Ryzykowna decyzja Microsoftu w sprawie HoloLens. To może być prezent dla rywali
Firma Satyi Nadelli zupełnie niespodziewanie zaprezentowała zupełnie nowy rodzaj komputera, który konkurencji nawet się nie śnił. Firma tak się zachłysnęła swoim przełomem, że zaczęła tracić szacunek do konkurencji. A to bardzo niebezpieczne.
HoloLens to nie żart. To prawdziwy przełom, dokładnie taki, jakim był kiedyś iPhone. To zupełnie nowy rodzaj komputera, który najprawdopodobniej za kilka lat zastąpi nam wszystkie inne urządzenia elektroniczne, jakie aktualnie przy sobie nosimy
Jest jednak pewna zasadnicza różnica między iPhone’em a HoloLens. Gdy iPhone został zaprezentowany i wszedł do sprzedaży, był to produkt w zasadzie ukończony. Brakowało mu sklepu z aplikacjami i obsługi biznesowych standardów typu Exchange, ale Apple w relatywnie niedługim czasie dorobił i to.
HoloLens to z kolei produkt z przyszłości. Na chwilę obecną jego forma sprzętowa pozostawia wiele do życzenia (rozmiar urządzenia, oferowane przez nie pole widzenia, czas prasy na akumulatorze). Z kolei twórcy oprogramowania dopiero odkrywają kolejne możliwości zapewniane przez rzeczywistość rozszerzoną i na razie bardziej bawią się i eksperymentują, i jeszcze nie do końca wiedzą co robią.
Mimo tego Microsoft zapewnił sobie wielką przewagę nad konkurencją, którą może stracić na własne życzenie.
Stworzył bowiem działające urządzenie, które spełnia wizje futurystów. Towarzyszący nam zawsze przed oczami komputer, który rozumie otoczenie w którym się znajduje i którego możliwości techniczne umożliwiają zastosowanie go w dowolnym scenariuszu, które do tej pory umożliwiały pecety i PDA, a także do wielu nowych. Teraz „tylko” musi je dopracować.
I dokładnie tym się zajmuje. W międzyczasie udostępnia swoim partnerom sprzętowym wiedzę, którą zdobył przy projektowaniu i budowaniu HoloLens, by ci mogli zbudować swoje własne gogle AR. Tańsze od wersji Microsoftu, czasem w jakiś sposób ograniczone, w innych przypadkach rozszerzone, ale wszystkie z Windows 10 na pokładzie.
Na razie żaden bezpośredni konkurent Microsoftu nie jest w stanie na to odpowiedzieć. A konkurencja jest pod wrażeniem. Nawet Tim Cook, szef Apple’a, podziela diagnozę Microsoftu i uważa, że rozszerzona rzeczywistość to kolejna wielka rzecz po inteligentnych telefonach. Google z kolei zamierza zrobić mniejszą, ale szybszą rewolucję i próbuje wcisnąć funkcjonalność HoloLens do telefonu komórkowego. A Microsoft właśnie wykazał ryzykowny brak szacunku do swojej konkurencji.
Następca HoloLens? „Mamy czas…”
Jak udało się ustalić Bradowi Samsowi, a jego źródła są zazwyczaj pewne i wiarygodne, Microsoft anulował prace nad goglami HoloLens drugiej generacji. Nie dlatego, że nie zamierza już pracować nad nimi. Firma zdecydowała, że konkurencja jest na tyle daleko, że może dać sobie więcej czasu. I rozpocząć prace nad goglami HoloLens trzeciej generacji.
Druga generacja HoloLens miała być dopieszczoną i tańszą wersją pierwszej. Czyli, tak jak większość produktów na rynku, HoloLens miał mieć dwuetapowy cykl. Nowe urządzenie, jego dopieszczona wersja, nowe urządzenie, jego dopieszczona wersja, i tak dalej. Wielu producentów stosuje taki cykl, bo wyniesione doświadczenia z pierwszego produktu można przenieść na jego ulepszoną wersję, zwiększając jej możliwości i zmniejszając koszty produkcji.
Microsoft uważa zatem, że może od razu stworzyć urządzenie zupełnie nowej generacji, zamiast marnować czas na ulepszoną wersję. Dał sobie czas do roku 2019. Ulepszona wersja pojawiłaby się znacznie szybciej, ale z kolei wtedy nowa generacja nie nadeszłaby w 2019 roku, a jeszcze później.
A konkurencja nie śpi.
Wiecie jak się nazywa „killer-app” do rzeczywistości rozszerzonej? Pokémon Go. To prosta gierka, którą można uruchomić na prawie każdym urządzeniu z Androidem lub iOS (ale nie na urządzeniu z Windows Holographic) i która zdobyła dziesiątki, jeśli nie setki milionów fanów. Jasne, to pryszcz w porównaniu do tego, co jest możliwe z HoloLens. Ale Pokémony są już z nami, a HoloLens to nadal zabawka dla wymagających entuzjastów.
Plan Microsoftu zakłada, że urządzenia od HP, Della, Lenovo i innych partnerów zajmą naszą uwagę przez najbliższe dwa lata do czasu, aż HoloLens drugiej trzeciej generacji nie dokona kolejnego przełomu. Dwa lata to jednak mnóstwo czasu. A widząc entuzjazm Tima Cooka i coraz użyteczniejszy Project Tango mam obawy, czy te dwa lata to nie więcej niż potrzeba, by konkurencja nie tylko dogoniła, ale i przegoniła Microsoft.