Polacy pokochali podróbki, a ich noszenie to... też forma piractwa
W obiegowej teorii problem piractwa dotyczy głównie treści cyfrowych - gier, filmów i muzyki. Piratem można jednak stać się nie tylko pobierając nielegalne oprogramowanie, ale też kupując podróbki.
Problem ten jest realny, a jego ułamek jego skali pokazują facebookowe grupy poświęcone zakupom na Aliexpress. Można się z nich dowiedzieć, że mężczyźni aktywnie poszukują podróbek zegarków Casio G-Shock oraz butów marek takich jak Nike i New Balance. Kobiety też zamawiają wyżej wymienione produkty, ale oprócz nich szukają butów Converse, zegarków Daniel Wellington, a także torebek Louis Vuitton i Michael Kors. Przykładów takich jest znacznie więcej i można je wymieniać praktycznie w nieskończoność.
Źle wykonane, problematyczne i… wcale nie tak tanie.
Wszystkie te produkty mają kilka wspólnych cech. Nie tylko są tańsze od swoich pierwowzorów, ale często też okazują się gorzej od nich wykonane. W zegarkach Casio G-Shock praktycznie nigdy nie działają wskazówki ciśnieniomierza, zaś z butów Converse potrafią odkleić się wszystkie “firmowe” znaczki. Oczywiście, także w tradycyjnych i internetowych sklepach można trafić na felerne produkty, ale w razie jakichkolwiek problemów można je bezproblemowo reklamować. W przypadku kupna na Aliexpress wysyłka uszkodzonego przedmiotu w wielu przypadkach może kosztować więcej niż sam towar.
Na możliwość reklamacji towaru wpływ ma przede wszystkim czas jego transportu. Przy wybraniu najpopularniejszej, darmowej opcji wysyłki na otrzymanie danego towaru trzeba czekać długimi tygodniami lub nawet miesiącami. Dlatego należy spodziewać się, że odesłanie i ponowne otrzymanie go będzie trwać jeszcze dłużej, oczywiście jeśli korzystamy z usług poczty, a nie kuriera. Dodajmy do tego czas trwania samego procesu gwarancyjnego i ponowne odesłanie produktu do Polski. Wówczas okaże się, że towar lepiej kupić w Polsce lub chociaż w Europie. Niestety, skorzystanie z tej drogi nie spowoduje otrzymania lepszego produktu, a kolejnej podróbki niskiej jakości. Ostatecznie łączna cena podróbki i procesu gwarancyjnego może wynieść więcej niż koszt oryginału.
Zresztą podobne przykłady przepłacania za podróbki dotyczyły też multimediów i oprogramowania. Przykładem tego jest mój kolega z dzieciństwa, który za podrobioną wersję Baldur’s Gate nagraną na pięć płyt CD zapłacił 125 zł, podczas gry ta sama gra w dniu premiery kosztowała w sklepie niewiele więcej, bo 159 zł. Mimo to był z siebie dumny, ponieważ udało mu się stargować koszt gry ze 150 zł. Nie zwracał uwagi na to, że za 30 zł więcej kupiłby pełnoprawną, oryginalną grę wzbogaconą o dodatki takie jak nadruk na płytach, instrukcja oraz kolekcjonerskie pudełko. Podobnie zachowują się ludzie, którzy wolą płacić za dostęp do serwisów typu CDA.pl, zamiast zdecydować się na w pełni legalną, znacznie wygodniejszą i tylko nieco droższą alternatywę w postaci Netfliksa lub innych legalnych serwisów VOD.
Oszczędność? Ważniejsze jest bezpieczeństwo!
Podrobione produkty mogą też wpłynąć negatywnie na zdrowie nasze lub naszych bliskich. Okulary przeciwsłoneczne bywają pozbawione filtrów, które chronią nasze oczy przed promieniowaniem UV. Klocki imitujące Lego są tworzone z pominięciem europejskich norm i mogą być szkodliwe dla dzieci. W 2015 roku głośna była sprawa zabawek stworzonych z niedozwolonego w Unii Europejskiej rodzaju plastiku.
Okazało się, że materiał ten rozszerzał się po zanurzeniu w cieczy. Gdyby dziecko połknęło taką zabawkę, mogłoby dojść do zatoru jelit. Ten bez odpowiedniego leczenia operacyjnego doprowadziłby nawet do śmierci dziecka. Inne przykłady szkodliwych zabawek to sztuczne naczynia pomalowane farbami zawierającymi ołów lub środek halucynogenny. Oba typy farby powodują też raka.
