Kamil Durczok o Silesion.pl specjalnie dla Spider’s Web
Ruszył Silesion.pl - nowy podmiot na medialnej mapie Polski. My mieliśmy przyjemność oglądać start serwisu od kuchni. Jako jedyni mieliśmy także możliwość porozmawiania z Kamilem Durczokiem o jego nowym medialnym projekcie.
Gdy współpracownicy Kamila Durczoka zgłosili się do mnie, by porozmawiać o ich nowym projekcie, naprawdę myślałem, że oczekują kilku porad faceta z doświadczeniem w budowaniu nowych mediów. Gdy jednak później zobaczyłem rozmach, z jakim rusza projekt Silesion.pl, zrozumiałem, że to czysta kurtuazja.
Nie wiem, czy ten projekt wypali. Wiem jednak, że budowany jest z takim impetem, jakiego dawno w polskich mediach internetowych nie widziałem. A widziałem chociażby start naTemat.pl (prawie) od kuchni, czyli serwisu, który w mojej ocenie odniósł największy sukces internetu informacyjnego w ostatniej dekadzie polskojęzycznej Sieci.
I właśnie do naTemat Silesion Durczoka będzie porównywany.
Słusznie, bo wiele tu wspólnych cech. Kontrowersyjna gwiazda dziennikarstwa telewizyjnego większościowym właścicielem serwisu. Obaj szefowie: Lis i Durczok nie rezygnują z pokazywania twarzy w telewizji. Dla obu jest to debiut w medium, którego - jak sami głośno twierdzili - panowie się dopiero uczą.
Jest jednak jedna zasadnicza różnica między startem naTemat a Silesionem. Lis miał Tomka Machałę - człowieka nie tylko bezgranicznie zaangażowanego, ale równie gwarantującego internetowy know-how. Durczok swojego Machały nie ma. Przynajmniej ja go na razie nie widzę.
To o tyle ważne, że jeśli ktoś uważa, że informacyjne medium internetowe tworzy się treściami, to… jest w błędzie. Medium internetowe tworzy się przy okazji treściami. Równie ważne jest zaplecze organizacyjno-techniczne, know-how po prostu. To wiedza o tym, jak funkcjonuje sieć, skąd bierze się przepływ użytkowników, jak nim sterować, jak budować kompetencje w Google’u i w sieciach społecznościowych. To z kolei wymusza tworzenie odpowiednich treści w sensie technicznym, nie dziennikarskim. Bez tej wiedzy przekroczenie ruchu na poziomie 500 tys., czy 1 mln uu czy ru nie jest w zasadzie możliwe.
Ale może Machała Durczokowi potrzebny nie jest.
Jestem bowiem pod wielkim wrażeniem rozmachu, z jakim rusza Silesion. Piękne czteropoziomowe biuro z odrestaurowanej kamienicy po byłej fabryce porcelany w Katowicach. Specjalna instalacja na dachu, skąd Durczok zapodaje swoje wideo-felietony. Mocna ekipa na czele z byłymi ludźmi od sprzedaży w TVN-ie oraz kilku gwiazdami dziennikarstwa lokalnego, by wspomnieć jedynie Marka Czyża. Potężna infrastruktura do produkcji materiałów wideo, także tych nadawanych na żywo - specjalne wysięgniki, drony, masa nowoczesnego sprzętu fotograficznego. W końcu spektakularna impreza otwierająca, która ściągnęła do siebie pół Katowic i okolic, a i Warszawa zjechała się tłumnie.
Może ten rozmach po prostu wystarczy. Wielkie pieniądze zawsze są mocnym argumentem w budowaniu mediów.
Silesion ruszył wczoraj.
Specjalnie wstrzymywałem się ze swoją oceną serwisu, by nieco na chłodno próbować zastanowić się, co o nim myślę.
Szata graficzna serwisu jest nowoczesna, schludna i ładna. Dobra kreska graficzna, niezły kojarzący się ze Śląskiem i Katowicami głównie czarno-biały branding. Jednak jak patrzę na całość, to jestem pewien, że ten typ estetyki nie jest do końca nowy i nie będzie - wzorem pierwszego layoutu naTemat - mocnym powiewem świeżości w polskiej sieci.
Jest dla mnie przy okazji oczywiste, że wygląd serwisu i jego konstrukcja jest mocno inspirowana layoutem Bloomberga. Nie ma tu wyraźnie akcentowanego elementu wybitnej nowości.
Treści? Zgadzam się z oceną Kuby Kralki, że na razie jest tu trochę taki misz-masz.
Serwis stawia mocno na wideo - mamy tu szybkie, kilkudziesięciosekundowe materiały informacyjne i felietony kręcone smartfonami oraz dłuższe reportaże tworzone bardziej profesjonalnym sprzętem. To robi na mnie wrażenie, przyznaję. A jeśli chodzi o treści pisane, to z jednej strony serwis pozycjonuje się mocno lokalnie, na tematyce Śląskiej, z drugiej strony większość głównych materiałów ma charakter globalny, taki, którego nie powstydziłby się pierwszy lepszy portal horyzontalny.
Czy to dobrze, czy źle? Nie wiem. Myślę, że Durczok dziś nie mówi nam wszystkiego o Silesionie. Wydaje się, że to co dziś widzimy w serwisie, to początek drogi. Docelowo powstaną albo inne serwisy lokalne obsługujące inne regiony kraju, albo Silesion przekształci się jednak w podmiot raczej z tematyką centralną.
Ważne jest z kim Silesion na dziś chce konkurować.
Z jednej strony z mediami lokalnymi na Śląsku, w tym głównie „Dziennikiem Zachodnim” (drukowanym i online), „Gazetą Wyborczą Katowice” (drukowaną i online) oraz telewizyjnymi stacjami TVP3 Katowice i TVS. I wydaje mi się, że Silesion nie będzie miał problemu z dość szybkim pokonaniem wszystkich tych rywali. Serwisów lokalnych Polskapresse, w tym „Dziennika Zachodniego” nie da się normalnie przeglądać ze względu na fatalny layout oraz najgorszy z możliwych ściek reklamowy. Lokalne wydania „Gazety Wyborczej”, choć naprawdę dobre merytorycznie, są zamknięte za paywallem, więc same wykluczają się z wyścigu o zasięg. A jeśli chodzi o poziom TVP3 Katowice oraz TVS, to lepiej spuścić nad nimi zasłonę milczenia.
Pytanie jednak, czy rynek katowicki Silesionowi i Durczokowi wystarczy. I na jak długo. Moim zdaniem nie. Wystarczy zresztą posłuchać Kamila Durczoka, co i jak mówi w rozmowie z nami, by się o tym przekonać.