Donald Trump zadecydował, że Stany Zjednoczone wycofają się z walki z globalnym ociepleniem
Donald Trump ogłosił właśnie, że Stany Zjednoczone nie zrealizują wytycznych porozumienia klimatycznego, które w 2015 r. podpisał jego poprzednik, Barrack Obama. I nie jest to dobra wiadomość.
Aktualizacja: nasze wczorajsze informacje zostały właśnie potwierdzone oficjalnie. Donald Trump, prezydent USA zaraz zacznie swoje oficjalne wystąpienie w tej sprawie. Więcej informacji znajdziecie na samym dole tego wpisu.
Donald Trump kontra porozumienie klimatyczne
Porozumienie klimatyczne, które zostało podpisane w Paryżu w 2015 r. przez 195 państw z całego świata to ogólnoświatowy plan walki z globalnym ociepleniem. Zakłada on, że kraje, które zgodziły się wziąć udział w tej inicjatywie postarają się ograniczyć emisję gazów cieplarnianych na swoim terytorium, dzięki ograniczą wzrost średniej temperatury na naszej planecie. Mowa tutaj o ograniczeniu ocieplenia do 2°C w porównaniu do okresu sprzed wybuchu rewolucji przemysłowej.
Aktualnie możliwe są dwa scenariusze. Stany Zjednoczone mogą po prostu wypowiedzieć umowę paryską. Wtedy przestałaby ona obowiązywać w 2020 r. – mniej więcej wtedy, gdy rozpoczęłaby się kolejna kampania prezydencka.
Nieco trudniejszym do przeprowadzenia scenariuszem byłoby wypowiedzenie ramowej konwencji Narodów Zjednoczonych dotyczącej zmian klimatu. Wtedy Stany Zjednoczone mogłyby przestać walczyć ze zmianami klimatycznymi już w przyszłym roku.
Trump po prostu nie zamierza walczyć z globalnym ociepleniem.
Dowiedzieliśmy się tego zresztą już w trakcie trwania kampanii prezydenckiej. Na pierwszy namacalny dowód tego podejścia również nie trzeba było długo czekać.
Tuż po zaprzysiężeniu Trumpa, strona Białego Domu została zaktualizowana. Usunięto z niej informacje na temat działań dotyczących ochrony środowiska. Teraz w zakładce An America First Energy Plan możemy przeczytać o „uciążliwych przepisach dotyczących branży energetycznej”.
Trump nie jest jedynym człowiekiem na świecie, który pozostaje sceptyczny w temacie globalnego ocieplenia. Niestety, oprócz bycia sceptykiem, jest on również prezydentem najpotężniejszego obecnie supermocarstwa, które z jednej strony ma ogromny wpływ na klimat na naszej planecie, a z drugiej jest dość mocno narażone na skutki, jakie niesie za sobą dalszy proces globalnego ocieplenia.
Wystarczy wspomnieć chociażby o emigracji klimatycznej, która do 2100 r. zmusi ponad 13 mln Amerykanów do zmiany swojego aktualnego miejsca zamieszkania.
Aktualizacja: To już pewne, USA wycofują się z paryskiego porozumienia klimatycznego.
W swoim oficjalnym przemówieniu, Donald Trump, 45. prezydent Stanów Zjednoczonych poinformował cały świat o tym, że USA wycofa się z paryskiego porozumienia klimatycznego. Zdaniem Trumpa, dokument ten wprowadził drakońskie ograniczenia dla amerykańskiego przemysłu, które zbyt mocno hamowały możliwości jego rozwoju. Jako największą wadę porozumienia Trump wskazał zbyt restrykcyjne ograniczenia, jeśli chodzi o pozyskiwanie energii z węgla.
Skrytykował też Indie i Chiny. Trump nazwał te kraje największymi trucicielami Ziemi, które nadal mogą budować nowe elektrownie węglowe, podczas gdy Stany Zjednoczone zostały zmuszone do rezygnacji z tego źródła energii.
Przestrzeganie ustaleń paryskiego porozumienia klimatycznego zdaniem Trumpa byłoby zabójcze dla amerykańskiej gospodarki. Prezydent USA powoływał się tutaj na badania National Economic Research Associates, według których amerykańska ekonomia straciłaby 3 bln dolarów oraz 6,5 mln miejsc pracy.
Prezydent Stanów Zjednoczonych skrytykował też źródła energii odnawialnej. Jego zdaniem ich wydajność energetyczna jest zbyt mała, żeby amerykańska gospodarka mogła zrezygnować z energii pozyskiwanej z paliw kopalnych i móc w stanie rozwijać się w tempie kilku proc. rocznie.
Nie oznacza to, że Stany Zjednoczone zaczną masowo zanieczyszczać środowisko.
Trump podkreślił, że USA pozostanie "najczystszym krajem, z najczystszym powietrzem na świecie" (co na dzień dzisiejszy wcale nie jest prawdą). Prezydent chce też renegocjować paryskie porozumienie klimatyczne w taki sposób, żeby zagwarantować Ameryce uczciwe warunki porozumienia. Konkretów na temat tego, czym właściwie są "uczciwe warunki" niestety się nie doczekaliśmy.
Jasnym jest jednak, że Trump na pierwszym miejscu stawia gospodarkę Stanów Zjednoczonych. Jeśli jakieś przepisy dotyczące ochrony środowiska nie pozwalają na jej rozwój, należy je zmienić. Trzeba też przyznać, że było to świetne, polityczne przemówienie z prostym komunikatem: Chiny i Indie trują nas bardziej, a my potrzebujemy węgla, żeby się rozwijać, zobaczycie, wszystko będzie dobrze.
Ciekaw też jestem samej renegocjacji paryskiego porozumienia klimatycznego dla Stanów Zjednoczonych. No i tego, czy będzie to jedyny kraj, który postanowił je renegocjować.