Oto cyfrowy podręcznik, który... będzie uczył się od ciebie
Książki edukacyjne mają za zadanie przekazać wiedzę uczniom, którzy wykorzystują je w procesie nauczania pod kierownictwem nauczyciela. Ktoś wpadł jednak na pomysł, że książka też powinna uczyć się użytkownika i reagować na jego postępy dopasowując treść kolejnych rozdziałów do postępów w nauce. To jeden z tych pomysłów, które pokazują, że cyfrowe podręczniki mogą być naprawdę futurystyczne.
Cyfrowe podręczniki powoli stają się teraźniejszością. Niestety, pierwsze książki tego typu to tak naprawdę klasyczne papierowe wydanie przeniesione w wirtualny świat. Książki udostępniane są często w formie zwykłego, niewygodnego PDF-a, a rzadziej jako ebook w formacie EPUB lub MOBI. Nadal to jednak klasyczna książka, której treść nie różni się od wersji papierowej.
Patrząc na obecny stany rynku cyfrowych materiałów edukacyjnych widać, że na Podręcznik 2.0 jeszcze długo poczekamy.
Nie znaczy to, że na świecie nie trwają przymiarki do stworzenia prawdziwie nowoczesnego podręcznika, który będzie potrafił wykorzystać dobrodziejstwa nowoczesnych urządzeń mobilnych. W serwisie News Scientist trafiłem na bardzo ciekawy projekt niecodziennego podręcznika, który nieco odwraca role. Nie tylko użytkownik będzie czerpał wiedzę z książki, ale też książka… będzie się “uczyć” użytkownika.
Podręczniki służą uczniom do zdobywania wiedzy i z założenia są jednostronne. Każdy uczeń wykonuje te same zadania, w tej samej kolejności - forma cyfrowa niewiele tu zmienia. Okazuje się jednak, że ktoś wpadł na pomysł, że taka książka może dopasować się do tempa nauki konkretnego ucznia. Praktycznie każda firma działająca w sektorze nowych technologii zbiera o użytkownikach mnóstwo danych - dlaczego miałby ich nie zbierać i nie wykorzystywać wydawca?
Pilotażowy program nauki z nowoczesnym podręcznikiem realizowany jest w Teksasie.
Ten cyfrowy, innowacyjny podręcznik ma w założeniu pomóc uczniom w opanowaniu materiału, który sprawia największe trudności. Jeśli podręcznik wykryje, że użytkownik niezbyt dobrze radzi sobie z materiałem, to zaproponuje mu więcej zadań i przykładów z danego rozdziału. Jeśli podręcznik zauważy, że materiał nie sprawia żadnych trudności, to nie będzie zamęczał ucznia wykonywaniem w kółko tych samych przykładów.
Podręcznikiem zajmuje się Richard Baraniuk, który odpowiada za projekt OpenStax rozwijany w Houston Rice University. Na koncie zespołu rozwijającego OpenStax znajdują się już teraz różnorodne materiały edukacyjne w wersji cyfrowej i drukowanej dotyczące takich zagadnień jak ekonomia, biologia i historia.
Zespół prowadził też przez trzy lata badania, zanim wypuścił pierwszy podręcznik adaptujący się do tempa nauki.
Badania objęły uczniów z 12 szkół w Stanach Zjednoczonych - sprawdzano w jaki sposób korzystają z książek, co korelowano z wynikami, jakie osiągali w nauce. Pozwoliło to na zaprogramowanie algorytmu, który dopasuje tempo podawania materiału do każdego ucznia osobno. Nie potrzeba badań, żeby wiedzieć, że każdy z nas inaczej przyswaja materiał z różnym tempem.
Niektóre zagadnienia potrzebują więcej czasu, inne przychodzą z łatwością. Podręczniki pisane są - a przynajmniej powinny być - z myślą o statystycznym użytkowniku, przez co w praktyce nie są dopasowane w pełni do... nikogo. Możliwość adaptacji podręcznika do indywidualnego tempa nauki pozwoli usprawnić proces nauki i skrócić czas potrzebny na opanowanie materiału.
Tak naprawdę cyfrowy podręcznik bardziej przypomina program komputerowy niż ebooka.
Taki cyfrowy podręcznik korzysta ze skomplikowanych algorytmów, które decydują o tym, co pojawi się na następnej “stronie”. Sama idea jest bardzo słuszna i jedyne obawy jakie można mieć, to co do wykonania. Samo zaprojektowanie aplikacji od strony technicznej to jedna sprawa, ale zaprogramowanie algorytmów to nie lada trudne zadanie. Jakie kryteria przyjmować, na podstawie jakich informacji zwrotnych odrzucać lub dodawać kolejne ćwiczenia, powtórki zadań?
Tylko praktyczne testy mogą dać odpowiedź na to, czy taki podręcznik ma sens oraz… w jakiej dziedzinie nauki się sprawdza, a w jakiej nie. Ja jestem bardzo pozytywnie nastawiony do takich projektów i widzę w nich ogromny potencjał. Może nie dla każdego szczebla edukacji, nie dla każdej dziedziny wiedzy, ale indywidualne podejście ma szansę dać znacznie lepsze efekty, niż przy klasycznym systemie nauczania.
Cieszy mnie, że kolejne placówki edukacyjne w Stanach Zjednoczonych są zainteresowanie rozwiązaniem OpenStax. Nie twierdzę przy tym, że takie pomoce naukowe to przyszłość i perspektywa najbliższych kilku lat, a oprogramowanie zastąpi w przyszłości klasyczne książki. Nie sposób jednak przejść obojętnie obok rozwiązań, które będą mogły pomóc uczniom, studentom i wszelkim kursantom w jeszcze łatwiejszym i szybszym przyswajaniu wiedzy.
A w klasycznej książce naprawdę brakuje skrótu Ctrl+F.
Zdjęcia pochodzą z serwisu Shutterstock.