Porzucisz YouTube'a dla Facebooka? Facebook Watch debiutuje na całym świecie
Facebook Watch wychodzi na świat. Już niedługo także polscy użytkownicy będą mogli skorzystać z oferty Facebookowej telewizji i przekonać się na własne oczy, czy YouTube ma się czego obawiać.
Facebook Watch został uruchomiony rok temu i od tej pory działał na terenie Stanów Zjednoczonych. Teraz firma postanowiła rozszerzyć jego zasięg. Facebook Watch będzie dostępny na całym świecie.
Facebook Watch jako platforma do oglądania filmów oferuje dokładnie to, czego możnaby się po niej spodziewać. Dobranie treści do naszych zainteresowań, zaznaczanie filmów do oglądania na później, możliwość interakcji z ich twórcami i innymi widzami.
Główną siłą platformy ma być jej społecznościowość. Wszystko obraca się wokół takich słów jak interaktywność, zaangażowanie widzów, możliwość dotarcia do ulubionych twórców. W ciągu ostatniego roku Facebook wprowadził zmiany, które mają uwypuklić te aspekty. Platforma chce dodać do społeczności miłośników śmiesznych kotków i zdjęć z wakacji społeczność widzów, którzy dzielą się wrażeniami i komentarzami odnośnie do tego, co właśnie obejrzeli.
Taka strategia ma sens. Facebook zdaje sobie sprawę, co jest jego największą przewagą nad konkurencją. Społeczność. To, że na platformie jest zarówno twoja dziewczyna z liceum, twój sąsiad, jak i twój kumpel z pracy, i oni wszyscy uwielbiają gadać o tym, co właśnie obejrzeli.
Czy Facebook Watch będzie w stanie dzięki temu zagrozić YouTube'owi? Wszystko zależy od tego, czy skusi najlepszych twórców, żeby się do niego przenieśli. Ważna będzie z pewnością monetyzacja. Za reklamę do autora filmu Facebook Watch idzie 55 proc. dochodu, reszta trafia do Facebooka.
Stawianie na społeczność to dość naturalny wybór dla największej na świecie platformy społecznościowej. Ciekawiej robi się, jeśli zapytamy, czym chce się wyróżnić w formacie filmów, bo tu także ma swoje ambicje.
Facebook Watch pozwala na eksperymenty z formatem.
Facebook będzie próbował znaleźć format, który maksymalnie wykorzystywałby interaktywny potencjał i społecznościową przewagę platformy.
W teorii eksperymenty z interaktywnym formatem brzmią świetnie, w praktyce bywa jednak z tym różnie. Głosowanie na to, co stanie się dalej, brzmi super, ale często sprawia, że historia jest nudna i przewidywalna, i na razie najlepiej sprawdza się w formatach reality show. Mimo interaktywnego formatu sukcesu nie osiągnęła ani Mozaika (w Polsce niestety puszczana jako zwykły serial i obdarta z ciekawej otoczki), ani #wargames, które zamaskowane jako gra, było interaktywnym telewizyjnym show. Jak na razie interaktywność telewizji brzmi świetnie w teorii, ale ma duże problemy z realizacją swojego potencjału.
W Stanach Zjednoczonych 50 mln osób miesięcznie ogląda Watcha przez minimum minutę. Zobaczymy, jak będzie w Polsce.