Po BlackBerry, teraz HTC też wraca do żywych?
Wielu już dawno położyło kreskę na HTC. Kolejne zmiany strategii rynkowej, kolejne premiery, kolejne personalne przetasowania nie miały żadnego przełożenia na wyniki, które z kwartału na kwartał były coraz gorsze. Aż tu nagle, podobnie jak BlackBerry, ni stąd ni zowąd, tajwańska firma pokazuje zysk.
Jeszcze 3 lata temu HTC było numerem 1 na wewnętrznym rynku Androida i to włącznie z najważniejszym i najbardziej prestiżowym rynkiem amerykańskim. Dziś nie jest już nawet w top 10 największych producentów smartfonów na świecie. Tajwańczyków wyprzedził nie tylko nowy lider Samsung, nie tylko konkurenci z globalnie rozpoznawalnymi markami jak: LG, Sony, czy Lenovo, lecz także nowi gracze z Chin i Indii.
W Polsce, gdzie sentyment i zaufanie do HTC nadal są wysokie, tajwańska marka wciąż jest rozpoznawalna, jednak na Zachodzie coraz mniej się o niej mówi, na podobną modę jak przy okazji BlackBerry - firma wypadła po prostu z 1. ligi najważniejszych zawodników.
Tymczasem dzisiaj HTC pokazało pierwszy od ponad dwóch lat kwartalny zysk. Nie jest on nad wyraz spektakularny - to zaledwie 75,6 mln dol., co przy dzisiejszej rentowności liderów to niewiele ponad nic, ale jednak ponad 80 proc. dynamika dochodu musi robić wrażenie.
Przychody wyniosły niewiele ponad 2,17 mld dol., co jest niestety obniżką w porównaniu do zeszłorocznego wyniku. To sugerowałoby znacznie obniżenie kosztów działalności.
Najprawdopodobniej jednak zysk HTC zawdzięcza głównie dobrej sprzedaży nowej wersji One, która podobnie jak zeszłoroczny poprzednik doczekała się optymistycznego przyjęcia medialnego. Jednak po tym, jak rok temu medialny sukces One nie przełożył się na dodatki wynik finansowy, mało kto się spodziewał, że uczyni to w połowie 2014 r. Tymczasem jest inaczej.
Udało się HTC obniżyć zarówno koszty produkcji One M8, jak i zoptymalizowano proces działań marketingowo-reklamowych. Po tym uwiarygodnieniu kosztów nowy One wygenerował pozytywny wynik.
Jak to mówią: jedna jaskółka wiosny nie czyni. Podobnie jak w przypadku BlackBerry, jeden pozytywny wynik o niczym w zasadzie jeszcze nie świadczy, zwłaszcza, że rozmach działań dzisiejszych liderów spycha na totalny margines tych, którzy próbują się odbudować. Tempa narzuconego przez Samsunga i Google'a zarówno HTC, jak i BlackBerry, nie będą dziś w stanie wyrównać.
Warto jednak pamiętać o tym, że dobre wyniki BlackBerry i HTC zbiegają się z plotkami o słabszych wynikach tychże liderów, którzy opierali swoją sprzedaż głównie o high-endowe smartfony. To otwierałoby szansę dla tajwańskiej firmy na nieco bardziej optymistyczne patrzenie w przyszłość.