Nie samym sextingiem Snapchat stoi. Firma teraz chce odciąć się od niewygodnej łatki
Snapchat to aplikacja mobilna, która zdobyła olbrzymią popularność wśród młodzieży. Twórcy tego komunikatora dającego złudne wrażenia wysyłania zdjęć do znajomych i nieznajomych ulegających “autodestrukcji” mają już plan, jak dalej rozwinąć swoją usługę.
Wśród nastolatków w ostatnim roku hitem stał się Snapchat. To prosty komunikator oparty o zdjęcia i klipy wideo. Jego użytkownicy mogą sobie wysyłać fotografie lub filmy, które nie są zapisywane na urządzeniu i zostają bezpowrotnie usunięte po upłynięciu kilku sekund. Nic dziwnego, że dzieciaki zaczęły korzystać z tego narzędzia do tzw. sextingu, czyli wysyłania sobie drogą elektroniczną nieprzyzwoitych materiałów foto i wideo.
Ochrona jaką daje funkcja automatycznego usuwania zdjęć i filmów jest oczywiście złudna. Nawet jeśli udałoby się zablokować skutecznie możliwość zrobienia zrzutu ekranu, to można zrobić zdjęcie ekranu telefonu i zachować treść bez wiedzy nadawcy. Mimo to i tak Snapchat zdobył popularność i może być traktowany jako lepsze narzędzie do sextingu niźli MMS-y, poczta elektroniczna czy Facebook Messenger.
Nie samym sextingiem Snapchat stoi
To, że młodzież korzysta ze Snapchata do wysyłania sobie roznegliżowanych zdjęć nie jest oczywiście winą twórców aplikacji. To tylko narzędzie, a od użytkownika zależy, jak będzie z niego korzystał. Co więcej, twórcy Snapchata dwoją się i troją, żeby ich aplikacja nie została na stałe zaklasyfikowana jako narzędzie służącego do wysyłania przez osoby nieletnie i letnie treści, jakie do sieci trafić nie powinny.
Jak można przeczytać w serwisie Business Insider CEO firmy, Evan Spiegel, ma wiele planów dotyczących rozwoju Snapchata i związane są one nie tyle co ze zdjęciami, a z materiałami wideo. Już teraz wielu tzw. cewebrytów korzysta z powodzeniem ze Snapchata, by dotrzeć do swoich fanów - zwłaszcza tych młodszych, którzy szukają alternatyw dla Facebooka.
Snapchat już wcześniej wprowadził do swojej aplikacji sekcję z materiałami od partnerów. Jak tak dalej pójdzie, to Snapchat z - upraszczając - komunikatora do sextingu może stać się ciekawą i nowoczesną platformą dystrybucji treści. Konieczne są jednak zmiany w aplikacji, ale CEO firmy jest tego świadomy.
W kolejnych wersjach Snapchata nie będzie już konieczności trzymania palca na ekranie w celu odtwarzania materiałów wideo. To ciekawy ruch, bo konieczność dotykania ekranu to taki znak rozpoznawczy aplikacji, a mechanizm ten został wprowadzony pierwotnie by utrudnić robienie zrzutów ekranu na iPhonie.
W Snapchacie pojawia się teraz coraz więcej dłuższych form, w tym publicznych wideo, a nie tylko kilkusekundowych filmów od znajomych dla znajomych. Odejście od konieczności trzymania palca na ekranie to rozsądny i konieczny krok. Nie wiadomo jednak, czy na pewno i kiedy dokładnie taka zmiana ma nastąpić.