Zastanów się, zanim kupisz telefon z chińskim rodowodem. Oszczędność może cię sporo kosztować
Telefony z Chin przebojem zdobywają światowy rynek z uwagi na swój świetny stosunek możliwości do ceny. Problem w tym, że nie wszystkie firmy produkujące te telefony dbają o renomę. Wolą szybki zysk, w tym na twoich danych.
Kto by pomyślał jeszcze kilka lat temu, że twarzą telefonów Huawei będzie jedna z największych gwiazd piłki nożnej, a same produkty będą wymieniane jednym tchem obok iPhone’a czy topowych Samsung Galaxy? A przecież Huawei nie jest jedyną firmą z Chin, która zainwestowała kupę pieniędzy w rozwój, by w efekcie móc oferować znakomite urządzenia w bardzo konkurencyjnych cenach.
Problem w tym, że chiński producent chińskiemu producentowi nierówny. Wiele firm z tego kraju długo pracowało na zaufanie ze strony klientów. Inne nawet nie próbują.
Blu próbował. Choć to firma amerykańska, skupująca telefony od chińskich podwykonawców.
Blu należało do firm, które miały większe aspiracje od chińskiej masówki. Daleko mu do poziomu takich producentów, jak Huawei czy nawet Xiaomi, jednak firma już od długiego czasu na całym świecie stara się przyzwyczajać konsumentów do swojej marki. W tym w Europie.
Amazon właśnie wycofał smartfony firmy ze swojej oferty z uwagi na oprogramowanie autorstwa chińskiej firmy Shanghai Adups Technology, które wysyła dane statystyczne na temat użytkowania telefonu i potencjalnie wrażliwe dane użytkowników, nie informując o tym w żadnym momencie. Blu broni się twierdząc, że moduł ten „spełnia wszystkie odpowiednie standardy ochrony prywatności i bezpieczeństwa”, na razie jednak wydaje się to być pustosłowiem.
Blu przynajmniej w jakiś sposób reaguje. Chińscy producenci mają to w nosie.
Jak informują badacze z Dr. Web, telefony kilku chińskich producentów mają wbudowane w siebie złośliwe oprogramowanie o nazwie Zygote.
Zygote jest przy tym głęboko ukryty w strukturze systemu, izolowany w tak zwanej piaskownicy przed jakimkolwiek oprogramowaniem antywirusowym. Trojan może podglądać stan pamięci innych aktualnie uruchomionych aplikacji i przechwytywać z nich wrażliwe dane. Został odnaleziony na telefonach Leagoo M5 Plus, Leagoo M8, Nomu S10 i Nomu S20.
Pamiętajcie, że płacąc kilkaset złotych więcej za telefon „o podobnej specyfikacji do tego niemarkowego” płacimy nie tylko za nalepkę znanego producenta.
Płacimy też za jego reputację, opiekę serwisową i wyrobioną konkretnymi działaniami markę. Często przepłacamy, to nie ulega żadnej wątpliwości. Bądźmy jednak świadomi tego, że czasem oszczędności mogą nas sporo kosztować.