REKLAMA

Tesla chce ustalić standard szybkiego ładowania, ale jest daleko w tyle za konkurencją

Elektryczne samochody, choć pod wieloma względami wygrywają z ich klasycznymi odpowiednikami, mają jedną sporą wadę. Podczas gdy tankowanie zwykłego paliwa nie zajmuje nam więcej niż kilka minut, czas potrzebny na naładowanie akumulatora EV jest wielokrotnie dłuższy. Producenci starają się jak najszybciej rozwiązać ten problem, ale efektem jest obecność na rynku zbyt wielu różnych technologii i standardów. Z rozwiązaniem chce przyjść Tesla – oczywiście nie bezinteresownie.

09.06.2014 13.12
Tesla chce ustalić standard szybkiego ładowania, ale jest daleko w tyle za konkurencją
REKLAMA

Jeszcze do niedawna ładowanie elektrycznego samochodu kojarzyło się z koniecznością pozostawienia go przy stacji ładowania przez kilkadziesiąt minut, żeby gdziekolwiek dojechać lub kilka godzin, żeby móc cieszyć się pełnym zasięgiem. Kolejne miesiące przynosiły jednak niezwykle pozytywne zmiany. Na stacjach wyposażonych w ładowarki Supercharger, akumulatory Tesli możemy naładować do połowy (a więc około 170-220 km) w ciągu dwudziestu minut.

REKLAMA
tesla s

Docelowo firma chciałaby, aby czas pełnego naładowania „od zera” nie przekraczał 5 czy 10 minut, a więc był tożsamy z tym, jaki potrzebny jest na zalanie pełnego baku standardowym paliwem. Rynkiem tym nie interesują się jednak wyłącznie pracownicy Elona Muska i każdy chciałby, aby jego rozwiązanie było standardem.

Powód, poza wielkimi pieniędzmi, jest dość oczywisty – nikt, a w szczególności klienci, nie chce, aby oprócz szukania stacji dla EV, konieczne było jeszcze szukanie stacji obsługujących konkretny model samochodu. Czy ktoś wyobraża sobie, że klasycznym samochodem nie może zatankować na stacji X, tylko musi jechać do odległej o kilkanaście lub kilkadziesiąt stacji Y, choć jedna i druga sprzedaje to samo paliwo? Raczej nie.

Każdy ma swój standard

Jednocześnie obecna sytuacja prezentuje się właśnie w ten sposób. Nissan opracował swój własny standard szybkiego ładowania, CHAdeMO, i miesiąc po miesiącu rozszerza listę stacji wspierających to rozwiązanie. Granica 3500 punktów ładowania, z czego większość zlokalizowanych w USA oraz Japonii, została przekroczona już dawno, a organizacji o tej samej nazwie, stara się cały czas rozszerzać ich zasięg.

bmw i3

CHAdeMO nie spodobał się jednak w Niemczech, gdzie z jeszcze innego standardu szybkiego ładowania postanowili skorzystać najwięksi lokalni producenci samochodów. U naszych zachodnich sąsiadów to właśnie CCS, na który stawia VAG czy BMW został uznany za rozwiązanie, które powinno odpowiadać za szybkie ładowanie nowej generacji pojazdów. I nie jest to jedyny standard szybkiego ładowania, który w najbliższym czasie będzie starał się o stanie się standardem globalnym.

Cierpi na tym oczywiście nikt inny, jak użytkownicy. Efektem pojawienia się na rynku tylu różnych rodzajów wydajniejszych ładowarek jest brak kompatybilności, który ewentualnie można rozwiązywać korzystając ze specjalnych przejściówek. Żeby jednak móc naładować Teslę S na stacji wyposażonej w ładowarki CHAdeMO, musimy zapłacić 1000 dol. Tankując benzynę nikt nie każde nam przynosić własnego pistoletu, żeby było łatwiej i szybciej.

Tesla podzieli się tajemnicami

Wczorajsza wypowiedź Muska o planach udostępnienia technologii związanych z „superładowarkami” Tesli jest niczym innym, niż próbą rozwiązania jednego z największych problemów elektrycznej motoryzacji. Jak przypomina Engadget, może się to wprawdzie wiązać z udostępnieniem wielu patentów, związanych nie tylko z samymi stacjami, ale także samochodami, ale Tesla nie robi też tego za darmo.

tesla s ładowanie

W zamian za możliwość skorzystania z rozwiązań opracowanych przez Teslę, producenci pojazdów mieliby m.in. współuczestniczyć w utrzymywaniu stacji ładowania. Nie pojawiły się natomiast takie określenia jak „licencje” czy „stałe opłaty”.

Jest to zrozumiałe i całkowicie naturalne, jeśli brać pod uwagę fakt, że firma Muska mogłaby stać się w ten sposób nie tylko cichym bohaterem rynku, ale też wyraźnie zwiększyć atrakcyjność swoich samochodów. Szczególnie, że w zestawieniu z liczbą stacji CHAdeMO w USA, Superchargery prezentują się mizernie.

Tysiące stacji dla wybranych

Na początku tego roku, stacji CHAdeMO w USA było bowiem ponad 500, podczas gdy Tesla swoich odpowiedników posiadała mniej niż 100. W Europie, gdzie jednak Tesla nie jest tak popularna jak w USA, a jej dystrybucja odbywa się na mniejszą skalę, różnica jest jeszcze większa.

tesla stacje

Na ponad 1000 stacji, przypada… 19. W Azji Tesli praktycznie w ogóle nie naładujemy szybko, chyba że mamy wiele szczęścia – Superchargery odnajdziemy na 3 stacjach, natomiast CHAdeMO – na prawie 2000 w samej Japonii. Doliczmy do tego stacje CCS i mamy ładnych kilka tysięcy stacji, które niestety nie są w stanie odpowiednio obsłużyć wszystkich.

Europejski pomysł

Powszechnie dostępne stacje szybkiego ładowania są z całą pewnością czymś, co będzie w stanie przyspieszyć popularyzację elektrycznych samochodów i sprawić, że z ciekawostek, nadających się do ograniczonej liczby zadań, będą mogły stać się prawdziwą alternatywą dla pojazdów spalinowych. Na razie jednak trwa walka o to, czyj standard będzie prawdziwym standardem i nikt z klientów na niej nie korzysta.

bmw ładowanie
REKLAMA

Być może przyszłość jednak nie przyniesie nam jednego standardu, a przynajmniej nie będzie to faktycznie bliska przyszłość. W Wielkiej Brytanii i Holandii postanowiono rozwiązać ten problem... uwzględniając wszystkie standardy. Na samych Wyspach ma pojawić się do końca przyszłego roku łącznie 74 staje, które uwzględnią trzy standardy szybiego ładowania - CHAdeMO (Nissan, Citroen, Mitsubishi, Peugeot), AC (Daimler, Renault) oraz Combo (BMW, VW).

Ponownie jednak, czym są 74 stacje, w porównaniu do liczby zwykłych stacji benzynowych? Zresztą, jeśli będziemy chcieli z nich skorzystać, to nie naładujemy na nich szybko naszej wymarzonej Tesli S...

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA