Przegraliście. Nie przekonaliscie mnie, że tańsza alternatywa będzie lepsza
Szanujesz swój czas? Swój potrafię wycenić. Dlatego zdarza mi się popadać w irytację, gdy czytam rady "złotych rączek" przekonujących mnie, że zamiast oczekiwać właściwego działania sprzętu, powinienem oddać się wielogodzinnemu ślęczeniu nad rozwiązaniem problemu.
Pamiętacie Adama Słodowego? To szanowany do dziś popularyzator majsterkowania. Jego program "Zrób to sam" oglądałem jako dziecko z wypiekami na twarzy. Być może teraźniejszych widzów dynamicznych i pełnych wulgaryzmów kanałów na YouTubie ten typ narracji nie porwie, ale warto rzucić okiem choćby po to, by zobaczyć jak kiedyś wyglądały produkcje telewizyjne.
Wbrew temu, nieco dziwnemu, wstępowi wpis nie będzie traktował o Wardęgach i innych gwiazdach YouTube'a. Wręcz przeciwnie. Duch w narodzie nie gaśnie, dlatego czytając komentarze, choćby pod tekstami na Spider's Web dostrzegam, że wielu komentatorów nadal woli postukać, popukać, przykręcić, by po godzinach trudu odnieść sukces. Oczywiście to godne podziwu, że są jeszcze ludzie, którzy łatwo się nie poddają, biorą byka za rogi. Dla nich wyjęty z pudełka sprzęt to tylko punkt wyjścia. Nigdy ich nie zadowoli ich choćby pełna bloatware'u producencka wersja Androida. Będą rootować, instalować mody i dostosowywać oprogramowanie do swoich potrzeb.
Nie, nie ironizuję. Wolnoć Tomku w swoim domku.
Jeżeli masz czas, umiejętności i potrzebę, możesz napisać system od nowa. Stworzyć swój własny pakiet biurowy (copyright: Łukasz Kotkowski). Rób, co chcesz, ale pozwól też żyć innym. Szczególnie tym użytkownikom, którzy po wyjęciu sprzętu z pudełka chcą go włączyć i z niego korzystać.
To oklepana fraza, ale tę potrzebę doskonale rozumiał Steve Jobs. Tak widział doświadczenie użytkownika: podłączyć i korzystać. Sam, jako klient, mam podobne oczekiwania. Nie wynika to z technicznego analfabetyzmu. Były czasy, gdy flashowałem ROM-y, rootowałem i nawet korcił mnie Jailbreak iPhone'a. Dziś na takie zabiegi zwyczajnie nie mam czasu i ochoty.
Są dwie kategorie komentatorów nierozumiejących zwykłego użytkownika, który nie chce niczego więcej poza poprawnym działaniem sprzętu. Pierwszych opisałem powyżej. Drudzy, wszędzie widzą problemy pierwszego świata. W tym kontekście przypomina mi się jeden z komentarzy pod moim krytycznym wpisem na temat Windowsa 10.
Do obu grup nie trafia prosty argument, że zakupiony sprzęt czy oprogramowanie powinny po prostu działać bez dodatkowej ingerencji. Nie potrafią też zrozumieć, ze są użytkownicy, którzy wolą zapłacić więcej i mieć spokój. Swoją reprezentację ma też specjalna podgrupa technologicznych hipsterów polecających kabel HDMI zamiast Chromecasta i instalację Foobara zamiast streamingu na Spotify czy Deezerze. To oni próbowali mi udowodnić, że wiedzą lepiej czego potrzebuję i powinienem nabyć poleasingowy laptop zamiast Chromebooka. Nijak nie potrafią zrozumieć, że nie chcę mocniejszej konfiguracji i większych możliwości, bo kupiłem sprzęt do bardzo konkretnych zastosowań.
Czas to pieniądz.
Masz żyłkę majsterkowicza? Realizuj się w swojej pasji. Poczuj podmuch wolności wyboru i daj wybór innym. Pozwól im korzystać z ułatwień i oczekiwać działania na zasadzie "plug and play". Ktoś, kto wyda duże pieniądze na router, działający po minucie konfiguracji być może zaoszczędzony czas poświęci rodzinie, pasji, której nie zrozumiesz lub zarabianiu pieniędzy. Niewykluczone, że osiągnie coś bardziej policzalnego niż satysfakcja i pyrrusowe zwycięstwo nad szpiegującymi korporacjami, okupione wielogodzinnym wertowaniem forum XDA.