Windows 10 zaszkodzi sprzedaży komputerów PC, ale producenci się cieszą
PC umiera, PC się skończył, smartfony i tablety to przyszłość… ileż razy już słyszeliśmy te bzdury? Komputery osobiste żyją i mają się dobrze. Choć premiera Windows 10 zamiast pomóc, może jeszcze bardziej wpłynąć na spadki sprzedaży komputerów osobistych.
Na samym początku odsuńmy bzdury na boczny tor i ustalmy coś raz na „zawsze” (a przynajmniej: na przewidywalną przyszłość). Owszem, żyjemy w erze „post-PC”, ale ta nazwa jest nieco myląca. Ona nie oznacza, że komputery osobiste znikają, a że przestały być podstawowym urządzeniem podłączonym do Sieci. To oznacza, że posiadanie fajnego kompa przestało być tak bardzo „sexy”, jak kiedyś. Dużo chętniej kupujemy mobilne smartfony i tablety, bo część z nas możliwości pełnego PC nie potrzebuje. Producenci Macbooków, Chromebooków i komputerów z Windows mogą jednak spać spokojnie: to nadal najlepsze narzędzia do (tu modne słówko) produktywności.
Z tego jednak wynika pewna oczywista oczywistość: rynek PC się w oczywisty sposób kurczy. Raptem Lenovo i Apple odnotowują wzrosty sprzedaży. Cała reszta sprzedaje coraz mniej komputerów i to zapewne się nie zmieni. Ktoś mógłby pomyśleć: ale jak to? Przecież zawsze nowe wydania Windows stymulują chęć wymiany sprzętu na nowszy! Tak, ale Windows 10 to zupełne coś innego. Producenci komputerów o tym doskonale wiedzą, ale się tym nie przejmują. Bo doskonale zdają sobie z tego sprawę i mają już dawno opracowane strategie na przyszłość.
Windows 10 nie zmieni nic na rynku PC
A wszystko to z uwagi na darmową aktualizację z wersji Windows 7 i Windows 8.1. Do tej pory kupno nowej wersji systemu operacyjnego Microsoftu było sporym wydatkiem (choć z jednym wyjątkiem: aktualizacja z Windows 7 do Windows 8 przez pewien czas kosztowała względnie niewielkie pieniądze). Na tyle sporym, że konsumenci brali pod uwagę wymianę całego sprzętu na nowszy, skoro i tak już muszą sięgnąć głębiej do portfela.
To nie są wyłącznie moje wnioski, a wręcz sam do tego nie doszedłem. Potwierdzają to analizy rynku na przestrzeni ostatnich lat. Prognozy czołowych analityków również to potwierdzają (przykład: IDC). Ci sami analitycy (w tym podlinkowany IDC) również zauważają coś, co jest oczywiste: zaczniemy wymieniać komputery, kiedy te faktycznie się zestarzeją. Czy to w wyniku ich awarii sprzętowych, czy też niezadowalających możliwości czy wydajności. W przyszłym roku spadki sprzedaży (porównując rok do roku) mają być coraz niższe i w efekcie się ustabilizować. W przeciągu następnych lat mamy zobaczyć ponowne wzrosty. Te nie będą miały nic wspólnego z nowymi wersjami Windows, a ze starzejącym się sprzętem. Do dziś komputer z procesorem Core 2 Duo i 4 GB RAM sprawdzi się bardzo dobrze do większości zastosowań. Ale ten sam komputer będzie, względem nowszych modeli i na skutek starzenia się, coraz cięższy, krócej pracujący na baterii i jednak coraz mniej wydajny.
Jeżeli Windows 10 osiągnie cokolwiek na rynku PC, to zachęci ludzi do wymiany komputera, którzy się od tego wstrzymywali z uwagi na obce im i krytykowane wszechobecnie kafelki zamiast Menu Start. Choć uważam to za odważną tezę i nie jestem pewien, czy znajdzie ona potwierdzenie w rzeczywistości.
A co na to producenci PC?
To jak bardzo sukces Windows 10 przestał mieć jakikolwiek większy wpływ na sukces producentów komputerów pokazuje chociażby wyznaczona data rynkowej premiery Windows 10. 29 lipca, a więc już za niecałe dwa miesiące. Przypomnijmy sobie teraz o dwóch kwestiach: po pierwsze, Windows 10 jest systemem niegotowym (nie tylko w sensie formalnym, ale również i technicznym). Po drugie, producenci PC do tej pory zawsze otrzymywali Windows RTM (gotowy z punktu widzenia technicznego kod) z dużym wyprzedzeniem, znacznie większym niż to, jakie może im zapewnić Windows 10. Dzieje się tak z bardzo prostej przyczyny: producenci analizowali system, tworzyli dedykowane mu konfiguracje sprzętowe a następnie wszystko bardzo dokładnie testowali.
Microsoft zakończył prace nad Windows 8 RTM pierwszego sierpnia, a udostępnił system dopiero pod koniec października. Właśnie z uwagi na powyższe.
Windows 10 został zaprojektowany tak, by wziąć to, co najlepsze z Windows 7 i Windows 8.1 i stworzyć z tego jedną, spójną całość. Jest kompatybilny wstecz ze swoimi poprzednikami, oraz z obsługiwanymi przez nich aplikacjami i sprzętem. A jego kolejne kompilacje rozwojowe były udostępniane publicznie: nie tylko wybranym partnerom, a każdej zainteresowanej osobie. Od początku Microsoft grał w otwarte karty, dokładnie opisując czym będzie Windows 10 i jak będzie spełniał rolę pośrednika między użytkownikiem a sprzętem i aplikacjami.
Każdy producent miał więc mnóstwo czasu, by wziąć pomysłu Microsoftu pod uwagę i zaprojektować odpowiadający dla Windows 10 sprzęt. Mamy tu tylko jeden wyjątek: Windows Hello został zapowiedziany dość późno i daje wyraźną przewagę tym, którzy będą stosować w swoich komputerach kamerki Intel RealSense 3D. To jednak, w ujęciu całościowym, drobiazg i zapewne pozostałość po „wintelowym” sojuszu. Niektórzy producenci wręcz otwarcie mówią, że by ułatwić sobie logistykę, dostarczą na rynek sprzęt z Windows 8.1, który pierwszego dnia po uruchomieniu zaktualizuje się do dostępnej za darmo dziesiątej edycji Windows. I wiedzą doskonale, że wszystkie sterowniki będą działać poprawnie po aktualizacji. Gwarantuje im to konstrukcja systemu Windows 10.
Co to wszystko oznacza?
Właściwie tylko tyle, że wracamy do normalności i stabilizacji. Komputery PC z Windows (a także z OS X czy Chrome OS) zaczną być wymieniane na nowsze modele wtedy, gdy poprzednie przestaną wystarczać użytkownikom. Aktualizacje systemu przestaną mieć dla producentów PC i dla tego rynku znaczenie: Apple, Google i Microsoft będą już „zawsze” je aktualizować za darmo, traktując system operacyjny jako usługę (darmową w ich własnych komputerach, jednokrotnie płatną w przypadku partnerów OEM czy firmowych).
Windows 10 nie zbawi rynku PC, tak jak niedawno stwierdził prezes Intela. Jednak rynek PC zbawiania nie potrzebuje, podobnie zresztą jak Windows 10. A fakt, że rynek mobilny (a więc smartfonów, tabletów, a wkrótce urządzeń IoT) jest teraz niesłychanie istotny, jest niezaprzeczalny. Tak jak fakt, że przynajmniej na razie, Microsoft dostaje na nim ostro w kość i nic nie zapowiada, by Windows 10 to zmienił.
Ale to już temat na zupełnie inną notkę…