Mark Zuckerberg przeprasza za Facebooka
To już chyba tradycja, że na początku roku wielu z nas publikuje swoje noworoczne postanowienia na Facebooku. Mark Zuckerberg również zalicza się do tego grona. Co obiecał właściciel najpopularniejszej platformy społecznościowej na świecie?
Nieudolna walka z fake news, wady automatycznego systemu moderacji i wiele innych problemów. Taki obrazek najpopularniejszego medium społecznościowego dostaliśmy na koniec 2017 r. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że jego właściciel, Mark Zuckerberg doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Facebookowi daleko do ideału. W swoim wpisie zadeklarował, że w 2018 r. postara się to zmienić.
Mark Zuckerbeg obiecuje, że Facebook się zmieni.
Deklaracje, takie jak ta złożona przez Zuckerberga, rzadko kiedy zawierają jakieś konkrety.
Dowiadujemy się z niej tylko tyle, że odmiana Facebooka na lepsze jest osobistym celem właściciela platformy i że planuje go zrealizować, korzystając z pomocy ekspertów. Najciekawszym akapitem jest ten o roli technologii w szeroko pojętej decentralizacji. Zakładam, że Zuckerbergowi chodzi o decentralizację władzy i dostępu do informacji. Kilkanaście lat temu prawie wszystkim wydawało się, że powszechny dostęp do sieci sprawi, że rządy i wielkie korporacje będą mieć coraz mniej do powiedzenia. Przepowiednia się nie spełniła. Okazało się, że internet też da się kontrolować.
To zabawne, że o decentralizacji pisze właściciel największej platformy społecznościowej, która obecnie nie ma żadnego sensownego rywala.
A jeśli jakiś pojawia się na horyzoncie, to Facebook po prostu go sobie kupuje.
Zuckerberg w swoim wywodzie o decentralizacji wspomina o dwóch, bardzo ważnych jego zdaniem, technologiach, które mogą pomóc w tym procesie. Są to kryptowaluty i szyfrowanie danych. Trudno mi jednak wyobrazić sobie zastosowanie którejkolwiek z nich na Facebooku.
Ta platforma pełni obecnie na tyle ważną rolę, że co jakiś czas Zuckerberg wzywany jest "na dywanik" przez któreś z "zaniepokojonych" państw pierwszego świata. Angela Merkel oczekiwała na przykład pomocy podczas europejskiego kryzysu z uchodźcami, a rząd Wlk. Brytanii z kolei domagał się wyjaśnień związanych z udziałem Rosji w kampanii dotyczącej Brexitu.
Nie wspominając już o wszelkiej maści służbach specjalnych (w tym polskich), które traktują Facebooka jako największą na świecie bazę danych potencjalnych przestępców. O precyzyjnym targetowaniu reklam nawet nie wspomnę.
Dlatego trudno mi uwierzyć w to, że Facebook może zmienić się w jakiś diametralny sposób, który spodobałby się jego użytkownikom. Ale i tak trzymam kciuki. Powodzenia, Mark.