To będzie dobry rok dla fanów PlayStation. Sprawdziliśmy gry zapowiedziane na PGW 2017
Sony na tegorocznym Paris Games Week zaprezentowało mnóstwo gier na PlayStation 4, które trafią do sprzedaży w ciągu najbliższego roku. Wielu z nich przyjrzeliśmy się już osobiście w Paryżu, podczas PGW 2017.
Gracze, którzy wybrali platformę PlayStation, podczas Paris Games Week 2017 zostali po raz kolejny utwierdzeni w przekonaniu o słuszności swojej decyzji. Katalog tytułów na wyłączność na konsolę Sony, które trafią do sprzedaży w najbliższych miesiącach lub latach, robi się coraz bardziej imponujący.
Do moich faworytów zalicza się pierwszy Spider-Man na PS4. O nadchodzącej produkcji rozmawiałem z dyrektorem kreatywnym odpowiedzialnego za ten tytuł studia Insomniac Games. Nie mogę się też doczekać nowej gry Quantic Dreams. To jednak dopiero początek długiej listy nowości. Kilku przyjrzałem się w Paryżu.
Erica
Fani produkcji, którym bliżej do interaktywnych filmów niż gier, mają na co czekać. Erica zaciera granice między tymi dwoma gatunkami jeszcze bardziej niż Detroit: Become Human. Fotorealistyczna grafika wygląda na pierwszy rzut oka niczym produkcja aktorska, ale poczynaniami bohaterki można sterować - i to w bardzo nietypowy sposób.
Erica wspiera PlayLink. Do kontrolowania działań bohaterki nie jest wykorzystywany pad, a dotykowy ekran telefonu. Podczas pokazu pierwszym krokiem było odpalenie zapalniczki, przez przesuniecie palca po wyświetlaczu telefonu. Chwilę poźniej gracz musiał szybko machać palcem po ekranie, by wytrzeć zaparowane lustro.
Fabularnie to typowy horror.
Gracz wciela się w kobietę, która w mrocznym otoczeniu próbuje rozwikłać jakąś zagadkę. Obiera telefony z pogróżkami, znajduje origami w budce telefonicznej, czyta zakurzone listy i znajduje dziwne klucze, by potem spotykać się z jakimś typem spod ciemnej gwiazdy. Historia rozwija się powoli, a gracz ma wpływ na decyzje bohaterki.
Nie przeczę, że Erica mnie zaintrygowała. Cierpię na niedobór gier, w których od mechaniki istotniejszy jest klimat i fabuła. Gra ciekawie łączy ciężki klimat z nietypowym sterowaniem. Oby tylko wykorzystanie PlayLink nie okazało przerostem nad treścią. Pomysłowość programistów robi wrażenie, ale na pokazie nie zawsze gra dobrze interpretowała intencje gracza.
Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds
Zima nadeszła nie tylko na północnej półkuli naszej planety. W Paryżu uczestniczyłem w zamkniętym pokazie pierwszego fabularnego dodatku do świetnego Horizon Zero Dawn zatytułowanego The Frozen Wilds. Gracze ponownie wcielą się w Aloy, który ruszyła do nowej krainy, by walczyć z kolejnymi maszynami.
Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds rozpoczyna się podróżą do osady plemienia Banuk. Aloy, odziana w futro, jest świadkiem żegnania poległych w walce z maszynami. Spotyka kilka postaci niezależnych, które zlecają jej pierwsze zadanie. W tle widać chmury czerwonego dymu, którego źródłem jest jakaś tajemnicza siła nazywana Daemonem.
Pokaz gameplayu na PGW 2017 mnie uspokoił.
Horizon Zero Dawn: The Frozen Wilds, chociaż zmieniła się otoczka, nie kombinuje w kwestii mechaniki. Aloy nadal będzie mieć dostęp do tego samego ekwipunku i umiejętności, co w podstawowej wersji gry - dodano natomiast kilka nowych, które okazały się miłym zaskoczeniem.
Mapa jest ogromna, ale zamiast pozbawić Aloy wierzchowca (by np. zmusić gracza do podróży pieszo, co mogłoby wydłużyć rozgrywkę) rozwinięto model jazdy. Teraz po wybraniu konkretnej umiejętności z drzewka będzie można zbierać surowce podczas jazdy i atakować wrogów z wyskoku.
Dodano też oczywiście nowe maszyny.
Widziałem, jak wygląda walka z jedną z takich mechanicznych bestii. Scorcher to szalenie szybki przeciwnik, który potrafi skoczyć w mgnieniu oka na kilkadziesiąt metrów do przodu i strzela minami. Dobrym pomysłem, by go pokonać, jest zrzucenie z niego pancerza i przywierdzenie go linami do ziemi. Potem można go potraktować jego własną bronią i ruszyć dalej w podróż.
Eksploracja ciut się zmieniła. Rzeki zamarzły i można po nich chodzić, a ponieważ ryb łowić nie sposób, pojawiły się na mapie nowe zwierzaczki. Zmiana scenerii niezwykle mi się podoba. Dodatek wygląda po prostu ślicznie. Zawieja i padające płatki śniegu nadają klimat. Aż chce się odpalać nowy tryb foto, w którym Aloy może pozować, robiąc na śniegu aniołka. Słodkie.
Concrete Genie
Podczas wydarzenia zorganizowanego przez Sony miałem okazję posłuchać deweloperów z Pixelopus. Concrete Genie pozwala graczom wcielić się w nastolatka imieniem Ash, który zdobył magiczny pędzel z farbą. Wykorzystuje go do malowania budynków w swoim mieście.
Ruchy pędzla sprawiają, że do niegościnnych ruin wracają kolory, a razem z nimi fantastyczne, dwuwymiarowe stwory. Concrete Genie wygląda bajecznie, ale należy niestety do tej kategorii gier, którymi nie umiem się zachwycić. Nie mogę jednak nie docenić pasji, z jaką o swojej produkcji opowiadali programiści.
Shadow of Colossus
Ostatnią z gier, przy której mogłem spędzić więcej czasu, jest remake Shadow of Colossus na PlayStation 4. Bluepoint Games poprawiło oprawę graficzną. Niestety już na pierwszy rzut oka widać, że to nie jest to tytuł pisana od razu z myślą o nowej generacji konsol, ale biorąc pod uwagę, że od premiery pierwszej wersji minęło 12 lat, nie sposób narzekać.
Fani oryginału powinni być zadowoleni. Gra zgodnie z oczekiwaniami zachwyca monumentalnych rozmachem, a chociaż system sterowania jest toporny, to nieco go unowocześniono. Pod względem klimatu i mechaniki Shadow of Colossus przywodzi mi na myśl Last Guardian, aczkolwiek jest mocniej nastawiona na walkę z ogromnymi stworami niż na eksplorację.