Latająca, autonomiczna taksówka? Ten plan Airbusa brzmi jak koszmar taksówkarzy
Latający samochód to jedynie marzenie i wizja z filmów S-F? Niekoniecznie. Przynajmniej tak twierdzi Airbus, który jeszcze w tym roku powinien pokazać prototyp takiego pojazdu.
Niewiele wiadomo na razie o tym prototypie, który zadebiutuje pod koniec 2017, poza tym, że ma być w stanie przetransportować jedną osobę. Nie zdradzono także zbyt wielu szczegółów na temat całego projektu - wiadomo jedynie, że Airbus "traktuje go bardzo poważnie".
To jednak dopiero początek. Jeśli te plany się powiodą, najprawdopodobniej niewielkie, elektryczne, latające samochody (nie doszukujmy się podobieństw do aut - chodzi głównie o idę transportu niewielkiej liczby osób) Airbusa, służące do transportu pasażerów na niewielki dystans, trafiłyby do produkcji w okolicach 2021 roku.
Po co komu latający samochód?
Według CEO Airbusa może to być jedynym sposobem na rozwiązanie jednego z największych współczesnych problemów - coraz bardziej i bardziej zatłoczonych i zakorkowanych miast, wymagających niesamowicie kosztownej infrastruktury drogowej, która i tak... nie rozwiązuje problemu.
Jego zdaniem świat dysponuje już wiedzą i technologiami, które pozwalają myśleć o przeniesieniu transportu - w tym i właśnie tego miejskiego, krótkodystansowego, pasażerskiego - w powietrze. Tak samo, jak długi czas temu spora część transportu przeniesiona została pod ziemię.
Nie wszystkie rozwiazania są jednak gotowe. O ile bowiem - według Airbusa - takie elementy jak akumulatory czy silniki niezbędne do takiej rewolucji już są, o tyle niezawodnych i dojrzałych systemów autonomicznego lotu w takich warunkach jeszcze nie ma. A to będzie dla całego projektu kluczowe.
Kogo będzie stać na taki prywatny samoloto-helikoptero-samochód?
Część osób na pewno. Pamiętajmy też, że swego czasu samochody były produktem wyłącznie dla tych wybranych, najbogatszych.
Airbus przewiduje przy tym, że z biegiem czasu i wzrostem zainteresowania ceny powinny spadać. Na tyle, że w ciagu dziesięciu lat ten produkt byłby w stanie zrewolucjonować transport miejski dla "milionów osób".
Zresztą być może wcale nie będzie trzeba takiego pojazdu kupować na własność. Wśród rozwiązań, które rozważa Airbus są bowiem... autonomiczne, latające taksówki. Takie, które można zamówić z poziomu smartfona wtedy, kiedy są nam potrzebne. A nie takie, które kupujemy i potem patrzymy, jak nieużywane marnieją.
To rozwiązałoby z kolei inny problem.
Czytając komentarze pod doniesieniami o planach Airbusa, jedna myśl powtarza się najczęściej. Skoro spora część ludzi nie radzi sobie zbyt dobrze z jazdą po drogach, to z lataniem byłoby jeszcze gorzej.
W przypadku autonomicznego, niewielkiego pojazdu latającego tego problemu by nie było. Moglibyśmy nie mieć o lataniu bladego pojecia, a i tak nic by to nie zmieniało. Zresztą mało kto wsiadający do tramwaju, metra czy autobusu (o samolocie nie wspominając) umiałby go poprowadzić.
To wszystko to jednak oczywiście wizje niesamowicie odległe, od realizacji których dzielą nas dekady. Zresztą to nie pierwszy raz, kiedy ludzie marzą o tym, żeby zamiast stać w korkach w drodze do pracy, przelatywać szybciej i wygodniej pomiędzy pnącymi się pod niebo wieżowcami. I nie pierwszy raz, kiedy możemy odnieść wrażenie, że to już prawie, już za momencik. Może i tym razem nic z tego nie wyjdzie? Na razie może spróbujmy wpuścić na drogi więcej częściowo autonomicznych samochodów, potem te w pełni autonomiczne. A i nawet do tego droga bardzo długa.
Ale kto wie, może wizja Airbusa się spełni, a wtedy hasło "przepraszam, muszę lecieć" będziemy musieli traktować dosłowniej, niż do tej pory.