Temat tygodnia: Czy Google uwolni internet od reklam?
Google zaskoczyło wszystkich proponując nowe narzędzie - Google Contributor. Czy jest to zbawienie dla twórców i konsumentów treści internetowych? Czy ma szansę chwycić na polskim rynku? Jeśli Google nie da rady wygrać z internetową reklamą, to kto da?

Przemysław Pająk: Nie sądzę, by Google Contributor miało odrzeć internet z reklam jakie znamy, a fakt, że proponuje to Google tym bardziej powinien poddawać to w wątpliwość.
Komu jak komu, ale to właśnie Google’owi najbardziej zależy na tym, aby reklamy w internecie wyświetlać. To w końcu największa agencja reklamowa na świecie, która z klików w reklamy przy wyszukiwarce dopisuje sobie kwartał w kwartał ponad 11 mld dol. przychodów.
Nie łudźmy się też - nie ma najmniejszych strukturalnych szans na to, by internet był bez reklam. Co więcej, patrząc na to jak zmienia się rynek reklamowy, jak szybki jest odpływ budżetów marketingowych z prasy, a także w coraz większym stopniu z tv, jest pewne, że w internecie reklam będzie więcej i więcej.
Powinniśmy raczej apelować o to, by reklamy były odpowiedniej jakości, odpowiednio dopasowane do odbiorcy, nie obrażające jego poczucia estetyki i podstawowej logiki.
Zrozumienie odmiennego przy okazji charakteru internetowego medium przez reklamodawców powinno skutkować znacznie ciekawszymi formatami współprac marketingowych z wydawcami internetu.
Jako internetowy wydawca właśnie na to liczę przede wszystkim.

Dawid Kosiński: Google być może da radę coś zrobić swoim nowym narzędziem, ale należy pamiętać, że nie jest to rozwiązanie problemu. W końcu reklama de facto nie znika, a zostaje zastąpiona podziękowaniami od internetowego giganta. Zresztą należy pamiętać, że klasyczne reklamy banerowe coraz mniej denerwują użytkowników. Dzieje się tak, gdyż Ci… zupełnie nie zwracają na nie uwagi i podświadomie je omijają. A czy ktoś będzie chciał płacić za usunięcie czegoś, czego nie widzi?
Dlatego uważam, że przedsięwzięcie Google po prostu spali na panewce i szybko o nim zapomnimy. Po prostu reklamodawcy widzą, że zamiast banerów, które mają niemal zerową skuteczność, należy korzystać z bardziej profilowanej, szczerej i mniej inwazyjnej reklamy natywnej, na temat której miałem ostatnio napisać tekst na łamach strony Marketing Mobilny. Krótko mówiąc, tekstów sponsorowanych, które jeśli są tworzone w zgodzie z sumieniem jego autora, stanowią wartość wielokrotnie większą niż ulotka reklamowa lub zwykły obrazek z napisem „Kup to”.
Treść taka jest bardzo kosztowną formą reklamy i dociera do bardzo ograniczonej liczby odbiorców, jednak dzięki ciekawej formie i skuteczności jest jak najbardziej opłacalna.
Podejrzewam, że już niebawem reklama natywna będzie stanowić zdecydowaną większość całego rynku reklamy w sieci, a banery pozostaną jedynie reliktem przeszłości.

Paweł Luty: Kiedy po raz pierwszy przeczytałem o Google Contributor to przetarłem oczy z wrażenia, zastanawiając się czy na pewno to nie sen. Z drugiej strony, gigant z Mountain View ma wiele różnych pomysłów i zapewne nie ma nikogo na świecie, kto orientowałby się absolutnie we wszystkich googlerskich inicjatywach.
To miłe, że jeden z największych graczy na rynku reklamy chce walczyć z reklamą w internecie, ale nie sądzę, żeby ta inicjatywa na cokolwiek się zdała. Wciąż, większość internautów odczuwa fizyczny ból, gdy ma za cokolwiek zapłacić, zwłaszcza w Polsce. To się zmienia, ale bardzo powoli.
Contributora, moim zdaniem, nie można rozpatrywać w kategoriach „zbawienia” To zdecydowanie marginalna inicjatywa, które może, ale wcale nie musi, wykonać jakąś mniejszą czy nieco większą robotę edukacyjną. Ktoś może usłyszy, że można za coś płacić w internecie, a może jedna czy dwie osoby pomyślą sobie, że skoro nawet Google mówi, że wypadałoby wspierać finansowo twórców treści to oni jednak przestaną absolutnie wszystko ściągać z torrentów.
Z pewnością nie spodziewałbym się, że nagle masowo internetowi wydawcy i reklamodawcy zaczną się wycofywać z reklamy w wyszukiwarkach. Śmierć reklamy graficznej też jest jeszcze pieśnią przyszłości.
Cieszy mnie natomiast to, że reklamodawcy zaczynają dostrzegać, że banery, i display w ogóle, to nie jest najlepsza droga docierania do odbiorców.
Cały czas powstają nowe formaty reklamowe, które z założenia mają realizować zasadę potrójnego zwycięstwa - zadowolony ma być przede wszystkim czytelnik/widz, ale także wydawca i reklamodawca. Stąd też inwestycje w coraz lepszą reklamę natywną czy szeroko pojęte współprace z blogerami. Ale czy Google Contributor będzie miał na rozwój tych formatów jakikolwiek wpływ? Wątpię.
Oczywiście, w świecie idealnym wydawcy byliby całkowicie uniezależnieni od reklamodawców, bo czytelnicy płaciliby za to, żeby ich ulubione media funkcjonowały. Ale do ideału jeszcze nam daleko i pracujmy z tym, co mamy, czyli dbajmy o to, żeby reklama była jak najbardziej wartościowa.
Skoro Google nie da rady uwolnić internetu od reklam to czy komuś innemu się to uda? Nie. I bardzo dobrze. Dobra reklama to także wartość dla odbiorcy.

*Grafiki pochodzą z serwisu Shutterstock.