REKLAMA

Teraz już dokładnie wiemy, jaka przyszłość czeka BlackBerry 10

Niby nic - ot, zwykła notka na niezbyt popularnym, oficjalnym blogu BlackBerry dla programistów. A jednak doskonale pokazuje, jaka przyszłość szykowana jest dla tego systemu. 

Teraz już dokładnie wiemy, jaka przyszłość czeka BlackBerry 10
REKLAMA
REKLAMA

Od pewnego czasu powtarzam, i wyjątkowo jestem przekonany, że mam rację, że dla BlackBerry 10 nie ma już żadnego ratunku. To świetny system, z wielkim potencjałem, który jednak - czy to przez wpadki zarządu, czy po prostu zbyt późną premierę - jest już skazany na całkowitą marginalizację. Marginalizację jeszcze bardziej dotkliwszą niż ta, której obecnie jesteśmy świadkami. Chciałbym wierzyć, że jest inaczej, ale wtedy musiałbym siłować się z faktami do tego stopnia, że nic wiarygodnego by z tego nie wyszło.

Nie wierzę natomiast w to, że BlackBerry 10 odchodzi całkowicie. Jestem pewien, że słowa o utrzymaniu wsparcia dla tej platformy są szczere i firma zamierza realizować je przez najbliższych kilka lat, jednocześnie tu i tam poprawiając swój produkt.

Dokładnie to można zresztą przeczytać w najnowszym wpisie na blogu BlackBerry dla programistów.

W zasadzie to cały wpis czyta się raczej ze smutkiem, mimo że został utrzymany jak zwykle w hurra-optymistycznym korpo-pijarowym stylu. Tyle tylko, że ta pozornie lekka i przyjemna forma niesie ze sobą naprawdę niewesołe treści. No dobrze, są może wśród tego wszystkiego jakieś dobre wiadomości, więc zacznijmy od nich.

Przede wszystkim BlackBerry nie zamierza rezygnować z Android Runtime, dzięki któremu można przynajmniej próbować mówić, że na BlackBerry jest sporo najnowszych, najbardziej pożądanych, albo po prostu tych najbardziej modnych aplikacji. I tych, których ludzie po prostu potrzebują - czy mówimy o śmiesznej aplikacji do wysyłania zdjęć, czy biznesowym komunikatorze. Inaczej większości z nich po prostu by nie było. Androidowe serce zostaje więc w BlackBerry. I tutaj... koniec dobrych informacji.

W oczy uderza jednak inna informacja, którą można wyczytać między wierszami - nie ma w planach żadnej aktualizacji Android Runtime, który - przypomnijmy - działa w oparciu o Androida w wydaniu 4.3. Oczywiście, zdecydowana większość najnowszych aplikacji będzie działać i na tej przestarzałej Androidowej podstawie, ale czy taka sytuacja utrzyma się wiecznie? Mało prawdopodobne. Już teraz część aplikacji wymaga Androida 4.4 lub nowszego, więc użytkownicy BlackBerry nie będą mogli skorzystać z nich w żaden sposób. Ta lista będzie zresztą rosła i rosła.

Oczywiście można byłoby założyć, że BlackBerry szykuje swoim fanom niespodziankę. Że nie wspomina o odświeżeniu Android Runtime, bo chce zrobić to w przyszłości i ogłosić z wielką pompą. Tyle tylko, że nie ma to najmniejszego sensu. Nikt już nie czeka na niespodzianki od BlackBerry (przynajmniej w kwestii BlackBerry 10), komunikacja może więc być czysta i klarowna. Prawdopodobnie zresztą jest.

To samo można powiedzieć o całej reszcie narzędzi dla twórców aplikacji. W przypadku Cascades wspierane jest Qt w wersji 4.8. Czy są plany przejścia na 5.x? Krótka odpowiedź: nie. WebWorks? Oczywiście zostaje, bo i czemu nie, ale też nic tu się nie dzieje. Programowanie natywne? Prace trwają, ale nic nie zapowiadamy - jak będzie potrzebne nowe API, to je zrobimy. Żadnych deklaracji, żadnych "rozkładów jazdy", jak na początku życia BlackBerry 10.

Ciekawe deklaracje padają także w przypadku BlackBerry World

Pomińmy już fakt, że przeglądarkowa wersja BlackBerry World wygląda, jakby projektowano ją we wczesnych latach 90. W komunikacie BlackBerry pojawia się ciekawe stwierdzenie, które wcześniej oficjalnie raczej nie padło.

BlackBerry World będzie nadal wspierane i będzie można za jego pomocą dystrybuować aplikacje. Kanadyjczycy jednak określają to miejsce jako takie, w który można znaleźć "aplikacje biznesowe oraz narzędzia". Gdzie gry i najnowsze "apki" (słowo brzydkie, ale niech posłuży do odróżnienia np. komunikatora od profesjonalnego kalendarza)? Te trafiają do Amazon Appstore. Tak, to zostało bardzo wyraźnie zaznaczone i rozdzielone w oficjalnym komunikacie ze strony BlackBerry.

Reszta wpisu jest już dość mało istotna. Pojawiają tam się zapewnienia, które po prostu musiały paść. Będziemy wspierać naszych programistów, utrzymamy sklep nawet dla użytkowników BlackBerry OS (wersje wcześniejsze niż 10), będziemy zapewniać pomoc techniczną, jesteśmy obecni na forum, etc, etc. Czyli coś, co po prostu trzeba było napisać.

Popatrzmy na to od strony konsumenckiej

Co znajdziemy interesującego w tym komunikacie? Nic. Nawet w nagłówku pojawiają się deklaracje składane głównie użytkownikom korporacyjnym. W tekście sporą część zajmują (pominięte w tej "analizie") obietnice dla klientów korporacyjnych. Nowa wersja BB10, 10.3.3, przyniesie poprawki i nowości - tak, ale w kwestii bezpieczeństwa i prywatności. Nie np. wsparcia dla aplikacji z nowszych wersji Androida. Nie w kwestii rzeczy, które mogą być dla przeciętnego klienta w jakikolwiek sposób istotne.

Nie, firma nie wycofuje się ze swojego systemu, bo w tej chwili absolutnie nie może tego zrobić. Ale nie musi go rozwijać tak, jak można byłoby na to liczyć. BlackBerry 10 zostaje - to może być jedyna naprawdę dobra wiadomość z tego wpisu. Tyle tylko, że raczej nikomu z fanów o takie zostawanie nie chodziło.

REKLAMA

Trzeba więc postawić sprawę jasno, bez żadnego podkręcania kolorów i różowych okularów: albo pasuje nam to, co BlackBerry 10 oferuje nam w tej chwili, albo powinniśmy uznać go za system martwy.

Wspierany, ale - z perspektywy zwykłego użytkownika - nie rozwijany. Szkoda, wielka szkoda. Ale innego wyjścia w tym momencie raczej już nie ma.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA