REKLAMA

Gdy pada Slack, czyli o tym, jak technologie wywracają nasze życie do góry nogami

Do częstych awarii Facebooka zdążyłem się już przyzwyczaić. Ba, nawet je na Spider’s Web lubimy, bo gdy pada Facebook, dziesiątki tysięcy ludzi szukają u nas informacji dlaczego. Z kolei do niedziałającego Slacka o tyle nie jestem przyzwyczajony, o ile w ogóle na to gotowy. Jak wielki to problem, przekonałem się dwa dni temu wieczorem, gdy Slack przestał działać.

Gdy pada Slack, czyli o tym, jak technologie wywracają nasze życie do góry nogami
REKLAMA
REKLAMA

I niby nic w tym odkrywczego, bo przecież od dawna wiadomo, że uzależniamy się od komputerów i oprogramowania, ale i tak dziwny błogostan połączony z niepewnością i pustką, którą odczuwałem, mocno mnie zaskoczyły. Znamy przecież wszyscy i raczej nie bardzo lubimy to uczucie, gdy nagle ni stąd ni zowąd, jesteśmy bezradni.

Nie wszyscy pewnie wiedzą, jak funkcjonuje Spider’s Web i inne nasze blogi: sPlay i Bezprawnik. Wyjaśnię więc.

Nie mamy biura, nie mamy jednego fizycznego miejsca pracy, do którego codziennie przychodzilibyśmy na 8, czy 9 godzin. Mimo tego, funkcjonujemy jak normalne przedsiębiorstwo medialne (niektórzy powiedzieliby nawet, że lepiej i sprawniej) - mamy redakcje, działy projektów i sprzedaży, grafików oraz programistów. Redakcja Spider’s Web pracuje na zmiany, mamy blogerów prowadzących, dyżury blogerów i zaplanowane teksty na przynajmniej tydzień naprzód.

Nie mamy fizycznego biura, ale naszym wirtualnym biurem jest Slack - narzędzie, które wdrożyliśmy w lutym tego roku i bez którego nie wyobrażam sobie dziś funkcjonowania naszego małego medialnego start-upu.

Wcześniej łączyliśmy pracę korzystając z kilku serwisów. Naszym podstawowym miejscem spotkań, dyskusji i ustaleń był Facebook. Korzystaliśmy też z szeregu online’owych narzędzi, tj.: Trello, Asana, Dokumenty Google.

Slack zmienił wszystko - pozwolił nam porzucić mało efektywnego Facebooka i zintegrować w jednym miejscu pozostałe serwisy, z których korzystaliśmy. Od kilku miesięcy korzystamy z płatnej wersji Slacka, która otworzyła przed nami jeszcze większe możliwości optymalizacji pracy. Wdrożyliśmy przy okazji kilka zautomatyzowanych skryptów, które zdecydowanie usprawniają przepływ informacji.

I nagle trach, Slack nie działa. Godzina 20:30, czyli nasz prime-time - czas, który jest najważniejszy w ciągu dnia i decyduje o powodzeniu całego roboczego dnia.

Nie mam kontaktu z moimi współpracownikami. Nie mam dostępu do informacji o tym, co się dzieje, co w planach na najbliższe minuty. Nie widzę też stanu postępu prac nad ważnym projektem, nad którym pracujemy w grupie kilku osób.

Pustka, zażenowanie i dziwny niepokój.

Za sprawą tej awarii szybko zdałem sobie sprawę z tego, jak bardzo uzależnieni jesteśmy do Slacka i jak trudno by nam było funkcjonować bez niego. A przecież jeszcze rok temu Slacka nie było w naszej organizacji w ogóle. Tak właśnie działa postęp technologiczny.

Gdy działał Slack, traktowałem go jako oczywistość, mimo że jest z nami zaledwie od 10 miesięcy. Jego realny wpływ na moje życie odczułem dopiero wtedy, gdy miał awarię.

Tę obserwację można odnieść do rozwoju technologicznego w ogóle.

Na co dzień często nie zauważamy, jak bardzo nowe technologie zmieniają nasze życie, a czynią to w sposób iście dramatyczny. Żyję na tym świecie już 38 lat. Jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, pewnie jestem gdzieś w połowie swojej fizycznej obecności na Ziemi.

Za mną przynajmniej 8 gigantycznych rewolucji technologicznych, które przemodelowały nie tylko moje życie, ale także cały otaczający mnie świat.

Gdy miałem 5 lat i chodziłem do przedszkola, w moim domu nie było jeszcze:

- telewizora kolorowego,
- magnetowidu,
- mikrofalówki,
- telefonu stacjonarnego,
- komputera PC,
- telefonu komórkowego,
- Internetu,
- smartfona.

Każde z tych urządzeń na swój sposób miało realny wpływ na moje życie. Każde pojawiało się w nim nagle i w oka mgnieniu stawało się niezastąpione. Najczęściej działo się to naturalnie i niepostrzeżenie, w taki sposób, że nie odczuwało się na co dzień rewolucyjnych zmian z nimi związanych. Jak wiele przestawiały w moim życiu, można było się przekonać dopiero wtedy, gdy któreś ulegało awarii, nagle stawało niedostępne. Dokładnie w taki sam sposób, jak dwa dni temu było ze Slackiem.

Jeśli przyjąć, że jestem w połowie swojego życia, to jest więcej niż pewne, że doczekam się jeszcze przynajmniej 7, 8 podobnych rewolucji technologicznych, które ponownie kompletnie wywrócą do góry nogami nie tylko moje życie, ale także życie wszystkich z nas, całego świata.

Warto o tym pamiętać i nie odrzucać z góry technologicznych nowinek, fenomenów współczesnego Internetu i smartfonów, tylko dlatego, że wydają się nam głupie, infantylne i niepotrzebne. Jest duże prawdopodobieństwo, że jedna z tych nowości może okazać się tym, co kompletnie zmieni świat i życie nas wszystkich.

REKLAMA

Po co samemu siebie wykluczać?

PS Między innymi o tym, jak bardzo technologie zmieniły moje życie i jak na pewno mocno zmienią będę opowiadał w piątek w Krakowie podczas konferencji "Klick: zaczęło się już".  Więcej informacji tutaj.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA