Telefon, który zamienia się w PC? Continuum nie do końca spełnia tę obietnicę - recenzja Spider's Web
Windows 10 również i na telefonach obsługuje funkcję Continuum, a więc dopasowywania interfejsu systemu i aplikacji do rozmiaru wyświetlacza, na którym są prezentowane. Niestety, nie robi nic ponad powyższe, o czym warto pamiętać.
Zwróćcie uwagę na powyższe wprowadzenie do tej notki. Zajmuje trzy linijki. Zdolny copywriter zapewne skróciłby to o połowę. Jednak dużo zgrabniej wychodzi „telefon który zamienia się w PC”. Niestety, Continuum w telefonie nie do końca spełnia tę obietnicę. A przynajmniej nie tak, jak to się nam wmawia w reklamach. Zamiast tego działa dokładnie tak samo (a nawet ciut gorzej), jak w przypadku Continuum w tabletonotebookowych hybrydach.
Moim urządzeniem testowym była moja Lumia 950 XL, klawiatura i myszka Bluetooth oraz telewizor Samsunga SUHD z wbudowaną obsługą Miracast. Nie dotarł jeszcze do mnie Microsoft Display Dock, jednak z uwagi na wyżej wspomniany Miracast, nie był on potrzebny.
Czym jest Continuum?
Nie jest to mechanizm zamieniający telefon w PC, a raczej nie tylko. To technika wbudowana w każdą wersję Windows 10, dzięki której ów system dopasowuje interfejs swój i uruchomionych na nim aplikacji do specyfiki urządzenia. Przykładowo, na laptopie konwertowalnym, dopóki korzystamy z niego jak z PC, mamy wysuwane Menu Start i aplikacje w oknach, jednak po odczepieniu klawiatury, mamy pełnoekranowe aplikacje i kafelki.
W przypadku telefonu działa to dokładnie tak samo. Po podłączeniu telefonu z Windows 10 (i wydajnym procesorem) do monitora, przewodowo lub za pośrednictwem Miracast, otrzymujemy w praktyce drugi monitor, na którym uruchamiane są aplikacje dostosowane do przekątnej tego wyświetlacza, a więc w trybie desktopowym.
Telefoniczne Continuum ma jednak ograniczenia w porównaniu do tego obecnego w desktopowym Windows. Po pierwsze, jest zgodne wyłącznie z aplikacjami napisanymi pod Windows 10 i żadnymi innymi. Desktopowy Windows 10 potrafi sobie radzić z dowolnymi programami w Continuum, nawet tymi klasycznymi Win32. Mobilny Windows 10 pozwoli nam na uruchomienie na dużym wyświetlaczu wyłącznie aplikacji uniwersalnych. A więc nie tylko nie pozwoli nam na korzystanie na dużym ekranie z aplikacji Win32 (o czym wszyscy wiemy od dawna), ale również tych napisanych dla Windows Phone. Te dalej możemy uruchamiać, ale pozostaną one na ekranie telefonu.
Jak działa Continuum?
Zdumiewająco dobrze. Co oczywiste, Snapdragon 810 w Lumii 950 XL nie jest procesorem Core czy nawet Atom, co oznacza, że należy spodziewać się wydajności bardzo taniego PC. Przykładowo, witryna Spider’s Web potrzebowała dobrych pięciu sekund w przeglądarce Edge uruchomionej na dużym wyświetlaczu, zanim została przetworzona przez przeglądarkę. Nie powoduje to jednak problemów w pracy, a ewentualne doczytywanie danych jest sprytnie maskowane starą metodą, a więc płynnymi animacjami interfejsu.
Wspomniana niska wydajność względem desktopowych procesorów wymusza jednak jeszcze jedno ograniczenie: mobilny Windows 10 może równocześnie wyświetlić po jednej aplikacji na jednym ekranie. Nie możesz więc, na przykład, umieścić obok siebie Worda i przeglądarki Edge, musisz się między nimi przełączać myszką lub ALT-TAB-em. Tyczy się to jednak wyłącznie samej widoczności aplikacji: te uruchomione widnieją na pasku zadań i w ułamek sekundy można się między nimi przełączać. No i na ekranie telefonu możemy wyświetlić zupełnie inną aplikację. Telefon może też nam posłużyć jako gładzik.
To wstęp do czegoś większego
Continuum należy niestety traktować jako ciekawostkę. Nie dlatego, że jest ograniczone: urządzenia z Chrome OS oferują jeszcze mniej, a są wykorzystywane przez wielu do pracy. Problem leży raczej w praktycznym zastosowaniu tego mechanizmu. Continuum, by miało sens, wymaga, by w miejscu przeznaczenia, gdzie chcemy pracować, czekała na nas klawiatura i monitor lub telewizor z Miracast lub stacją dokującą Microsoftu. No i przydałaby się myszka. Ile znacie takich miejsc? A może chcecie cały ten majdan nosić ze sobą lub chociaż jego część?
Ciężko mi wymyśleć realną korzyść z posiadania tej funkcji w moim telefonie, choć zamierzam pozostawać otwarty i eksperymentować. Co nie zmienia faktu, że Continuum jest rewolucją i ma wielką przyszłość. Choć wszystko zależy od reakcji rynku.
Microsoft miał nosa co do hybrydowalnych laptopów. Niegdyś wyśmiewane, dziś sprzedają się znakomicie, a Apple i Google zaczynają pospiesznie i nieudolnie naśladować to rozwiązanie Microsoftu. Niewykluczone, że firma Nadelli i tu, tworząc zupełnie nową kategorię sprzętu, wyznacza trend, który za kilka lat stanie się kierunkiem w jakim będzie podążać cała branża. Konwertowalne telefony mogą być prawdziwą rewolucją. I wydaje mi się, że będą.
A to oznacza, że producenci telewizorów i monitorów będą musieli uwzględniać obsługę Miracast lub podobnych rozwiązań. To oznacza, że hotele czy kawiarenki czy inne podobne miejsca będą wyposażone w takie sprzęty, bo „każdy” będzie miał taki telefon (niekoniecznie z Windows, tak jak teraz zaczynają się pojawiać konwertowalne hybrydy z iOS czy Androidem) i będzie chciał go tam wykorzystać. Wtedy Microsoft będzie miał dużą przewagę czasową i techniczną nad swoimi rywalami, tak jak teraz, dzięki Continuum i Windows 10 ma w przypadku tabletolaptopów.
Wróćmy na Ziemię
Na razie jednak mamy Lumię 950, Lumię 950 XL i Acera Jade Primo, ze wszystkimi ograniczeniami wymienionymi wyżej w tekście. Continuum w nich jest pięknym kuriozum, imponującym osiągnięciem technicznym, który na razie należy traktować jako publiczne beta-testy. Tak jak niegdyś Windows RT i Windows 8. Kilkoro wariatów będzie z tego korzystać, bo znajdzie do tego zastosowanie, a Microsoft bazując na informacji zwrotnej od nich będzie to rozwiązanie ulepszał. Bo skoro raz ta długoterminowa strategia się powiodła, to przecież i tu może się sprawdzić.
Na razie jednak to świetnie działająca ciekawostka i niewiele ponad to. Nowe Lumie dają wiele powodów fanom Windows do ich zakupu, o czym wspomnę w recenzji Lumii 950 XL. Continuum nie jest jedną z nich.