REKLAMA

Stany Zjednoczone w końcu doganiają... Polskę i wchodzą w XXI wiek, uznając streaming jako sprzedaż płyt

Nie jest łatwo zdobyć Platynową Płytę, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, nawet jeśli utwory artysty są znane i odtwarzane na całym świeci. Na szczęście dla amerykańskich artystów organizacja RIAA wczoraj w końcu w pełni wkroczyła w XXI wiek.

02.02.2016 20.37
Złote Płyty w USA od teraz będzie można otrzymać także za streaming
REKLAMA
REKLAMA

Złota, Platynowa i Multiplatynowa Płyta to dla muzyka ogromne wyróżnienie i znak tego, że jego twórczość po prostu dobrze się sprzedaje. Jak dobrze? W przypadku Stanów Zjednoczonych konieczna jest sprzedaż 500 tys. albumów na płytę złotą, a milion na płytę platynową. Aż do wczoraj jednak sprzedaż ta dotyczyła wyłącznie fizycznych kopii nagrań, lub też kopii cyfrowych. Nie uwzględniała za to… streamingu.

Złote płyty przyznane wstecz.

Nie jest oczywiście tak, że streaming był przez RIAA (Recording Industry Association of America) ignorowany. Od 2013 roku tę formę „zakupu” muzyki uwzględnia certyfikat Digital Single Award, czyli nagrody przyznawanej za sprzedaż samych singli, poprzez zakup np. z iTunes czy właśnie strumieniowanie, nie zaś kompletnych albumów w formie cyfrowej, .

Ten stan rzeczy nie przypadł do gustu Nicki Minaj, oraz - sądząc po odzewie - wielu innym artystom, szczególnie muzyki POP, gdzie streaming stanowi znaczącą część sprzedaży albumów, nie tylko pojedynczych singli.

Dlatego też z pierwszym dniem lutego 2016 RIAA zaczęła uwzględniać odsłuchane w streamingu albumy (zarówno w formie audio jak i wideo) jako sprzedane, stosując ten sam przelicznik co w przypadku singli - 1500 odtworzeń równa się sprzedaży jednego albumu lub 10 piosenek.

Po zmianie zasad organizacja przyznała „wstecznie” 17 złotych i platynowych wyróżnień, m.in. takim artystom jak Coldplay, Hozier czy… Michael Jackson (za album „Thriller”).

Co zabawne, Nicki Minaj, która najgłośniej domagała się uwzględnienia streamingu przy przydzielaniu wyróżnień, tego wyróżnienia nie otrzymała, choć - jak artystka podaje na swoim Twitterze - według danych wytwórni jej najnowsza płyta powinna pokryć się trzykrotną platyną.

Stany Zjednoczone gonią resztę świata. W tym… Polskę.

Mogłoby się wydawać, że mająca ponad 60 lat tradycji RIAA będzie jedną z pierwszych organizacji na świecie, która dostosuje się do nowych realiów sprzedaży muzyki, lecz jest de facto jedną z ostatnich, a wyprzedza ją nawet polski ZPAV (Związek Producentów Audio Video). Już od dwóch lat polska organizacja uznaje streaming przy pokrywaniu albumów złotem, platyną i diamentem, przy czym stosowany przez ZPAV przelicznik jest mniej korzystny dla artystów - aby organizacja zaliczyła odsłuchania np. w Spotify jako jedną, sprzedaną płytę, konieczne jest aż 2500 odtworzeń.

Z drugiej strony, liczba sprzedanych egzemplarzy wymagana do otrzymania certyfikatu jest w Polsce nieporównywalnie niższa, niż w Stanach Zjednoczonych, choć oczywiście trzeba pamiętać, że zasięg obydwu rynków również dzieli ogromna przepaść. Tak jak do „Złota” w Stanach potrzeba aż pół miliona sprzedanych albumów, tak u nas, dla krajowej muzyki popularnej, jest to 15 tys., dla „Platyny” - 30 tys., a dla „Diamentu” - 150 tys.

REKLAMA
REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA