Forza Motorsport 7 to kapitalna gra wyścigowa, zajechana przez fatalne decyzje - recenzja
Turn 10 zabrało fanom coś niezwykle cennego - motywację do pokonywania własnych granic i limitów. Forza Motorsport 7 nie zachęca do rozwijania umiejętności, bo niezależnie od zaangażowania gracza efekt końcowy zawsze będzie ten sam - mozolny. No chyba, że zdecydujemy się na uczestnictwo w cyrku z losowymi kartami oraz paczkami.
Jednym z największych plusów Forzy od zawsze był skalowalny poziom trudności. ABS, kontrola trakcji, kontrola stabilności, asystent przyczepności, skrzynia biegów, zużycie paliwa, system zniszczeń, możliwość cofania czasu czy linia sugerująca optymalny tor - wszystko to rzutowało na nagrody gracza. Zasada była prosta - im mniej wspomagaczy włączonych w Forzie, tym więcej wirtualnej waluty dostajemy. Dlatego opłacało się podjąć ryzyko i wyłączyć część asystentów.
Robiło się trudniej, ale w zamian za wyjście ze strefy komfortu otrzymywaliśmy więcej waluty. No i przede wszystkim - uczyliśmy się porządnie jeździć. Jedno wyłączone ułatwienie po drugim, system przybliżał niedzielnego gracza do wymagającej symulacji, stosując świetnie przemyślaną metodę marchewki na kiju. Do teraz pamiętam adrenalinę, gdy w końcu zdecydowałem się na wyłączenie cofania czasu, dostając za to gigantyczne doładowanie do nagród.
[gallery link="file" ids="604283,604271,604295"]
Forza Motorsport 7 to całkowite przeciwieństwo tego świetnego systemu.
W dalszym ciągu możemy wyłączyć asystenta przyczepności czy kontrolę stabilności. Tyle tylko, że nie dostajemy nic w zamian. Modyfikatory nagród nie drgną nawet o jeden procent. Pełna symulacja lub wybaczający model zręcznościowy - w nowej grze Turn 10 nie ma to żadnego znaczenia. Nagrody zawsze będą te same. Wewnętrzna ekonomia na torze jest jak hasło z PRL-u: „czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy”. Dodatkowe starania gracza nie są w żaden sposób premiowane. Skoro tak, równie dobrze można uruchomić wszystkie ułatwienia i przejechać kampanię na autopilocie.
Co najgorsze, rolę premii do nagród przejęły specjalne karty kilkukrotnego użytku, które wypadają z kolorowych skrzynek. Te kupujemy za walutę zdobytą podczas wyścigów. Takie karty zachęcają do realizacji specjalnych wyzwań. Przykładowo, za wyprzedzenie rywali o minimum 200 m nasz wynik zostaje przemnożony razy dwa. Tyle samo premii dostaniemy za wyścig bez ani jednego wyjazdu poza tor.
Takie „misje poboczne” podczas wyścigów nie byłyby złe. To mógł być naprawdę ciekawy dodatek. Tyle tylko, że Turn 10 zrobiło z kart podwaliny pod ekonomię gry. Wszystko po to, aby gracze uganiali się za nimi, kupując specjalne skrzynki. Cierpi na tym sama rozgrywka. Forza Motorsport 7 jest pierwszym tytułem w serii, który premiuje lenistwo i losowość zamiast umiejętności oraz odwagi. Słabo. Bardzo, bardzo słabo.
Do tego Forza Motorsport 7 sprawia wrażenie produktu gotowego jedynie w 3/4.
Poruszając się po głównym menu, łatwo zauważyć, że kilka kluczowych trybów wciąż jest niedostępnych. Na przykład wieloosobowe ligi dla tych, którzy lubią zmagać się po sieci. Twórcy wciąż nie odpalili również Forzathonu, czyli tematycznych wyzwań trwających przez określony czas. Rozczarowuje także zawartość kampanii. Ta jest niczym innym jak zbiorem kilku poziomów wyzwań, każde zakończone osobnymi mistrzostwami.
Wśród kampanijnych aktywności znajdują się perełki. Jak na przykład rozbijanie limuzyną gigantycznych kręgli. Albo wyścigi tirów, które po raz pierwszy pojawiają się w serii Forza. To jednak wciąż za mało, aby mówić o ciekawym, rozbudowanym i złożonym module, który zadowoli wszystkich amatorów rozgrywek offline. Nie ma tego czegoś, co zachęcałoby gracza do podejmowania dalszych aktywności. Zabrakło jakiejkolwiek osi fabularnej. Jedynym motywatorem jest powiększanie kolekcji samochodów. To za mało, gdy na horyzoncie majaczy już Gran Turismo Sport.
No właśnie - mam wrażenie, że Turn 10 robiło wszystko, aby wydać grę na kilka tygodni przed produkcją dla PS4. Forza Motorsport 7 jest grą niekompletną, z fatalną ekonomią i nudną kampanią. Mimo wszystko JEST, czego wciąż nie można napisać o Gran Turismo Sport. Jeżeli jednak Microsoft myśli, że jest w stanie okopać się w sercach fanów motoryzacji przy pomocy losowych kart i kolorowych skrzynek, to jest w wielkim błędzie. Swoimi absurdalnymi rozwiązaniami Turn 10 zrobiło Sony wielką przysługę. Zły na Forzę, mam ochotę sprawdzić GTS bardziej niż kiedykolwiek wcześniej.
[gallery link="file" ids="604304,604289,604265"]
Szkoda, bo co do samej mechaniki, Forza Motorsport 7 jest grą wybitną.
Wciąż stoję na stanowisku, że Turn 10 posiada patent na najlepszy i najbardziej statysfakconujący model jazdy w historii gier wideo. Ich rozwiązanie to idealny kompromis między zręcznościową produkcją oraz symulatorem. Do tego Forza doskonale działa zarówno na kierownicach, jak i kontrolerach Xboksa. W nowej odsłonie, tak jak niemal wszystkich poprzednich, każdy przejechany kilometr wiąże się z gigantyczną frajdą. Szkoda, że producenci zrobili wiele, aby obrzydzić tę przygodę.
Mało jest również nowości pozytywnie odświeżających markę. Rozumiem, że ocierając się o doskonałość trudno wymyślić coś przełomowego, ale zakładanie ciuszków na kierowców oraz skopiowany z trzeciego Horizona system dynamicznej zmiany pogody to za mało. Większość pojazdów, większość torów i większość dobrych rozwiązań zostało wklejonych do Siódemki bezpośrednio z poprzednich odsłon serii. Zupełnie nowych elementów jest jak na lekarstwo, co trochę kłóci się z wysoką ceną tej gry.
Forza Motorsport 7 to wyścigowa królowa przeciwności. Z jednej strony, mamy najlepszy na rynku model jazdy. Z drugiej, system kart i skrzynek nie motywuje do zabawy z ustawieniami symulatora. Plusem jest to, że każdy pojazd zachowuje się inaczej i ma własną duszę. Minusem z kolei, że salon samochodów to w gigantycznej mierze kopiuj - wklej z poprzedniej odsłony. Rozgrywka jest tak przyjemna, że aż chce się jeździć. Emocje zabija jednak nijaka kampania pozbawiona głębi. Takich przeciwności jest jeszcze kilka…
Największe zalety:
- Kapitalna oprawa wideo
- Najlepszy model jazdy dostępny na rynku
- Masa pojazdów, każdy z własnym charakterem
Największe wady:
- Karty i paczki zabiły praktyczny system skalowania wyzwań
- Gra nie motywuje do przejścia w kierunku symulacji
- Najlepsze elementy to kopiuj - wklej z poprzednich odsłon
- Za mało nowości - ciuszki dla kierowców, kilkanaście samochodów i kilka tras
- Nijaka kampania
- Część trybów i możliwości nie została włączona
- Miejscami zalatuje darmowymi wyścigami na Androida
Forza Motorsport 7 póki co jest bezkonkurencyjna. Jednak nie ze względu na prace włożone w Siódemkę, ale skumulowany dorobek całej serii. No i słabą kondycję rywali, którzy wciąż nie mogą wyprodukować systemu sterowania, który byłby równie dobry, równie miodny, równie satysfakcjonujący oraz równie grywalny co ten od Turn 10.
Ciekawe, czy Gran Turismo Sport to zmieni.