Do niebezpiecznych towarów należą też ładowarki i akumulatory. Raz na jakiś czas można usłyszeć o smartfonach, które wybuchają podczas pracy, jednocześnie poważnie raniąc użytkownika. Okazuje się, że ani jeden taki przypadek nie nastąpił u posiadacza oryginalnego akumulatora. W takich przypadkach najczęściej winę ponosi ogniwo, które zostało przeładowane. Markowe akumulatory mają odpowiedni bufor bezpieczeństwa, który chroni przed takim niebezpieczeństwem.
Producenci tanich zamienników niekiedy decydują się na zwiększenie pojemności akumulatora względem tego buforu. Sprzęt taki wygląda atrakcyjniej na sklepowej półce, ale jest niebezpieczny. Liczba tego typu wpadek znacznie zmniejszyła się, odkąd najpopularniejsze firmy ograniczyły stosowanie wymiennych akumulatorów. Obecnie produkowane akumulatory mają stałą pojemność energetyczną i bardzo trudne jest stworzenie wydajniejszego ogniwa bez zwiększenia jego wymiarów. Warto o tym pamiętać podczas robienia elektronicznych zakupów.
Problem bezpieczeństwa dotyczy również bliskiego geekom tematu ładowarek. Jakiś czas temu poświęciliśmy im cały wpis i sprawdziliśmy, czym się różni ładowarka warta 19 dol. od takiej za 3 dol. Różnice między tymi sprzętami była ogromna. Tańsze akcesorium miało mniej podzespołów i ścieżek. Ponadto użyte w nim części cechowały się bardzo niską jakością wykonania, co doskonale widać po zastosowanych w obu ładowarkach przetwornicach.
Zapomnijcie też o przestrzeganiu jakichkolwiek norm bezpieczeństwa. Nie zastosowano w niej odpowiednio dużej przerwy między obwodami, przez co nawet odrobina wilgoci może doprowadzić do zwarcia. Ostatnią bardzo istotną wadą taniej ładowarki było zastosowanie tylko jednej warstwy izolacji, i to w formie lakieru. Jeśli pojawi się na niej rysa lub inna skaza, skutki mogą być opłakane. W droższym akcesorium użyto aż trzech warstw zabezpieczających. Jakość obu sprzętów potwierdziły badania laboratoryjne. Oryginalna zapewniała stabilne napięcie i moc, zupełnie inaczej niż podrobione akcesorium.
Dlaczego klienci kupują podróbki?
Według psychologów pod kierownictwem dr Xuemei Bian z Uniwersytetu Kent, najważniejszym motywem takich zakupów jest chęć posiadania luksusowych przedmiotów i podniesienie za ich pomocą swojej pozycji społecznej. Decydują się na to przede wszystkim mieszkańcy krajów rozwijających się, które dopiero osiągają swoją pozycję. Osoby takie nie mogą sobie pozwolić na tyle, co mieszkańcy państw zachodnich. Ci natomiast nie popierają kupowania podrobionych produktów.
Chęć zaoszczędzenia i możliwość posiadania modnego przedmiotu to nie jedyne powody, dla których ludzie decydują się na kupowanie podróbek. Wiele osób lubi odczuwać też dreszczyk emocji spowodowany nabyciem towaru w okazyjnej cenie. Innych ekscytuje sama wizja kupowania nie do końca legalnych przedmiotów. Co ważne, duża część osób kupujących takie towary nie widzi w tym nic złego i usprawiedliwia swoje działania. Czasami mówią, że to nie oni dokonują fałszerstwa lub nawet, że w ten sposób reklamują oryginalne towary.
Zwłaszcza ostatni wymieniony argument jest absurdalny. Kupowanie podrobionego towaru to przyznanie, że oryginał nie jest wart swojej ceny. A przecież podróbki są bardzo często znacznie gorszej jakości niż oryginały. Ktoś widząc nas w rozpadających się butach może uznać, że te nie należą do najbardziej wytrzymałych. Nawet sami kupujący nie zdają sobie sprawy z niskiej jakości podróbek. Dlatego często można spotkać się z komentarzami typu “Te chińskie Conversy za 70 zł nie wytrzymały nawet dwóch tygodni. Nie wiem, jak ludzie mogą płacić za nie w sklepie 250 zł.”. Ręce opadają.
Z powodu podróbek może spaść sprzedaż oryginalnych produktów.
Przykład z życia pozwoli łatwo wytłumaczyć to zjawiska. Moja znajoma kupiła oryginalny zegarek firmy Daniel Wellington. Następnego dnia od koleżanki w pracy usłyszała “O, też Ci przyszedł z Chin, ile czekałaś?”. Tutaj mówimy o stosunkowo niedrogim zegarku, kosztującym kilkaset złotych. Jak ma się jednak poczuć kobieta, która długo oszczędzała nawet kilka tysięcy złotych na kupno wymarzonej torebki, a potem ktoś jej zarzuca kupno podróbki? No właśnie, nikt z nas nie chce wziąć wzięty za złodzieja.
