Brutalnie o ustawie inwigilacyjnej, czyli o Kaczyńskim w twoim komputerze i telefonie
Przegłosowali. PiS-owska ekipa wbrew licznym sprzeciwom opozycji i fundacji pozarządowych, w tym Panoptykonu, przepchnęła ustawę inwigilacyjną. Ustawę, która narusza konstytucyjne prawo do ochrony prywatności.
Do tej pory, zanim policja lub inne służby wsadziły nos do komputera lub telefonu obywatela, musiały uzyskać na to zgodę sądu. A to czy taka zgoda została wydawana zależało od odpowiedniej argumentacji zainteresowanej strony. Przegłosowana dzisiaj ustawa znosi potrzebę proszenia, argumentowania i wydawania zgody. Można inwigilować wszystkich i sprawdzać wszystko. A szczególnie to, co cyfrowe.
Nikt nie może spać spokojnie
Historia przeglądania zasobów Internetu, logi z serwisów społecznościowych, prywatna korespondencja, komunikatory internetowe, informacje o wykorzystywanych aplikacjach, to wszystko jest logowane m.in. przez twojego dostawcę Internetu, a od 7 lutego będzie miał do tych danych dostęp niemal dowolny policjant i pracownik służb.
Nie będzie musiał nikogo prosić o zgodę, nie będzie musiał uzasadniać, nie będzie musiał wyjaśniać.
Będzie miał też za nic twoje prawo do prywatności, będzie miał za nic prawo do poszanowania tajemnicy lekarskiej, dziennikarskiej lub innej tajemnicy zawodowej. Jednak będzie przestrzegał tajemnicy spowiedzi (sic!)!
Tak, taki los zgotował nam rząd PiS, dla którego każdy obywatel może być podejrzany lub powiązany z przestępstwami. A jeśli nie jest, to przecież zawsze pozostają działania prewencyjne.
ACTA w przebraniu?
Niektórzy pytają, dlaczego wejściu tej ustawy nie towarzyszyły takie protesty, jak w przypadku ACTA. Dlaczego 5 lat temu, mimo mrozów i śniegów, wyszliśmy na ulice i krzyczeliśmy “Tusk, ty matole, skąd będziesz ściągał pornole”?
To proste. W ACTA chodziło o coś więcej niż prywatność i inwigilację. ACTA uderzała w piractwo, w pornografię, w nieoryginalne części zamienne (np. do samochodu lub pralki). A to są dla obywateli sprawy ważniejsze niż fakt, że ktoś może ich inwigilować. Przecież wcześniej też mógł, choć trochę inaczej.
Karolina Korwin Piotrowska nazywa “pokoleniem matołków” osoby, które dzisiaj nie wychodzą na ulice, tylko siedzą z nosem wklejonym w fejsa lub snapchata. Niestety, to nie jest dobry tok rozumowania. Bo to “pokolenie matołków” jest tym samym pokoleniem, które było 5 lat temu na ulicach i krzyczało “nie dla acta”.
Tylko dzisiaj kaliber zmian jest inny. Więc wszyscy zostali w domach.
Snowden zszokował mnie dwa razy
Gdy Edward Snowden przedstawiał swoje rewelacje dotyczące inwigilacji obywateli w Stanach Zjednoczonych na masową skalę, wielu z nas łapało się za głowę. Niektórzy podejrzewali, że afera jest tak gruba, że coś dużego musi się stać. Mówiąc wprost, spodziewaliśmy, że to pęknie. Trzaśnie. I że ludzie powiedzą stop.
Okazało się wtedy, że na ulice wyszło tylko kilku krzykaczy, pokrzyczało, zmęczyło się i wrócili do domu oglądać Netflixa i wpieprzać hamburgery.
I to zszokowało mnie po raz kolejny. Fakt, że ludzie na porządku dziennym przeszli do tego, że prywatność istnieje tylko teoretycznie.
Prywatność? A komu to potrzebne?
Korporacje ukradły nam prywatność. Google, Apple, Microsoft, Facebook, Dropbox przejęły nasze cyfrowe dane, zebrały i analizowały nasze nawyki oraz przyzwyczajenia, analizowały metadane i metodą małych kroków przekonały nas, że nie ma niczego złego w dzieleniu się z innymi prywatnymi informacjami.
Potem do gry weszły rządy, które w imię dbania o nasze bezpieczeństwo zaczęły robić dosłownie wszystko, aby korzystać z tych danych, ale również korzystać z tego, że wcześniej już kilka razy powiedzieliśmy: “nie mam nic przeciwko temu, aby te dane opuściły mój prywatny komputer”.
No i mamy efekty. Doszliśmy do momentu, kiedy do naszej kieszeni wszedł Kaczyński i na dobrą sprawę nikogo to nie rusza. Bo jakoś nie słyszę o tym, żeby obywatele wyszli na ulice. Słyszę natomiast, że mocno przeżywamy fakt, iż Lisa i Kraśkę wywalili z roboty.
A prywatność? A na prywatność, już od dawna, mamy wywalone.
Jeśli jednak myślisz inaczej, zastanawiasz się, jak wykurzyć Kaczyńskiego z twojego komputera i telefonu, to mam dobrą wiadomość. Na Spider’s Web opublikowałem materiał z dobrymi radami, wskazówkami i sztuczkami, które pomogą choć w pewnym stopniu utrudnić życie służbom i odzyskać odrobinę prywatności w tych nowych realiach. Przygotowałem też raport o inwigilacji Polaków oraz tym, jaką rolę odgrywa w niej Facebook, Google, Apple i Microsoft.
Czytaj również:
Grafika: TVN24