Nexus 6 bez czytnika odcisku palca to dobra wiadomość, przynajmniej do premiery następcy
Choć w ofercie Apple czytnik odcisku palca przyjął się wyśmienicie i nie sprawiając użytkownikom większych problemów na dobre zadomowił się w ofercie tego producenta, ani Google, ani twórcy smartfonów z Androidem nie mogą znaleźć dla siebie odpowiedniego, analogicznego rozwiązania. Wiele wskazuje na to, że sytuację miał zmienić Nexus 6, ale... nie zrobi tego i na odwilż będziemy musieli czekać do premiery jego kolejnej generacji.
Nie można oczywiście udawać, że w świecie Androida nie pojawiają się sprzęty z odpowiednim osprzętem. Pojawiają, i nie dotyczy to wyłącznie urządzeń z najwyższej półki. Jednocześnie o wiele częściej można znaleźć w takich przypadkach głosy rozczarowania, niż głosy zadowolonych, nie mówiąc już w ogóle o zachwyconych użytkownikach. Po prostu sposób, w jaki wykonywana jest cała operacja, a także sama skuteczność takiego rozwiązania, stoi na dość przeciętnym poziomie.
Pozostaje więc czekać, aż ktoś w końcu zrobi to dobrze i jednocześnie ustali konkretny standard. Trudno w tym momencie patrzyć w innym kierunku, niż na Google.
I okazuje się, że jest to jak najbardziej słuszny kierunek, co udało się potwierdzić serwisowi Ars Technica. Jego redaktorom udało się odkryć, że amerykański gigant, przy współpracy z Motorolą, praktycznie do ostatniej chwili planował wprowadzić wraz z najnowszym Nexusem wsparcie dla czytnika odcisku palca oraz odpowiednich API. Rozwiązania te były obecne nawet w prototypach, a dalsze informacje wskazują na to, że - podobnie jak chociażby w telefonach Samsunga - odczyt odbywał się przez przeciągnięcie palca, a nie jego przyłożenie jak w urządzeniach Apple.
Ostatecznie, z niewiadomych jeszcze powodów wycofano się z tych planów, a Nexus 6 trafił na rynek już bez odpowiednich podzespołów i dodatkowego oprogramowania.
Można się w tym momencie zacząć zastanawiać, dlaczego tak właśnie się stało. Czy podzespoły dostarczane przez Synapticsa okazały się niedoskonałe, albo istniało ryzyko, że będą problemy z ich dostawami na niezbędnym poziomie? Czy czeka nas przełom w tej dziedzinie i Google nie chciało psuć opinii Nexusom zastosowaniem technologii, która już niedługo okaże się przestarzała? Może pojawił się prosty wniosek, że przeciąganie palcem po skanerze (nie samo skanowanie!) na urządzeniach tak małych jak smartfony, nie ma większego sensu?
Gdyby przyjąć tę ostatnią możliwość, pojawia się inne pytanie. Czy Google planuje przy okazji kolejnej premiery (kolejnego Nexusa?) całkowicie zmienić sposób, w jaki obydwa się skanowanie linii papilarnych, czy też postanowiło dopracować całe rozwiązanie głównie od strony systemowej?
Niezależnie od właściwych odpowiedzi można cieszyć się z dwóch rzeczy.
Po pierwsze Google wycofało się z czegoś, co nie działa tak, jak mogliby tego oczekiwać użytkownicy, nie dostarczając tym samym na rynek produktu mocno niedopracowanego. Po drugie, o ile nie zostanie zarzucony pomysł rozwijania tego sposobu uwierzytelnienia, możemy liczyć na to, że za rok, w momencie premiery kolejnego Nexusa, rozwiązanie zaprezentowane przez Google będzie miało faktycznie ręce i nogi, a my nie będziemy musieli zastanawiać się jak właściwie przyłożyć palec do czytnika, żeby odblokować telefon.