Tak jak ja spędzasz przed komputerem kilka godzin dziennie? Mogą ci pomóc soczewki kontaktowe
Pod koniec dnia twoje oczy są tak samo zmęczone, jak mięśnie całego ciała. Powodem jest cyfrowe zmęczenie wzroku, powszechne w świecie, w którym otaczamy się ekranami. Jak z nim walczyć? Przetestowałem na sobie specjalne soczewki kontaktowe, które mogą przynieść ulgę w pracy czy zabawie z komputerem.
Godzina 11:00, siedzisz w pracy. Myślisz: za dwie godziny posiedzę tu jeszcze cztery godziny. Ta perspektywa nie napawa radością. Po dwóch godzinach idziesz do kuchni zrobić sobie kawę. Wreszcie wyprostujesz nogi i poczujesz, że kręgosłup nie jest tylko od opierania się o krzesło. Myślisz o swoich zbolałych mięśniach. Palce masz wytrenowane, w końcu z zamkniętymi oczyma wpisujesz adresy ulubionych stron ze śmiesznymi obrazkami, ale nadgarstek już nie ten. A przecież nigdy nie grałeś w tenisa (Wii Sports się nie liczy!).
A co z innymi mięśniami? I nie mam tu na myśli bicepsów, które wprawiłyby w zażenowanie naszych przodków - łowców, a mięśnie sterujące oczyma. Nie jest przecież tak, że nasza gałka oczna jakoś magicznie sama zmienia położenie. Mięśnie sterują także jej sercem, czyli soczewką. Zmieniają jej kształt zależnie od tego, czy patrzymy na czubek własnego nosa, czy śmigającego w oddali Golfa III.
Pomyślcie, co się dzieje z okiem, kiedy przez kilka godzin wpatrujemy się w oddalony o kilkadziesiąt centymetrów monitor. Nie musicie sobie jednak tego wyobrażać - czytajcie dalej, ale wcześniej na kilka chwil przerzućcie wzrok na drugą stronę open space’u.
Zaburzenia widzenia oraz uczucie dyskomfortu pojawiają się już po dwóch godzinach użytkowania takich sprzętów jak laptop, telewizor czy smartfon. Problem deklaruje ponad 80 proc. młodych osób, żyjących w cyfrowym świecie. A dwie godziny to przecież nie jest wygórowany wynik. Dziewięć na dziesięć osób spędza wśród ekranów więcej czasu każdego dnia, a 60 proc. z nas przesiaduje wśród nich więcej niż pięć godzin dziennie.
Narażone są mięśnie rzęskowe odpowiedzialne za akomodację oka. Są nadwyrężone, a samo oko suche. Badania udowodniły, że podczas pracy przy komputerze mrugamy o wiele rzadziej niż normalnie. Powinniśmy nawet 18 razy na minutę, a często o tym zapominamy. Prowadzi to do niestabilności filmu łzowego i grozi nawet uszkodzeniem rogówki.
To nie wszystko. Nie każdy z nas pracuje w idealnych warunkach. Trafiają się odbicia i odblaski na powierzchniach wyświetlaczy lub wręcz zbyt ciemne pomieszczenia, gdzie stukamy w klawiaturę. Polskie prawo reguluje kwestię oświetlenia, ale przecież coraz więcej ludzi pracuje zdalnie, z domu czy kawiarni. Prowadzi to do wysilania oczu, by widzieć wyraźnie mimo przeciwności losu, i dodatkowo obciąża oczy.
Co robić? Jak żyć, gdy pisać artykuły trzeba, a oczy odmawiają posłuszeństwa?
Przede wszystkim lepiej zapobiegać niż leczyć. Częściej mrugać, powiększać czcionkę tekstu na urządzeniach cyfrowych, ale przede wszystkim odpowiednio dostosować odległość wyświetlacza od oczu, odrywać wzrok od ekranu i skupiać go na przedmiotach w oddali. Stosujesz się do tych zaleceń, ale to wciąż za mało? Z pomocą może przyjść CooperVision, czyli jeden ze światowych liderów w produkcji soczewek kontaktowych.
Aby nie być gołosłownym, przeprowadziłem testy na żywym organizmie. Wzorem najlepszych specjalistów new age, wykorzystałem do tego organizm własny. Przez dwa tygodnie prawie dzień w dzień nosiłem soczewki CooperVision. Ale po kolei – jak to się wszystko zaczęło?
Wzrok to poważna sprawa, więc najpierw trzeba udać się do specjalisty, który przebada oczy, a później poleci odpowiednie korekcyjne soczewki, po które trzeba będzie się pofatygować po kilku dniach. Nowością od CooperVision, którą testowałem, są soczewki z systemem optycznym Digital Zone Optics.
Jak działa ten system? Zapytałem o to eksperta optometrystę, dra Wojciecha Kidę:
Długotrwała koncentracja na ekranach obciąża akomodację oka i może prowadzić do cyfrowego zmęczenia wzroku. Jak soczewki kontaktowe mogą temu przeciwdziałać?
dr Wojciech Kida: Ich konstrukcja pomaga zmniejszyć obciążenie akomodacyjne bez wpływu na widzenie na odległość. Dzieje się to dzięki asferycznemu profilowi mocy z delikatnie dodatnią mocą w centrum soczewki, przy jednoczesnym zapewnieniu doskonałego widzenia na odległość. Dodatkowa moc w centrum soczewki ułatwia rozluźnienie akomodacji i ostre widzenie ekranu monitora czy telefonu, czyli przedmiotów blisko położonych.
Dzięki temu łatwiej nam przerzucać wzrok blisko – daleko?
Dokładnie. Mniejsze obciążenie akomodacji przy pracy z bliska ułatwia jej rozluźnienie przy przerzucaniu wzroku na odległość.
Wiele osób obawia się soczewek ze względu na wysuszanie oka.
Tak mogłoby się stać, gdyby soczewki nie zapewniały równomiernego nawilżenia. Tu mamy technologię Aquaform, wykorzystującą makromery silikonowe, czyli długie łańcuchy silikonu, które zatrzymują wodę w soczewce.
A nie jest tak, że powinniśmy unikać kontaktu soczewki z wodą?
Oczywiście kontaktu soczewki z wodą należy unikać ze względu na drobnoustroje, które się w niej znajdują (szczególnie ameby), lecz chodzi tutaj o wodę niesterylną z kranu, jeziora, rzeki czy basenu. Soczewka zmniejsza jednak parowanie wody ze swojej powierzchni. Dzieje się to na poziomie jej produkcji w warunkach sterylnych.
Dodatkowo soczewka kontaktowa na oku pływa w filmie łzowym, którego jedną ze składowych jest warstwa wodna, więc gdyby soczewka nie utrzymywała swojego nawilżenia, zabierałaby wodę z filmu łzowego i powodowała suche oko. Dlatego, aby bezpiecznie używać soczewek kontaktowych, należy myć ręce i wycierać je do sucha przed założeniem i zdjęciem soczewek, a do ich pielęgnacji używać tylko i wyłącznie odpowiednich płynów do tego przeznaczonych.
Tyle teorii, a jak jest w praktyce, czyli wsadzanie palca w oko.
Lekcja zakładania soczewki była dla mnie zaskoczeniem z gatunku „zobacz, co wrzucają do parówek”. Wiedziałem, że soczewki magicznie nie przeskakują na oko, ale też uświadomienie sobie tego, że samodzielnie trzeba je na to oko nałożyć, przez dotknięcie palcem do rogówki, była… interesująca.
Na szczęście miałem u boku cierpliwą panią optometrystkę, która przez kwadrans doradzała, abym mimo wszystko nie zachowywał odstępu kilku milimetrów od oka, jeśli chcę założyć soczewkę i zdążyć na tegorocznego Sylwestra. Praktyka czyni jednak mistrza. Teraz soczewkę zakładam kilkoma ruchami i to z przyjemnością, bo różnica jest jakościowa.
Pierwszym, co mnie uderzyło, jest świeżość. I to świeżość, która zostaje. Co z tego, że brzmi to jak z reklamy proszku – po prostu jest prawdą. Tak samo rześko czułem się rano i przed pójściem spać, a to świetna wiadomość, jeśli za rogiem czai się konferencja Apple, którą trzeba „obstawiać” od rana do wieczora.
Przez cały czas trwania testów ani razu nie miałem zaczerwienionych oczu, nie przytrafiła mi się żadna choroba czy zakażenie, bo dbałem o higienę soczewek. Czułem, że po całym dniu pracy moje oczy były mniej wyeksploatowane, a to bardzo podnosi morale przed kolejnym komputerowym maratonem.
Soczewki są miękkie, więc po kilku dniach praktyki zakładałem je i zdejmowałem za pierwszym razem. Mają też zaokrąglone brzegi, dzięki czemu nie podrażniają spojówek i praktycznie zapominamy o nich minutę po założeniu.
Soczewki nie są jednak ideale. Zupełnie nie rozumiem, jak w 2018 roku producent mógł zrezygnować z modułu rzeczywistości rozszerzonej. Jak jakiś neandertalczyk musiałem wyciągać telefon z kieszeni, aby sprawdzić trasę na przystanek czy zamówić pizzę. CooperVision mógł chociaż postarać się o widżet pogody albo kursu bitcoina w którymś z rogów, a tak dostaliśmy po prostu świetne soczewki dla osób, które dużo czasu spędzają przed świecącymi ekranami.
Więcej o akcji Cyfrowe NIEzmęczene Wzroku dowiecie się na stronie internetowej albo Facebooku.