Gdzie pojawia się Uber, tam wybuchają protesty i zamieszki. Jutro pierwszy raz skorzystam z tej aplikacji w Polsce
Jak właśnie się dowiedzieliśmy, już jutro w Polsce wystartuje długo oczekiwany Uber. Łączy on osoby szukające transportu z kierowcami, którzy znajdują się w okolicy. Zamawianie kursu i płatność odbywa się za pośrednictwem wygodnej aplikacji mobilnej.
Uber to działająca od 2009 roku usługa pochodząca z San Francisco, która jest bardzo podobna do działających już od kilku lat w Polsce i na świecie aplikacji pozwalających zamówić taksówkę za pomocą komórki. Jej twórcy postanowili jednak wywrócić do góry nogami rynek przewozu osób eliminując z łańcucha korporacje taksówkarskie upraszczając do granic możliwości moduł płatności w myśl filozofii “mobile first”.
Klienci są wniebowzięci, a włodarze korporacji taksówkarskich z całego świata są po prostu przerażeni.
Doszło do tego, że twórcy aplikacji w wielu krajach na całym świecie musieli przebijać się przez biurokratyczne machiny, a największym problemem był brak wymogu posiadania przez kierowców licencji taksówkarza, przez co zmniejszała się bariera wejścia w ten biznes od strony kierowców. W rezultacie politycy potrafili blokować działalność Ubera (między innymi w Hiszpanii, gdzie usługa została uznana jako nielegalna), a kierowcy klasycznych taksówek nawet organizowali uliczne protesty (we Francji dochodziło wręcz do zamieszek). Uber jednak raz po raz wygrywa walkę o kolejne rynki - zakaz korzystania z Ubera w Berlinie właśnie został wstrzymany.
Sądowe batalie nie zraża osób odpowiedzialnych za rozwój usługi. O wejściu Ubera do Polski mówi się już przynajmniej od maja tego roku, a po licznych mniej lub bardziej oficjalnych zapowiedziach przyszła kolej na oficjalną premierę. Ta ma odbyć się już jutro, a sam będę miał okazję uczestniczyć w spotkaniu z polskim przedstawicielstwem firmy. Z olbrzymią chęcią przetestuję aplikację samodzielnie, zwłaszcza że jestem fanem wszelkich rozwiązań które wykorzystują urządzenia mobilne do faktycznego ułatwiania i upraszczania życia.
Z aplikacji, które pozwalają wezwać taksówkę korzystam już teraz regularnie.
Na polskim rynku działa już kilka usług tego typu, jak np. iTaxy czy My Taxi. Z rozmów z kierowcami wiem, że są oni zadowoleni z tej formy dotarcia do klientów, a z kolei jako użytkownik doceniam to, że nie muszę dzwonić i podawać adresu, albo stać na ulicy i machać ręką w nadziei. Baza klientów stale rośnie przy akompaniamencie promocji na bezpłatne przejazdy.
Aplikacje do zamawiania taksówek to naprawdę świetna sprawa. Mój smartfon pokazuje kierowcy wykorzystując GPS, gdzie dokładnie jestem. Ja z kolei mogę sprawdzić, czy kierowca zmierzając do mnie nie robi sobie przydługiego postoju. W przypadku Ubera będzie wyglądało to... podobnie, tylko zamawiane będą pojazdy Ubera, a nie klasyczne taksówki.
Do tego płatność nie będzie rozliczana gotówką, a aplikacja oprócz zamawiania kursu pozwala na jego automatyczne opłacenie.
Uber to bardzo ciekawe rozwiązanie święcące sukcesy na Zachodzie, ale nie jestem do końca zadowolony z tego, że do systemu nie będą podpięci kierowcy klasycznych taksówek. Tutaj zapala mi się od razu lampka z pytaniem: czy aplikacja będzie naprawdę użyteczna? Z jednej strony Warszawa to najlepsze miasto w Polsce do startu takiej usługi pod względem skali (potencjalni klienci), ale też wiele wyzwań logistycznych (ogromny obszar do obsłużenia).
W iTaxi po wschodniej stronie Wisły już kilkukrotnie spotkałem się z sytuacją, że w godzinach wieczornych lub nocnych w przesiągu kilku kilometrów nie było żadnego kierowcy. W przypadku Ubera na starcie może być jeszcze gorzej. Dopiero jutro będę mógł poszukać informacji u źródła, ile samochodów będzie podpiętych pod aplikację na terenie polskiej stolicy, ale obawiam się, że na wstępie samochodów będzie znacznie mniej niż w konkurencyjnych aplikacjach.
Owszem, Uber może być wygodniejszy, ale poruszając się po mieście taksówką najbardziej zależy mi na szybkim dotarciu z punktu A do B.
Ubera z pewnością przetestuję - teraz i za pół roku - ale docelowo będę korzystał z aplikacji, która połączy mnie z największą liczbą kierowców. To, co podoba mi się w iTaxi i MyTaxi, to adopcja tych rozwiązań przez kierowców taksówek. Ba, wielokrotnie widziałem w okolicach deski rozdzielczej takiego samochodu nie jeden, a dwa smartfony pozwalające kierowcy na dotarcie do klientów obu aplikacji.
W przypadku Uber będzie to całkowicie odrębny system z innymi samochodami. Co ważne, flota Ubera nie składa się z przypadkowych aut najróżniejszych marek i roczników, ale użytkownik zamawiając kurs dokładnie wie, jakiego standardu pojazd po niego przyjedzie. Osoba zamawiająca przejazd przez aplikację ma wybór, czy bardziej liczy na niską cenę przejazdu, czy też na komfort podróży. Jutro dowiemy się, jakie opcje dostaną do wyboru Polacy.
Czy Uber się u nas przyjmie? Trudno wyrokować, ale nasz rynek uznany został za interesujący z perspektywy twórców, a to dobry znak. Nie mam jednak wątpliwości, że twórcy mają predyspozycje do tego, żeby sobie ze wszystkimi wyzwaniami. Uber działa już w końcu w znacznie większych miastach od Warszawy. Nie jest to też firma krzak zbierająca finansowanie w serwisie crowdfundingowym, a aplikacja odniosła już olbrzymi sukces na zagranicznych rynkach.
Czy Uber ma sens i wkrótce wykosi korporacje taksówkarskie w Polsce, czy też skończy jak eBay w starciu z Allegro, przekonamy się w ciągu kilku najbliższych miesięcy.
Grafika główna pochodzi z serwisu Shutterstock.