Kogo w razie wypadku uratuje autonomiczne BMW - niemowlę, czy staruszkę?
Słyszeliście o tzw. dylemacie wagonika? Problem ten przestaje powoli być teoretyczny, kiedy coraz więcej producentów samochodów jest coraz bliżej stworzenia swoich pierwszych autonomicznych modeli. Jak takie pojazdy zachowają się podczas niebezpiecznych wypadków drogowych?
Pytanie to zadałem przedstawicielom firmy Intel, z którymi spotkałem się w Monachium, w laboratorium Intela IoT Ignition Lab. Nie spodziewałem się usłyszeć czegoś poza Generyczną Odpowiedzią Korporacyjną w stylu: - Cieszymy się, że nas o to pytasz, nasza firma niezmiernie lubi otrzymywać takie pytania, ale niestety nie możemy ci na nie odpowiedzieć.
Zamiast tego Dieter Hoffend, Global Account Director oraz Christian Lamprechter, dyrektor zarządzający Intela, który odpowiada za Europę Centralną, odpowiedzieli na nie nie tylko szczegółowo, ale też całkiem szczerze. Fakt ten sam w sobie warty jest odnotowania.
Wyobraźmy sobie, że autonomiczne BMW ma wypadek. Intel nie wie, kogo autonomiczne systemy powinny starać się ratować w pierwszej kolejności.
Tak po prostu. Żadnego owijania w bawełnę. Aktualnie nikt w Intelu ani w BMW (z tego co wiedzą przedstawiciele Intela) się nad tym nie zastanawiał. Produkcja bawarskich, autonomicznych samochodów ruszy w 2021 r., więc jest jeszcze trochę czasu, żeby podopinać takie szczegóły.
Z drugiej strony: to dość ważna informacja z punktu widzenia projektowania całego systemu automatycznych zachowań w ryzykownych sytuacjach. Wypadałoby zacząć to już testować.
Moje pytanie zapoczątkowało bardzo ciekawą dyskusję
Lamprechter zwrócił na przykład uwagę na fakt, że rozwiązanie dylematu wagonika może różnić się w zależności od szerokości geograficznej. Podał zresztą bardzo ciekawy przykład.
Wyobraźcie sobie, że autonomiczny samochód znalazł się w bardzo, ale to bardzo niefortunnym położeniu, gdzie musi wybierać: przejechać dziecko, czy staruszkę? Gdyby pytanie to zadać Europejczykom, większość z nas zapewne chciałaby, żeby uratowane zostało dziecko. W Azji natomiast wynik takiej sondy mógłby okazać się całkowicie odwrotny.
Hoffend z kolei bardzo trzeźwo zauważył, że nie jest to jedynie problem producentów autonomicznych samochodów. Rozwiązywaniem tego typy dylematów związanych ze sztuczną inteligencją w pojazdach będą musiały zająć się państwa, wprowadzając odpowiednie zapisy prawne.
Jak na razie jedyny producent samochodów, który jasno określił “reguły gry” jest Mercedes. Samochody tej firmy, w razie wypadku, bądź innej, niebezpiecznej sytuacji drogowej stawiać na pierwszym miejscu będą bezpieczeństwo swoich pasażerów.
Nie zapominajmy jednak, że roboty będą jeździć o wiele bezpieczniej od ludzi
Dyskusja w temacie dylematu wagonika jest oczywiście niezmiernie ważna. Niemniej jednak, im więcej autonomicznych pojazdów pojawi się na naszych drogach, tym mniej wydarzy się wypadków. Intel dysponuje już nawet wstępnymi badaniami na ten temat.
Można oczekiwać, że w latach 2035–2045 samochody bez kierowców przyczynią się do uratowania życia 585 tys. osób. W tym samym okresie i z tego samego powodu koszty bezpieczeństwa publicznego związane z wypadkami drogowymi mogą się zmniejszyć o ponad 234 mld dol.
Oczywiście nie dowiemy się, czy wyniki tych badań rzeczywiście pokryją się z rzeczywistością, dopóki tego nie sprawdzimy. Przyznacie jednak sami, że powyższe liczby robią wrażenie.