Tak się robi biznes w Izraelu - kraju, w którym rząd stymuluje startupy - relacja Spider's Web
Od poniedziałku jesteśmy w Tel Awiwie. To nie tylko miasto, które nigdy nie zasypia, będące celem turystów z całego świata - to też drugie największe centrum technologii po amerykańskiej Dolinie Krzemowej. Będąc kilka dni w Izraelu mogliśmy się przekonać, jak dobrze radzi sobie tamtejsza scena startupowa.
Na przestrzeni ostatnich 20 lat Izrael stał się światowym centrum technologii przyciągającym innowatorów, specjalistów, naukowców i inwestorów z całego świata. Obszary w których Izraelczycy się rozwijają są zbieżne z zainteresowaniami Deutsche Telekom, czyli firmy-matki działającego również w naszym kraju T-Mobile.
Deutsche Telekom wspiera scenę startupową w ramach takich inicjatyw jak T-Labs, MotionLogic oraz Hub:Raum.
Placówki wspierające startupy zlokalizowane są w kilku krajach na świecie, w tym w Polsce i właśnie w Izraelu. Cel takich działań jest jasny. Deutsche Telekom chce znaleźć zdolnych ludzi i dać im pieniądze na rozwój ciekawych i innowacyjnych projektów, których nie dałoby się zrealizować (na czas) w strukturach korporacji.
Będąc w Tel Awiwie uczestniczyłem w szeregu spotkań, których celem było przedstawienie jak wygląda tutaj wsparcie startupów. Już patrząc na liczby i wykresy widać, że Tel Awiw faktycznie jest miejscem, które powinno przyciągać zdolnych i ambitnych młodych ludzi z całego świata oraz inwestorów poszukujących “the next big thing”.
Izrael i startupy w liczbach
Przedstawiciele T-Mobile podczas podróży naszego wyjazdu do Tel Awiwu wielokrotnie powtarzali, że Izrael jest naprawdę ważnym miejscem dla przedstawicieli biznesu z całego świata. Nie powinno to w żaden sposób dziwić, ponieważ ten kraj może pochwalić się największym zagęszczeniem startupów.
Tej kraj może pochwalić się też wysokim miejsce w rankingu Innovation Top 10 na lata 2014–2015, gdzie zajął trzecie miejsce - w tyle wyłącznie za Finlandią i Szwajcarią. Izrael jest też według Startup Genome Raport 2015 piątym pod względem ważności hubem dla przedsiębiorców po Dolinie Krzemowej, Nowym Jorku, Los Angeles i Bostonie.
To w Tel-Avivie są ludzie i pieniądze.
Izrael nie tylko przyciąga naukowców i innych profesjonalistów związanych z technologiami, chwaląc się największą ich ilością per capita, ale także olbrzymie pieniądze. Inwestorzy bardzo chętnie zostawiają tutaj firmom fundusze, stawiając Izrael na pierwszym miejscu z wynikiem dwa razy większym niż drugie w kolejności USA.
Ten region może pochwalić się też sporym zainteresowaniem inwestorów i ich pewnością, że dobrze lokują swoje pieniądze - Izrael jest na drugim miejscu po USA pod tym względem. Jeśli zaś chodzi o NASDAQ, to tylko Stany Zjednoczone i Chiny mają tam więcej przedsiębiorstw, a 70 izraelskich firm z NASDAQ jest wycenianych na 37 mld dol.
Na to przypada 5 tys. startupów.
Startupy w Izraelu można opisać jeszcze kilkoma innymi liczbami. Działa tutaj 100 inwestorów, 31 wspieranych przez rząd inkubatorów i 30 akceleratorów. Wśród inkubatorów wymieniane są JVP, RAD Biomed i Terralab, a warte uwagi i znane akceleratory to m.in. Up West, 82000 EIPS i Microsoft Ventures.
Na startupową scenę składa się też 9 uniwersytetów i 275 centrów R&D różnych globalnych marek - a znajdują się wśród nich Rakuten, ICE, Google, Cisco, EMC, Apple, IBM, Facebook. To tutaj rozwijały się takie projekty jak wchłonięta przez Google’a społecznościowa nawigacja Waze, komunikator Viber i analityka Onavo.
Rozwój startupów w Izraelu stymuluje rząd.
Startupy działające w Izraelu mają zapewnione dofinansowanie. Na 1 tys. euro zdobyty dostają od rządu dodatkowe 9 tys. euro. Młodzi przedsiębiorcy mają też gwarancję, że jak biznes nie wypali, to rząd przejmuje straty - a dopiero jak uda się osiągnąć sukces, to wtedy przyjdzie pora na rozliczenie się z “pożyczki”.
Główne sektory działalności to komunikacja i sieci, Internet, software, półprzewodniki, life sciences i cleantech. Na sukces składa się nie tylko wsparcie rządu, ale też działalność IDF i przyjmowanie do krajów przedsiębiorczych imigrantów. Izraelska scena startupowa cechuje się też własną kulturą, która wytworzyła się na przestrzeni ostatnich dwóch dekad.
Ludzie szanują tzw. Big Headów - myślących szeroko liderów, którzy nie boją się ryzyka. Jak wynika z badań twórcy startupów zwykle tworzą je po pracy w jednej firmie - tak się dzieje w 67 proc. przypadków. Większość, bo 73 proc. startupowców gdzieś wcześniej pracowało. To głównie magistrzy, ale sporo też nie skończyło studiów.
Więcej o poszczególnych startupach, które prezentowały swoje dokonania opowiem w kolejnych wpisach. W Tel Awiwie zostaję do czwartku.