face ID zadziałał w takich warunkach bezbłędnie nawet pierwszego dnia, czyli wtedy, gdy iPhone teoretycznie nie był jeszcze dobrze nauczony mojej twarzy. Przyznam, że zrobiło to na mnie ogromne wrażenie.
Dalej było również dobrze. Pierwszy wieczór, pierwsza noc, kolejny wieczór, kolejna noc - ciemność dla Face ID 2. gen. nie stanowi żadnego problemu. System rozpoznawania twarzy działa tak samo dobrze jak w dzień.
Face ID 2. gen. - kiedy nie działa dobrze?
Z odblokowaniem iPhone’a XR przez Face ID problem miałem tylko dwa razy. Dwa razy przez cały miesiąc.
Pierwszy raz, gdy iPhone leżał na szafce nocnej, a ja chciałem na niego rzucić okiem, żeby upewnić się, że dobrze ustawiłem alarm na rano. Leżałem wtedy na łóżku, szafka była obok. iPhone leżał na płasko, Face ID celował w sufit, a ja byłem poza jego polem widzenia. To był bodajże mój drugi dzień z nowym iPhone’em i wtedy uświadomiłem sobie, że w podobnych sytuacjach będę musiał po prostu brać smartfona do ręki lub bardziej się nad nim pochylić.
Drugi raz Face ID zawiodło, gdy świeciło bardzo mocno słońce i znajdowało się za moimi plecami. iPhone wycelowany prosto w twarz miał problem z rozpoznaniem mnie, bo za moją głową było wyjątkowo jasne źródło światła, które - jak podejrzewam - sparaliżowało pracę czujników. Wystarczyło jednak, że delikatnie przesunąłem rękę w bok, aby słońce nie znajdowało się tuż za moją głową, a Face ID poradził sobie bez problemu.
Face ID 2. gen. kontra Touch ID
Z Touch ID korzystam od ponad roku w iPadzie (2017) i korzystałem przez rok w iPhonie 7. W iPhonie działało lepiej, a w iPadzie działa nieco gorzej. Jednak na żadne z nich nie mogłem raczej narzekać. Do czasu, aż kupiłem iPhone’a XR.
Face ID to jednak nowa jakość w sposobie uzyskania dostępu do urządzenia mobilnego. Bierzesz smartfon do ręki, dotykasz palcem w powiadomienie, które wyświetla się na ekranie blokady, a smartfon wie, że ty to ty i wpuszcza cię do środka. Już jesteś w aplikacji, której powiadomienie wybrałeś.
Przy Touch ID działa to inaczej. Gorzej.
Bierzesz smartfon do ręki, dotykasz palcem w powiadomienie, które wyświetla się na ekranie blokady, ale smartfon nie wie, że to ty z niego korzystasz. Więc zamiast przejść do wybranej aplikacji musisz położyć najpierw palec na czytniku, aby smartfon cię zweryfikował.
Tak samo wygląda dostęp do aplikacji bankowej lub do programu fakturowego. Wybieram odpowiednią ikonę, smartfon sygnalizuje, że mnie rozpoznał i automatycznie przechodzi dalej. Nie trzeba gonić palcem za czytnikiem linii papilarnych.
To mała różnica. Która robi ogromne wrażenie.
Face ID zdaje się być zdecydowanie bardziej naturalną metodą korzystania ze smartfona, ponieważ użytkownik nie musi robić nic, żeby uzyskać dostęp do prywatnych informacji i funkcji. Ja swojego iPhone’a XR skonfigurowałem tak, że na ekranie blokady mam powiadomienia z różnych aplikacji, ale domyślnie ich treść jest ukryta. Widać tylko, że czeka na mnie wiadomość z iMessage albo nowa poczta e-mail. Dopiero gdy moja twarz pojawia się w zasięgu Face ID, system odblokowuje prywatną treść wiadomości i wyświetla info, kto wysłał nową wiadomość i na jaki temat.
Uwielbiam ten sposób ochrony prywatności korespondencji w nowych iPhone’ach. I brakuje mi go w iPadzie (nie mam nowego iPada Pro).
A jak z niezawodnością?
Face ID 2. gen. zawiodło mnie w ciągu miesiąca dwa razy. Touch ID zawodziło mnie minimum raz dziennie - przeważnie zaraz po myciu rąk, gdy palce były jeszcze wilgotne, podczas deszczu, gdy smartfon był mokry oraz podczas gotowania, gdy mokrym lub upaćkanym palcem próbowałem odblokować telefon, aby sprawdzić przepis lub gdy chciałem zmienić muzykę grającą z głośnika bluetooth.
Kiedyś bałem się Face ID. Teraz boję się, że zniknie
Zanim przesiadłem się z iPhone’a z Touch ID na smartfona z Face ID obawiałem się mocno. Touch ID znałem i miałem je - nomen omen - w małym placu. Odblokowanie twarzą było czymś obcym i nie miałem pewności, czy będę z niego zadowolony.
Przesiadka się udała i z Face ID 2. gen. jestem więcej niż zadowolony. Nie tylko z powodzeniem zastąpiło Touch ID, ale przeskoczyło je o kilka długości. Teraz, gdy muszę odblokować starego iPada za pomocą czytnika linii papilarnych, to czuję irytację. Wiem, że nie tak to powinno działać. Odblokowanie iPhone’a XR, którego mam znacznie krócej, jest natomiast dla mnie czymś naturalnym.
I boję się, że Apple w pogoni za szybkim pozbyciem się wcięcia w ekranie, może wpaść na pomysł wycofania Face ID i zastąpienia go czytnikiem Touch ID w ekranie smartfona. Oby tak się nie stało.
Czytnik w ekranie? Spoko. Ale tylko jako opcja równolegle dostępna z Face ID.