YotaPhone 3 rozwiąże największy problem poprzedników - wysoką cenę. A to nie koniec niespodzianek
Rosyjskie smartfony YotaPhone to jedne z najciekawszych urządzeń mobilnych ostatnich lat, które niestety nie cieszą się zbyt dużym rozgłosem. Okazuje się, że kolejna generacja tego sprzętu może trafić na rynek dopiero w przyszłym roku i kryć w sobie kilka niespodzianek.
Dla przypomnienia warto dodać, że YotaPhone pośród konkurencji wyróżnia się tym, że jest wyposażony w dwa wyświetlacze. Jeden z nich jest standardowym ekranem IPS, za pomocą którego można korzystać ze wszystkich funkcji Androida. Drugi wyświetlacz znajduje się po drugiej stronie obudowy i jest to ekran e-INK znany z czytników eBooków.
Co prawda YotaPhone umożliwia korzystanie z niego do standardowej obsługi Androida, ale służy on przede wszystkim do wygodnego czytania treści bez męczenia oczu podświetleniem. E-papier zastosowany w YotaPhone to też doskonały element dekoracyjny, który znacznie zwiększa możliwości personalizacji swojego urządzenia.
Większość osób spodziewała się, że Rosjanie, tak jak do tej pory, będą wprowadzać nowe wersje YotaPhone każdego roku.
Jednak według najnowszych doniesień nowy smartfon tej marki nie pojawi się w tym roku i możemy spodziewać się jego premiery dopiero za rok. Spowodowane ma to być dużymi zmianami w koncepcji urządzenia oraz sposobie jego produkcji. Zdecydowanie największą rewolucją w YotaPhone 3 ma być rezygnacja z systemu Android na rzecz Sailfish OS tworzonego przez byłych pracowników Nokii i będącego duchowym następcą lubianego oprogramowania MeeGo stosowanego w Nokii N9.
Kolejna nowość to zdecydowanie się na produkcję smartfonu YotaPhone 3 w Chinach. Ma za nią odpowiadać ZTE, co zresztą zostało dziś oficjalnie potwierdzone. To akurat mnie nie dziwi, ponieważ ze względu na liczne sankcje nałożone przez Stany Zjednoczone oraz Unię Europejską na Rosję ta znacznie zbliżyła się do Chin i nawiązała z nimi współpracę na na wielu płaszczyznach. Wspólne tworzenie YotaPhone 3 to jedna z nich.
Dodatkowo, według mniej pewnych doniesień możliwe jest, że pierwszym krajem, w którym odbędzie się premiera YotaPhone’a będą właśnie Chiny, a nie Rosja. To też nie jest wykluczone, ponieważ rosyjska firma mogłaby w ten sposób pokazać, że zależy jej na długiej współpracy z azjatyckim gigantem. Otwarcie się w pierwszej kolejności na znacznie większy rynek chiński może też zapewnić rosyjskiej firmie dopływ gotówki.
Jako że YotaPhone 3 ma być produkowany w Chinach, zmianie ulegnie też jego cena, która teraz będzie niższa.
Obiecał to Władysław Martynow, dyrektor generalny Yota Devices. Według niego przyszłoroczny YotaPhone 3 będzie dostępny w znacznie bardziej przystępnej cenie niż poprzednia wersja tego smartfonu. To może mieć ogromny wpływ na jego popularność, ponieważ YotaPhone 2 w dniu polskiej premiery kosztował niemal 3000 zł.
Jako że nie jest to urządzenie znanej marki, trudno się dziwić, że jego sprzedaż nie była zbyt spektakularna. Dziennikarze, blogerzy i analitycy w kuluarowych rozmowach już od dawna przekonywali przedstawicieli YotaPhone, że ich smartfony cieszyłyby się dużą popularnością, gdyby miały cenę bardziej dostosowaną do realiów.
Teraz Rosjanie posłuchali się tej rady, ale mimo to nie jestem pewien, czy YotaPhone 3 zdobędzie dużą popularność. Co bowiem z tego, że jego cena będzie niska, jeżeli będzie on wyposażony w system operacyjny pozbawiony aplikacji? O ile uważam, że decyzja o obniżeniu ceny YotaPhone 3 jest strzałem w dziesiątkę, to zrezygnowanie z Androida może sprawić, że zainteresowanie tym smartfonem będzie duże, ale nie przełoży się ono pozytywnie na jego sprzedaż.