Twitter ma nadzieję, że ktoś wymyśli, jak powstrzymać trolli z Rosji, zanim ci wybiorą nam prezydenta
Twitter udostępnił wielką bazę danych tweetów pisanych przez rosyjskich i irańskich trolli. Nie, to nie jest instruktaż ostatniej chwili przed wyborami w Polsce, to zachęta dla naukowców, żeby zbadali porządnie problem i wymyślili, co z nim zrobić.
Twitter zrobił piękny prezent badaczom mediów społecznościowych, politologom i socjologom. W końcu wiadomo, że nic tak nie poprawia humoru w ciemny jesienny wieczór, jak ciepły koc, gorąca czekolada i pikantna baza danych. W tej właśnie opublikowanej przez Twittera znajduje się około 10 mln tweetów. Wszystkie zostały powiązane z działalnością kont trolli próbujących wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
W trollowaniu wyborów prezydenckich przodowała Rosja, ale nie była jedyna.
Ujawnione dane są rezultatem wewnętrznego śledztwa platformy, dotyczącego wpływu obcych mocarstw na wynik wyborów w Stanach Zjednoczonych. Dane dotyczą tweetów i kont napisanych i założonych po 2016 r. Dużą część informacji na ich temat Twitter ujawnił już na początku stycznia. Teraz dokłada więcej informacji, jak deklaruje, żeby pomóc w prowadzeniu opartej na faktach dyskusji na ten drażliwy temat.
Nikogo chyba nie zaskoczy, że ogromna część z tweetów, które znalazły się w bazie, pochodzi najprawdopodobniej od trolli z Internet Research Agency. IRA, mająca bliskie związki z rosyjskim rządem, zarządzała około 4 tys. trollingowych kont. Zaangażowanie Kremla w wybory prezydenckie, które zresztą wygrał jeden z najzagorzalszych użytkowników Twittera, nie przestaje być na świecie i przede wszystkim w Stanach przedmiotem kontrowersji. Znacznie mniej mówi się o trollach z Iranu. Ten kraj także wysłał swoją małą, liczącą 770 kont armię na wojnę o fotel prezydenta Stanów.
To walka z góry skazana na przegraną. Trolle na Twitterze będą zawsze, bo tak się robi politykę.
W poście na blogu przedstawiciele Twittera otwarcie przyznają, że według nich nie da się całkowicie powstrzymać trollingu. Państwa próbowały, próbują i będą próbowały wpłynąć na to, kto zasiada na najwyższych stołkach w innych państwach. Z tej perspektywy internet i media społecznościowe są tylko kolejnym polem bitwy w wojnie, która toczy się od wieków. Jedyne, na co można liczyć, to minimalizowanie szkód - i do tego ma służyć ta baza. Twitter liczy na to, że badacze po bacznym jej przeanalizowaniu będą w stanie podpowiedzieć, jak ograniczyć wpływ trolli, jak identyfikować trollowe konta i wpisy.
W bazie znajduje się w niej 10 mln tweetów i 2 mln obrazków, gifów i filmów. Bazę można ściągnąć ze strony Elections Integrity Hub.