Nie oznacza to jednak, że kupowanie czegokolwiek w Chinach jest złe. Po prostu bardziej niż na markę, należy zwracać uwagę na jakość produktów. Sam tak robię. Dlatego na Aliexpress chętnie kupuję różnego rodzaju akcesoria kuchenne, drobne przedmioty, które nie potrzebują logo, by mnie zaciekawić. Z kolei ubrania nabywam głównie w outletach, gdzie za dobrej jakości produkt płacę niskie kwoty. Co ważne, nikogo przy tym nie okradam.
Specjalnie użyłem słowa “kradzież”. Wiele osób zapomina bowiem, że Chińczycy sprzedają swoje produkty taniej nie tylko ze względu na ich niską jakość. Mogą to robić, ponieważ żerują na cudzej własności intelektualnej. Nie muszą projektować produktu, badać jego przewidywanej popularności, reklamować go. A właśnie ten aspekt wszystko zmienia i powoduje, że podrabianie obuwia, odzieży oraz kosmetyków bardzo przypomina kradzież wartości intelektualnej.
Produkcja danego towaru nie jest równa wymyśleniu i wypromowaniu mody na niego.
O tym, jaki to ma wpływ na cenę produktu widać w branży telefonów komórkowych. Szacunkowy koszt produkcji Samsunga Galaxy S7 wynosi mniej niż 1000 zł. Przeglądając komentarze pod tekstami poświęconymi tej kwestii można było przeczytać, że Koreańczycy w ten sposób wykorzystują konsumentów i wyciągają z nich pieniądze. Warto jednak pamiętać, że cały smartfon należy najpierw zaprojektować. Prace rozwojowe pochłaniają ogromne kwoty, w przypadku Samsunga tylko w 2015 roku wydatki na nie wyniosły 14 mld dol.
Do tanich nie należy też stworzenie oprogramowania i działania marketingowe, dzięki którym interesujemy się produktem. Co więcej, działań tych nie da się wycenić tak łatwo jak śrubki, obudowy lub ekranu.Przykład ten w jasny sposób pokazuje, że produkcja podróbek jest zwyczajnie nieuczciwa. Doskonale zdają sobie z tego społeczeństwa zachodu. Tam społeczne przyzwolenie na używanie podrabianych towarów jest o wiele mniejsze niż w Polsce.
Również w naszym kraju prawo jasno precyzuje kwestię sprzedaży podróbek. W Polsce większą odpowiedzialność za to ponosi sprzedawca. Jeżeli zostanie on uznany za winnego wprowadzenia podróbki do obrotu grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności a nawet pozbawienie wolności na okres do dwóch lat. Kara dwóch lat może zostać podwyższona do pięciu jeśli sprzedaż podróbek będzie dla tej osoby stałym źródłem dochodu.
Także posiadacz podróbki może zostać ukarany, jeśli wwiezie ją na teren Unii Europejskiej. Kara za to nie będzie jednak dotkliwa. Osoba posiadająca jedną parę podrobionych butów lub flakonik perfum po prostu go straci. Jeżeli celnik uzna, że wwozimy podróbki dla celów zarobkowych (na przykład ze względu na ich dużą ilość), będziemy odpowiadać za chęć wprowadzenia ich do obrotu, tak jak przedsiębiorca.
Pirat nie zawsze korzysta z torrentów
Należy przyznać, że piractwo gier, muzyki oraz filmów wcale nie różni się tak bardzo od kupowania podrobionych butów, torebek lub zegarków. W końcu jeszcze przed erą Internetu także wyżej wymienione cyfrowe dobra kupowało się na płytach, otrzymywało się ich fizyczną kopię, a skradziona była tylko (a raczej aż!) cała włożona w nią praca. Przy okazji otrzymywano towar tańszy i gorszej jakości.
I tak jak wtedy mówiono, że przecież kopiowanie płyt nie jest równe fizycznemu wyniesieniu pudełka z grą ze sklepu, teraz wiele osób twierdzi, że tworzenie butów, zegarków lub torbek to nic złego. I zapewne nie zmieni się to, dopóki sami nie zaczniemy zarabiać odpowiednio dobrze, by móc swobodnie kupować oryginalne towary. Jeśli oswoimy się z nimi, a wydanie kilkuset złotych na dobrej jakości perfumy, spodnie lub buty nie będzie dla większości z nas stanowić problemu, niemal nikt nie będzie chciał sięgać po gorzej wykonane, bardziej problematyczne, a niekiedy nawet niebezpieczne towary, których jedyną zaletą jest niska cena.