Sony RX100 III, czyli prośby fotografów zostały wysłuchane – pierwsze wrażenia i zdjęcia
Sony RX100 III to najnowszy i zdecydowanie najciekawszy kompakt od Sony, który swoją premierę miał równo dwa miesiące temu. Przez dwa dni miałem okazję sprawdzić, jak ten zaawansowany maluch radzi sobie w warunkach bojowych. Jest bardzo dobrze!
Sony RX100 III to już trzecia odsłona świetnie przyjętego aparatu RX100, który jako jeden z pierwszych wprowadził realny powiew świeżości do skostniałego rynku aparatów kompaktowych. Podobnie jak poprzednicy, tak i RX100 III w miniaturowej obudowie zawiera dużą (jak na kompakt) matrycę o wielkości 1 cala o rozdzielczości 20 milionów pikseli. Sensor nosi oznaczenie Exmor R, a zatem jest wykonany w technologii BSI.
Prośby użytkowników zostały wysłuchane
Najważniejszy jest fakt, że mimo wielu zmian konstrukcyjnych i wyśrubowania parametrów, Sony niczego nie zepsuło. Dwie główne zmiany to wysuwany wizjer i zupełnie nowy obiektyw o szerszym kącie widzenia i znacznie lepszym świetle. Obiektyw nadal jest stabilizowany optycznie.
Wysuwany wizjer w praktyce sprawdza się doskonale. Sama konstrukcja wizjera optycznego wysuwającego się z korpusu niczym lapa błyskowa, jest wręcz nieziemsko dobra. Na bocznej lewej ściance aparatu widnieje mały przycisk „Finder”, który wysuwa wizjer. Wysunięciem wizjera można także włączyć aparat, ale niestety schowanie wizjera oznacza wyłączenie korpusu, co jest zachowaniem dość irytującym. Być może można tę funkcję wyłączyć, ale podczas kilkunastu godzin z aparatem wolałem poświęcić czas na zdjęcia, niż na poznawanie obszernego menu. Na to przyjdzie czas podczas pełnej recenzji.
Najważniejsze, że wizjer naprawdę się sprawdza. Odniosłem wrażenie, że opóźnienie przy słabym świetle jest większe niż u większych braci aparatu Sony RX100 III, ale za to wizjer nadrabia reprodukcją kolorów i zakresem tonalnym. Jest to świetna alternatywa kadrowania na ekranie i najlepsze jest to, że jest to alternatywa całkowicie opcjonalna.
Sam korpus zachował bardzo dobrą jakość wykonania. Wszystkie przyciski i pokrętła są świetnie wykonane, podobnie jak i sama obudowa. Aparat waży ok 300 gramów, co przy kieszonkowych wymiarach jest dość dużą masą, którą wyraźnie czuć. Góra ścianka aparatu jest wykorzystana do granic możliwości – po lewej mamy wysuwany wizjer, na środku wysuwaną lampę (można ją odchylać do tyłu i odbijać światło od sufitu), a po prawej znajduje zestaw przycisków i kółko trybów. Oczywiście zabrakło tu miejsca na gorącą stopkę z poprzedniego modelu, ale – tak jak pisałem przy okazji premiery RX100 III – znacznie bardziej cenię wizjer, niż stopkę. Ekran aparatu można tym razem odchylić o 180 stopni. Wyzwolenie migawki w takim ustawieniu automatycznie aktywuje samowyzwalacz, co na pewno spodoba się fanom zdjęć selfie.
Szerszy kąt i lepsze światło
Kolejną dużą zmianą jest obiektyw, który zmienił zakres na 24-70 mm po przeliczeniu na pełną klatkę. W poprzednich RX-setkach wiele osób narzekało na stosunkowo kiepskie światło na długim końcu i na fakt, że światłosiła drastycznie spada wraz z lekką zmianą ogniskowej. Teraz rozwiązano ten problem. Obiektyw RX100 III ma światło f/1.8 – 2.8, co jest dużą poprawą w stosunku do poprzedników. Nadal lekka zmiana ogniskowej powoduje szybki spadek światła, ale f/2.8 to jednak o wiele lepiej, niż f/4.9 z poprzednich modeli. Maksymalne światło f/2.8 osiągane jest po ustawieniu obiektywu na mniej więcej 30 mm.
Bardzo cieszy fakt, że wyśrubowane parametry nowego obiektywu nie wpłynęły negatywnie na jakość zdjęć. Wręcz przeciwnie. W konstrukcji obiektywu aż 9 na 10 soczewek ma kształt asferyczny, dzięki czemu udało się zachować równy i szczegółowy obraz także poza centrum kadru. Zdjęcia mają naprawdę dobrą jakość, co możecie ocenić sami, ściągając paczkę zdjęć w pełnej rozdzielczości.
