REKLAMA

Kurs poleciał ostro w dół. Bitcoin przeżywa kryzys, ale wyjdzie z niego silniejszy

Bitcoin ma kłopoty w Chinach. Nie jest to kryzys na miarę upadku Mt.Gox sprzed 3 lat, ale waluta w zaledwie kilka godzin straciła ok. 10 proc. wartości.

Bitcoin
REKLAMA
REKLAMA

Sieć bitcoina działa dzięki dwóm instytucjom. Pierwsza z nich to kopalnie, które zajmują się potwierdzaniem transakcji i zarabiają na prowizjach. Druga z nich to giełdy, które wymieniają pieniądze fiducjarne (RMB, USD czy PLN) na waluty cyfrowe i zarabiają np. na spreadzie.

Zarówno w kopalniach, jak i w giełdach mocarstwem numer 1 były Chiny.

Nawet 90 proc. handlu bitcoinem przechodziło przez chińskie giełdy.

bitcoin chiny kryzys class="wp-image-543887"
Wolument transakcji z ostatnich 30 dni. 91 proc. przechodzi przez 3 największe chińskie giełdy. W przeliczeniu po cenie sprzed dwóch dni daje to 27 mld dol.

Prowadzone rozmowy miały nie przynieść żadnego skutku i 11 stycznia rozpoczęła się kontrola w siedzibach giełd. Swój finał znalazła wczoraj:

Trzy spośród największych chińskich giełd wstrzymały wypłacanie bitcoinów i litecoinów na czas jednego miesiąca.

Wytłumaczenie podane zarówno przez OKCoin, jak i Huobi jest takie samo - w skrócie: "aby dostosować się do polityki zwalczania pralni brudnych pieniędzy, piramid finansowych i innych nielegalnych transakcji musimy poświęcić czas na dostosowanie naszych standardów."

Chiński Bank zobaczył, że kryptowaluty stają się coraz większą częścią gospodarki (choć i tak niewielką przy całym ogromie kraju), a kurs rośnie i cały czas bije rekordy, więc trzeba bliżej przyjrzeć się temu, co dzieje się na  giełdach. Jeśli giełdy chciały przetrwać musiały się dostosować.

Kurs zareagował - w trzy godziny spadł z 1060 dol. na 960 dol.

bitcoin chiny kryzys class="wp-image-543890"
Spadek ceny bitcoina.

Warto jednak zauważyć, że chiński rynek bitcoina i litecoina nie jest całkowicie sparaliżowany. Najważniejsze giełdy wstrzymały wypłaty kryptowalut, ale wciąż można nimi handlować i wypłacać pieniądze fiducjarne. Jeśli ktoś zechciałby kupić w Chinach nieco kryptowalut (co do niedawna było bardziej opłacalne niż na Zachodzie) musi się liczyć z tym, że jego środki pozostaną na giełdzie, a nie w prywatnym portfelu. Jest to mniej bezpieczne rozwiązanie, choć nie przewidywałbym powtórzenia scenariusza z Polski, gdzie jedna z największych giełd - Bitcurex - zapadła się pod ziemię.

Konsekwencji wstrzymania wypłat jest kilka.

Pluralizacja obrotu bitcoinem

Niemożliwość wypłaty kryptowalut sprawi, że klienci odwrócą się od zamrożonych giełd i skierują w inne miejsca. Dotychczas Chiny były centrum grawitacyjnym bitcoina, a uzależnienie waluty od jednego państwa (i jednego prawa krajowego) nie wróżyło dobrze na przyszłość.

Na znaczeniu zyskają zapewne giełdy w innych miejscach i środek ciężkości przesunie się bardziej na Zachód, co uważam za pozytywną rzecz, która w przyszłości wpłynie na stabilność waluty. Część roli Chin mogłaby przejąć Japonia, gdzie niedawno zaakceptowano bitcoina jako walutę.

Spadek zaufania do bitcoina

Punkt tłumaczy się praktycznie sam. Spadający kurs, zamrożone kryptowaluty, interwencja władz - to nie wygląda dobrze w mediach i może wpłynąć na zmniejszenie zaufania w stosunku do bitcoina.

REKLAMA

Teorie spiskowe

Nie mogło ich zabraknąć. Osobiście akceptuję podane wyżej wytłumaczenie podane przez giełdy, ale dla ścisłości nadmienię, że może to być również bardzo udana próba manipulacji kursem. Wstrzymanie wypłaty bitcoina, ale już nie juanów wywołało ogromną przecenę, która z kolei wywołała panikę wśród inwestorów. Zaczęto sprzedawać bitcoiny po znacznie niższych cenach niż jeszcze dzień wcześniej. Odpowiednio przygotowani (uprzedzeni) spekulanci mogli na tym nieźle zarobić.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA