Watsonie, powiedz mi które z moich maili są ważne - oto nowe podejście IBM do poczty elektronicznej
Mailbox, Microsoft Clutter czy Google Inbox to z całą pewnością produkty rewelacyjne, a pod pewnymi względami wręcz rewolucyjne. Mogłoby się nawet wydawać, że poczta elektroniczna, która od dłuższego czasu skazywana była na odejście do lamusa, przeżywa właśnie swój złoty okres. Problem w tym, że w większości są to produkty tworzone z myślą o użytkownikach indywidualnych. I problem ten chce rozwiązać IBM.
Nic nie stoi wprawdzie na przeszkodzie, aby zalety jednej z tych trzech propozycji (czy innych podobnych), wykorzystać w pracy biurowej. Każda z nich pozwoli w mniejszym lub większym stopniu uporać się z natłokiem wiadomości, czy to ręcznie, czy to wspomagając się wbudowanymi algorytmami. Czasem nawet sama zmiana środowiska pracy nad pocztą może okazać się odświeżająca.
Nie było jednak wątpliwości co do tego, że w pewnym momencie musi pojawić się tworzony według najnowszych trendów klient pocztowy przeznaczony dla klientów korporacyjnych. Zadania tego podjął się nie kto inny niż IBM - swego czasu odpowiedzialny przecież za IBM/Lotus Notes i szereg innych narzędzi do współpracy.
Wizja przedstawiona na powyższym nagraniu może wydać się znajoma nie tylko pracownikom większych korporacji, ale też i mniejszych firm, gdzie prowadzi się intensywną komunikację. IBM nie ma jednak zamiaru umożliwić nam natychmiastowej archiwizacji wszystkiego co uzna(my) za niepotrzebne, ani też nie pogrupuje tego w poszczególne kategorie i foldery, które - według firmy - sprawiają, że niemal całkowicie ignorujemy niektóre treści.
IBM Verse, bo tak nazwano usługę, której otwarte testy (również wersji mobilnych) powinny ruszyć już na początku przyszłego roku.
Integruje w sobie wszystkie najbardziej niezbędne narzędzia potrzebne do pracy grupowej - pocztę elektroniczną, firmowe narzędzia społecznościowe i komunikatory, listy zadań, kalendarze, menedżery plików czy rozwiązania konferencyjne.
Jednocześnie stara się to robić tak, aby zachować przejrzystość wszystkich treści i korzystać z nich inteligentnie, odnajdując powiązania pomiędzy poszczególnymi informacjami, osobami czy wiadomościami, prezentując nam "zjadliwy" wynik. Wynik, zawierający dane, które najbardziej nas interesują. Nie tyle mogą interesować, co faktycznie są krytyczne w naszej pracy.
Według IBM, to właśnie sztuczna inteligencja, analiza danych i zautomatyzowanie niektórych czynności (w tym priorytetów dla wiadomości, spotkań, etc.), w połączeniu z algorytmami uczącymi się naszych zachowań oraz interakcji ze współpracownikami, jest przyszłością firmowej poczty email. W rozmowie z The Age firma zapowiedziała nawet, że docelowo chciałaby, aby za Verse "stał" Watson, którego możliwości nauki i rozpoznawania zostały już wielokrotnie potwierdzone.
W rezultacie, w idealnym przypadku, nie musielibyśmy samodzielnie przebijać się przez dziesiątki czy setki wiadomości, szukając tych faktycznie ważnych. System robiłby to za nas, podsuwając nam najistotniejsze czy najpilniejsze z nich jak na tacy, uwzględniając wszystkie towarzyszące im zdarzenia.
Analityk Alan Lepofsky słusznie zwrócił uwagę na swoim blogu, że gdyby rozłożyć Verse na czynniki pierwsze, większość z oferowanych przez nowa usługę IBM funkcji odnajdziemy już w rozwiązaniach konkurencyjnych firm. Ba, niektóre nawet robią to w tym momencie (nawet bazując wyłącznie na zapowiedziach IBM) jeszcze lepiej.
W czym ma więc tkwić siła Verse? Głównie w tym, że jako jedyne łączy te wszystkie możliwości, do tej pory realizowane za pomocą kilku lub kilkunastu narzędzi. Dodatkowo Lepofsky widzi spory potencjał w opcji integracji dodatkowych systemów z Verse, które byłyby w stanie uczynić z niego prawdziwy, nowoczesny kokpit roboczy, z poziomu którego można faktycznie zarządzać wszystkim w inteligentny sposób.
Jeśli zapowiedzi IBM potwierdzą się, być może rzeczywista jest wizja z hasła firmy, zgodnie z którą to wiadomości (i cała komunikacja) powinna pracować dla nas, a nie zmuszać nas do pracy. Oby.