REKLAMA

Żadne połączenie nie jest prywatne, czyli o tym jak od ponad dekady podsłuchiwane są rozmowy telefoniczne

Można śmiało powiedzieć, że spora część świata przejrzała na oczy dwa lata temu, gdy Edward Snowden opublikował tajne dokumenty NSA, odkrywając przed obywatelami działający z pełnym przyzwoleniem rządu system inwigilacji. Korzystając z konwencjonalnych rozwiązań, nie można być pewnym prywatności żadnego maila, czy wręcz żadnego słowa, które napisaliśmy w Internecie. Niewielu ludzi jednak zdaje sobie sprawę z tego, że coraz częściej dotyczy to także... rozmów telefonicznych.

07.05.2015 18.59
Żadne połączenie nie jest prywatne, czyli o tym jak od ponad dekady podsłuchiwane są rozmowy telefoniczne
REKLAMA
REKLAMA

Kolejna porcja odtajnionych przez Snowdena dokumentów, jak podaje The Intercept, odkrywa istnienie programu służącego do aktywnej transkrypcji rozmów telefonicznych na tekst pisany. "Google for Voice", jak potocznie agencja nazywa swój projekt, został wdrożony już dekadę temu.

Do pewnego stopnia ta informacja nie jest niczym nowym. NSA już od czasów 09/11 używało narzędzi do monitorowania rozmów telefonicznych z pomocą tzw. "słów-kluczy", lecz zawsze odbywało się to pod nadzorem pracownika agencji, fizycznej osoby, co ograniczało możliwości monitorowania do ułamków procenta ogólnej liczby wykonywanych połączeń.

Algorytm, o którym mówią nowe dokumenty, w swoim założeniu robi niemalże to samo, lecz odtajnione informacje rodzą obawy, że jego użycie może wykraczać dalece poza "oficjalny" zakres wykorzystania, na niespotykaną dotąd skalę.

Inwigilacja rozmów dotychczas skierowana była poza granice kraju

Transkrypcje nagrań i monitoring wg. słów-kluczy stosowane były przez NSA w celach inwigilowania rozmów międzynarodowych, i wczesnego wykrywania potencjalnych zagrożeń. Według oficjalnych informacji, system ten nie był wykorzystywany w rozmowach lokalnych, gdzie ograniczano się tylko do kolekcjonowania informacji billingowych, czyli czasu oraz długości wykonywanych połączeń.

Nowe informacje podane przez The Intercept podkreślają, że dokumenty NSA w żaden sposób nie wykluczają użycia algorytmu przetwarzania mowy na tekst w przypadku rozmów krajowych. I choć mechanizm ten jest daleki od doskonałości, a idealne narzędzie do transkrypcji naturalnych rozmów wciąż pozostaje Świętym Graalem agencji, to powiedzieć, że sam fakt istnienia takiej technologii stanowi zagrożenie dla naszej prywatności to poważne niedopowiedzenie.

snowden

Osoby śledzące sytuację walki z inwigilacją w Stanach Zjednoczonych mogą pomyśleć, że przecież niedługo nadejdzie kres takich praktyk, gdy Kongres uchwali USA Freedom Act, czyli ustawę mającą na celu ukrócić rozpasanie NSA, chociażby poprzez wstrzymanie kolekcjonowania danych billingowych w kraju.

Niestety dla obywateli USA, Freedom Act ani słowem nie wspomina o zbieraniu transkrypcji nagrań, czy też samych nagrań rozmów telefonicznych. Łącząc to z brakiem konkretnej regulacji odnośnie zakresu inwigilacji... powstaje kolejny aparat, dokładający swoją cegiełkę do łamania podstawowych praw obywatelskich.

NSA problemu nie widzi

Oczywiście oficjele Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych umywają ręce od odpowiedzi na coraz bardziej poważne zarzuty. W ich oczach wprowadzenie automatycznego algorytmu skanującego rozmowy telefoniczne jest zbawienne, gdyż w końcu umożliwia zacieśnienie kontroli nad całą infrastrukturą, a nie tylko nad jej ułamkiem, jak w przypadku czasów, gdy nasłuch prowadzili żywi ludzie. Pracowników było po prostu za mało. Komputery rozwiążą ten problem definitywnie.

Na szczęście dla nas, nie docierają żadne sygnały, aby opatentowany przez NSA system używany był gdziekolwiek poza obszarami działań wojennych i samymi Stanami Zjednoczonymi, aczkolwiek - oczywiście - nie można tego wykluczyć.

Inwigilacyjna Puszka Pandory została już dawno otwarta, a jak widać, jedynym organom, które mogłyby z tym cokolwiek zrobić, na rękę jest pozostać obojętnym, czego dobitnym potwierdzeniem jest planowany Freedom Act. Bo o jakim nadzorze nad podsłuchami możemy mówić, gdy regulacje nie uwzględniają tak podstawowych rzeczy jak nasłuch rozmów telefonicznych?

Niejeden raz przy podobnych okazjach pisałem już, że boję się wizji przyszłości niczym ta ukazana w Psycho-Pass, gdzie system będzie nadzorował i przewidywał każdy mój ruch, a w końcu decydował o moim życiu.

I choć przyznaję, że do pewnego stopnia potrzebny jest nam jakiś zakres kontroli w tak zaawansowanych technologicznie czasach, powoli wpadamy w błędne koło, z którego nie sposób się już wydostać.

REKLAMA

No chyba że wrócimy do papieru i długopisu. Wtedy możemy czuć się względnie bezpieczni.

*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA