BlackBerry ma paszport do nowej generacji fizycznych klawiatur. I to może mieć sens
Ostatnie miesiące i lata doskonale pokazały czego chcą kupujący smartfony – wielkich ekranów. Zobaczyliśmy też, czego w większości nie chcą – telefonów z małymi wyświetlaczami i fizycznymi klawiaturami, choć z całą pewnością niejeden z nich tęskni za taką formą wprowadzania tekstu. Co jednak, gdyby zaoferować i duży ekran i pełną klawiaturę?
Takiemu obrotowi spraw trudno się zresztą dziwić, porównując nawet nie tylko zalety płynące z większej powierzchni roboczej wyświetlacza, ale i sam rozwój obydwu elementów. Podczas gdy różnice w kolejnych generacjach ekranów – coraz wyższą rozdzielczość, lepszą widoczność w słońcu czy lepsze nasycenie kolorów – można zaobserwować w każdej kolejnej generacji urządzeń, fizyczna klawiatura była i jest niemal taka sama.
Nuda panie, nuda
Zmieniały się wprawdzie szczegóły, tak samo jak swego czasu ewoluowały klawiatury komputerowe, ale w pewnym momencie osiągnięto niemal całkowitą doskonałość tej mechanicznej konstrukcji. Można było eksperymentować z rozmiarem, wyprofilowaniem, długością skoku czy liczbą przycisków, ale nadal było to na pierwszy (i często drugi oraz trzeci) rzut oka dokładnie to samo.
Zresztą nawet przy wyborze komputera, kto zwraca uwagę na to, jak pisze się na klawiaturze, podczas gdy przeważnie jakość czy rozdzielczość ekranu jest jednym z najważniejszych czynników prowadzących do podjęcia ostatecznej decyzji.
I zarówno w świecie komputerów i w świecie smartfonów, ktoś w pewnym momencie dochodzi do wniosku, że dłuższe trwanie wyłącznie przy starych rozwiązaniach niekoniecznie jest najlepszym rozwiązaniem. Część z nowości jest jednak traktowana wyłącznie jako ciekawostki (laserowe klawiatury, dotykowe ekrany zamiast klawiatur komputerowych), część jest powszechnie krytykowana (nowa klawiatura „adaptacyjna” w tegorocznym X1 Carbon), a o części nawet nie słyszymy, bo umierają jeszcze przed masowym wprowadzeniem na rynek.
Nikt się na to nie zdecyduje? A jednak!
Na rynku mobilnym mogłoby się wydawać, że nie mamy do dyspozycji wielu opcji. Klawiatura ekranowa lub fizyczna, umieszczona pod ekranem albo wysuwana z boku lub dołu telefonu i jeszcze kilka wariacji, które nawet lata temu niespecjalnie się przyjęły.
Teoretycznie nie ma możliwości, żeby połączyć duży ekran (a klienci chcą teraz przeważnie czegoś w okolicach 5”) i fizyczną klawiaturę QWERTY. Nic więc dziwnego, że większość producentów po prostu z niej zrezygnowała.
Na szczęście nie wszyscy. BlackBerry, które jako właściwie ostatnia firma na rynku stara się przekonać przynajmniej niektórych użytkowników, że da się połączyć te dwa światy, ma na to całkiem realny pomysł, o którym mówi się od kilku dobrych miesięcy. Tym pomysłem jest Passport.
Cegła, książka czy… paszport?
I choć nie widzieliśmy jeszcze finalnej, sklepowej wersji urządzenia, nawet podczas oficjalnych pre-prezentacji, jedno jest pewne. To nie jest telefon, który będzie w stanie zauroczyć zbyt wiele osób swoimi smukłymi kształtami czy nadzwyczajną mobilnością. Nawet najwięksi fani marki nie kryją, że Passport jest po prostu… cegłą.
Trzymając się nieco bardziej wyrafinowanych porównań, Passport jest pod względem wymiarów (czy raczej powierzchni) odpowiednikiem… swojego imiennika. Oficjalna nazwa, która zastąpiła kodowe określenie „Windermere” od początku sugerowała bowiem rozmiar telefonu – zbliżony do rozmiaru zwykłego, „analogowego” paszportu.
Najnowszy smartfon, który na rynek powinien trafić tuż po wakacjach, we wrześniu, można jednak traktować też jako innego rodzaju paszport. Paszport, który pozwoli w końcu opuścić świat, w którym to, co wyposażone w klawiaturę, odstrasza małym ekranem.
W tym przypadku mamy bowiem do czynienia z wyświetlaczem o rozdzielczości 1440x1440 pikseli, co przy przekątnej 4,5” daje nam PPI na poziomie ponad 452. Mniej niż w przypadku LG G3 z ekranem 2K, ale chyba i tak więcej, niż ktokolwiek spodziewa się po telefonie z klawiaturą.
Taka rozdzielczość sugeruje jednak też co innego. Ekran jest idealnie kwadratowy, przez co szerokość urządzenia, nawet pomimo niewielkich ramek, przekracza tą znaną ze zdecydowanej większości współczesnych mikro-tabletów czy wielkich telefonów pokroju Note.
I choć wygląda to dość nienaturalnie, zdania osób, które miały już możliwość obcowania z tym smartfonem, sugerują jednak, że wcale nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać. Passport całkiem przyzwoicie mieści się do kieszeni (przynajmniej tych normalnych rozmiarów) i da się go wygodnie obsługiwać, choć raczej konieczne są do tego dwie ręce. Tylko czy phablety da się obsługiwać inaczej?
Klawiatura inne niż wszystkie
Zestaw liter, symboli, znaków interpunkcyjnych, numerów – to powinno znaleźć się na każdej dobrej klawiaturze. Nie w tym przypadku.
Żeby Passport pozostał faktycznie przy rozmiarach paszportu, nie będąc jednocześnie długości deklaracji wizowej, zdecydowano się na zachowanie jedynie pierwszego z tych elementów. Na przyciskach odnajdziemy więc wszystkie podstawowe litery oraz backspace i spację. Nic więcej, żadnych numerów, ALTów czy podobnych.
Efekt? Zaledwie trzy rzędy stosunkowo dużych i miękkich klawiszy, które z jednej strony zajmują niewiele miejsca, ale z drugiej nie poprawiają raczej wyglądu pudełkowatej, nieproporcjonalnej bryły. Brak też jakiegokolwiek urządzenia nawigacyjnego, co przy tak dużym ekranie może wydawać się ogromnym błędem, zmuszając użytkownika do niesamowicie męczących „wycieczek” od klawiatury do ekranu. Nawet przy Q10 było to niezbyt wygodne, a tam wyświetlacz był przecież o ponad cal mniejszy.
BlackBerry i tutaj znalazło jednak rozwiązanie, o którym wiele osób myślało od dawna. Klawiatura w całości jest bowiem nie tylko prostym mechanizmem, ale stanowi również panel dotykowy. W efekcie np. kursorem na ekranie możemy sterować wykonując odpowiednie ruchy na jej powierzchni. Znaki diakrytyczne? Wyświetlają się na ekranie po dłuższym przytrzymaniu klawisza (tak jak do tej pory). Znaki interpunkcyjne czy dodatkowe symbole? Wyświetlają się również ponad klawiaturą i są dostosowane do pola tekstowego, w którym znajduje się kursor.
To jednak nie koniec – gesty wykonywane na klawiaturze służą nie tylko łatwiejszej nawigacji, ale także pomagają w… pisaniu. W ten sam sposób co przy Z10 czy Z30 możemy wprowadzać podpowiedzi wyświetlane na dole ekranu (przesunięcie do góry) czy kasować tekst (gest w lewo). Jest więc i nowocześnie, bez straty miejsca na TrackPad, a przy tym efektownie. Kiedy ostatni raz można było powiedzieć to wszystko o BlackBerry w kwestii sprzętowej?
Zagrożenie dla liderów? Nigdy
Innowacyjna klawiatura i nietypowa forma telefonu nie sprawią jednak nagle, że BlackBerry wróci na szczyt, a Google czy Apple nie będą mogły spać spokojnie. I to nie tylko z powodu wymienionych wcześniej specyficznych rozwiązań czy ogólnej "niszowości" telefonów z QWERTY. Wiele wskazuje na to, że pod względem parametrów, choć Passport ma być "dużo wydajniejszy od Z30", nie będzie tutaj żadnego przełomu. 3 GB RAM, Snapdragon 800 lub 801, ekran z PPI poniżej 500 - miłośnicy wyśrubowanych do granic możliwości parametrów raczej nie będą zachwyceni.
Nie będą też zachwyceni raczej gracze czy miłośnicy oglądania filmów - w końcu nie bez powodu bliskie kwadratowym ekrany w komputerach odeszły już dawno w niepamięć. Są po prostu niewystarczająco uniwersalne. Panoramiczny ekran smartfonu możemy natomiast obrócić poziomo i korzystać z niego tak, jak z małego telewizora. Przy Passporcie nie możemy tego zrobić - zawsze będziemy musieli pogodzić się na wielkie czarne pasy na górze i na dole.
Dziwny telefon nie stanie się także ikoną stylu, przedmiotem kultu, szykownym dodatkiem do garderoby. Nie będzie się dało wygodnie obsłużyć go jedną ręką i nie powali na kolana uniwersalnością. Będzie natomiast atrakcyjnym telefonem do pracy, z baterią (3450 mAh), która według testerów "wytrzymuje wieki". Martwić mogą jedynie opinie testerów, którzy sugerują, że Passport jest świetnym terminalem "służbowym", ale... jako drugie urządzenie. W dzisiejszych czasach "wszystkiego w jednym" nie wróży to zbyt dobrze.
Jest jednak co najmniej jeden zupełnie inny powód, dla którego przynajmniej część klientów się nim zainteresuje i dlaczego przede wszystkim powinno się go docenić.
Jest to bowiem pierwszy od lat tak śmiały krok w segmencie, który stracił już dla wielu atrakcyjność i skurczył się do smutnych wręcz rozmiarów. Zaniedbanie, brak innowacji i wiara w to, że stare, nawet dobre rozwiązania, są w stanie obronić się same sprawiły, że sytuacja wygląda obecnie tak, a nie inaczej.
Już przy premierze Q10 moim głównym zastrzeżeniem był właśnie brak jakichkolwiek nowości pod względem sprzętowym. Absolutna nuda. Doskonała klawiatura, ale czy te poprzednie były dużo gorsze? Nie. Teraz na prawdziwą rewolucję jest już wprawdzie za późno, ale nie ma wątpliwości, że choć Passport rynku nie podbije, jest grupa, która czeka z niecierpliwością na jego sklepowy debiut. Oby ta grupa, w połączeniu z grupami, które zdecydują się na Z3, Z3 LTE, Z30, Q10, Q5, Classica czy ewentualnie inne modele okazała się wystarczająca.
Nieoficjalne zdjęcia pochodzą z profilu użytkownika @halobandit. Drugie zdjęcie w tekście pochodzi z serwisu Shutterstock.