Jakość zdjęć – rewelacja
Zdjęcia prezentują się świetnie jeśli oglądamy je na ekranie Full HD. Przy oglądaniu wycinków 1:1 czar trochę pryska i czuć, że matryca jest za bardzo przeładowana pikselami. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z aparatem kompaktowym! Patrząc przez ten pryzmat naprawdę trudno cokolwiek zarzucić jakości zdjęć.
Aparat wyposażono w nowy procesor obrazu Bionz X, co miało się przełożyć m.in. na wydajniejsze odszumianie zdjęć. W praktyce jest z tym bardzo dobrze do ISO 1600. ISO 3200 również jest dobre, ale szum widać już wyraźnie. Wyższych wartości można użyć tylko awaryjnie. To naprawdę świetny rezultat w segmencie aparatów kompaktowych. Poniżej wycinki kadrów 1:1.
Nowy procesor Bionz X pozwolił na wprowadzenie nowego stopnia jakości zdjęć JPG, oznaczonego jako Xtra Fine. Są to najmniej skompresowane pliki, które z reguły zajmują 9-13 MB. Niestety nie ma możliwości fotografowania jednocześnie w trybie RAW i JPG Xtra Fine. W przypadku zapisu RAW+JPG te drugie pliki zapisywane są tylko z jakością Fine.
Sony RX100 III zyskał także wiele zaawansowanych funkcji filmowych, między innymi obsługę kodeka XAVC S, wyjście czystego sygnału po złączy HDMI (np. do zewnętrznego rekordera), cyfrowy zoom x2 podczas filmowania, czy obsługę 100 klatek na sekundę w trybie 720p. Taki film można bez przeszkód spowolnić czterokrotnie, niestety sam aparat tego nie potrafi i trzeba posłużyć się komputerem. Przykład takiego filmu możecie zobaczyć poniżej.
W Sony RX100 III nie mogło zabraknąć wszystkich nowinek technicznych, w których lubuje się ten japoński producent. Mamy tu obsługę Wi-Fi i NFC (niestety, nadal bez wsparcia dla Windows Phone), mamy wiele wbudowanych filtrów i trybów automatycznych (w tym rozbudowany tryb panoramy), mamy filmową zebrę wyświetlającą potencjalne prześwietlenia, mamy rozbudowany AF, który łapie ostrość na źrenicę, a w końcu mamy także dostęp do sklepu z aplikacjami Sony.
Generalnie trzymając w rękach Sony RX100 III nie mogłem się nadziwić, jak udało się zmieścić tyle wysuwanych części w tak małej obudowie. U góry jest wysuwany wizjer i wysuwana lampa, z przodu jest obiektyw, który po złożeniu na pewno zajmuje lwią część wnętrza aparatu, a od dołu mamy dodatkowo baterię. Do tego dochodzi odchylany ekran. Jestem pełen podziwu dla inżynierów Sony.
Wysoka cena jakości
Czy Sony RX100 III to aparat bez wad? Niestety nie. Bateria nadal jest słaba i w moim przypadku energii zabrakło po kilku godzinach dość intensywnego fotografowania i filmowania. Drugim minusem jest obecnie cena aparatu, gdyż kosztuje on bez mała 3500 zł. To bardzo dużo jak na kompakt, nawet tak zaawansowany, jak RX100 III. Trzecim minusem jest brak jakiegokolwiek gripa ułatwiającego trzymanie aparatu. Cały przedni panel jest wykonany z jednolitego, gładkiego materiału. Przy całkiem sporej masie aparatu przydałoby się minimalne wybrzuszenie z gumy, nawet jeśli skutkowałoby ono lekkim zwiększeniem grubości aparatu.
Podobnie jak w większości kompaktów, także w Sony RX100 III największe makro osiąga się przy najszerszym kącie.
Przy okazji konferencji prasowej Sony zdradziło ciekawe plany na temat dalszego rozwoju linii RX100. Modele RX100 I i II zostają w ofercie i będą nadal produkowane. Ich ceny są oczywiście odpowiednio niższe – pierwszą wersję można dostać za bardzo rozsądne 1600 zł, a wersja druga kosztuje ok. 2200 zł. W ten sposób Sony chce zająć niższe półki cenowe. Jest tu pewna analogia do Apple i starszych modeli iPhone’ów.
Zdjęcia nocne, wykonane ze statywu.
Podsumowując te kilkanaście godzin spędzonych z Sony RX100 III, jestem całkowicie oczarowany aparatem. Sony poprawiło większość wad wytykanych poprzednikom. Nie zmienił się natomiast kieszonkowy rozmiar i największa zaleta tego typu aparatów, czyli całkowita dyskrecja. Nikt nie weźmie na serio fotografa z tak małym kompaktem. Dla lanserów może być to wada, ale dla świadomych użytkowników „niewidzialność” to ogromna zaleta. Zwłaszcza, że jakość zdjęć ociera się o poziom bezlusterkowców, zostawiając większość kompaktów w tyle.
Zdjęcia w pełnej rozdzielczości pobierzesz klikając w ten link. Archiwum ZIP, 433 MB.