REKLAMA

E3 2014? Rozczarowujące i pozbawione dawnej magii, chociaż z "momentami"

Po niemal każdej konferencji, nie licząc Ubisoftu, miałem uczucie niedosytu. Dwójka największych producentów sprzętu do gier – Microsoft i Sony – niezwykle ostrożnie prezentowało katalog swoich ekskluzywnych produkcji. Od tych znacznie większą popularnością cieszyły się tytuły na aktualną generację sprzętu. Pamiętacie jeszcze Nintendo? Chłopaki przyjechali do Los Angeles ze świetnymi grami, ale nikt nawet ich nie dostrzegł. Chociaż targi E3 2014 posiadały kilka naprawdę ciekawych momentów, w ostatecznym rozrachunku jestem nieco rozczarowany. Oto dlaczego: 

E3 2014? Rozczarowujące i pozbawione dawnej magii, chociaż z „momentami”
REKLAMA
REKLAMA

[-] Zapomnijmy o niespodziankach na targach

Kiedy w XX wieku polska branża growa oraz dziennikarze jechali na targi E3, to było naprawdę coś. Redaktorzy wracali niczym odkrywcy nowych kontynentów, na kartach czasopism informując nas o grach, w które wszyscy zagrywaliśmy się kilka lub kilkanaście miesięcy później. Wraz ze zmianą formuły targów na typowo branżowe oraz postępującym dostępem do Internetu E3 uległo znaczącym przeobrażeniom. Dzisiaj targi najbardziej komfortowo ogląda się we własnym pokoju, dostając pod nos strumieniowane konferencje oraz mnóstwo dodatkowych materiałów.

Bardzo by mi to odpowiadało, gdyby nie fakt, że od kilku lat o konferencjach wiemy praktycznie wszystko przynajmniej na 24 godziny przed startem tego wyjątkowego święta w branży gier. Na E3 już po prostu niemal nie ma miejsca za zaskoczenie. Battlefield: Hardline? Wiedzieliśmy. Będzie gameplay z nowego Wiedźmina? Wiedzieliśmy. Świetny zwiastun Metal Gear Solid V? Przedostał się do sieci w kilkanaście godzin przed konferencją Sony. Fable Legends, The Order 1886, Forza Horizon 2, Driveclub, nowe Halo, kolejne Uncharted – o wszystkim tym wiedzieliśmy już znacznie wcześniej.

Lubię być dobrze poinformowany, ale boli, że w ogromnych halach Los Angeles coraz trudniej czymś zaskoczyć, coraz trudniej utrzymać jakiś sekret w tajemnicy. E3 rokrocznie jest obdzierane z pewnej magii, na skutek ogromnej pogoni za wcześniejszą informacją. Przewodnie hasło „no to pokażcie, w co i na czym będzie się grało w następnych latach” musiałem zamienić na „no to pokażcie w akcji to wszystko, o czym wiemy już od dłuższego czasu”. Trochę szkoda.

[+] Bezpośrednia relacja z widzem to jest to

Giganci interaktywnej rozgrywki doskonale wiedzą, że równie ważni, a może nawet ważniejsi od dziennikarzy obecnych na miejscu są miliony widzów zgromadzonych przed komputerami. Bardzo podoba mi się, że firmy takie jak Nintendo, Sony, EA czy Microsoft starają się to wykorzystywać. Co jak co, ale po nudnym pokazie Battlefield: Hardline informacja, że otwarte beta-testy rozpoczynają się… TERAZ, były prawdziwą petardą.

battlefield hardline beta

To naprawdę świetne uczucie, na jednym ekranie oglądać konferencję Electronic Arts, na drugim pobierać ich najnowszą grę, o której właśnie rozmawiają na scenie. Mam nadzieję, że więcej producentów zdecyduje się w przyszłości na tak odważny i ciężki logistycznie krok. Przy całej mojej niechęci do pewnych posunięć „Elektroników” trzeba im oddać, że pomysłem z grywalnym Hardline trafili w dziesiątkę.

[-] Ekskluzywne produkcje nowej generacji nie wywołały zachwytu

Konsole ósmej generacji w całości zdominowały tegoroczne E3. Wraz z nimi szły w parze ekskluzywne produkcje. Wielkie tytuły, nowe IP, wspaniałe marki i… umiarkowana ekscytacja. Na ten moment Xbox One oraz PlayStation 4 nie mogą pochwalić się wieloma zrywającymi beret grami na wyłączność.

Zaprezentowane na scenie nowe Halo, Uncharted 4, Fable Legends, Sunset Overdrive czy Bloodborne naprawdę cieszy, ale zwróćcie uwagę, co wywołało największą euforię wśród widzów podczas konferencji. Nie nowe IP, ale powrót Grand Theft Auto V na ósmą generację platform oraz komputery osobiste. Żaden Master Chief, żaden Nathan Drake nie zdobył tak gromkich oklasków jak to, co już przecież było. Co to oznacza? Mówiąc delikatnie, „szału nie ma”, kiedy przychodzi rozmawiać o nadchodzących, ekskluzywnych produkcjach na którąkolwiek z konsol. Twierdzenie, że PlayStation 4/Xboksa One nie opłaca się kupić szybciej, niż w 2015 roku, pozostaje bardziej aktualne, niż kiedykolwiek wcześniej.

[+] Francuzi po raz kolejny udowodnili, kto ma najlepsze marki w swojej stajni

Jeżeli któraś z konferencji zrobiła na mnie autentyczne wrażenie, bez wątpienia była to ta w wykonaniu Ubisoftu. Gry zaprezentowane przez francuskiego giganta powaliły mnie z nóg. Największe wrażenie zrobiło oczywiście Assassin’s Creed: Unity – naprawdę widać, że mówimy o pierwszym naprawdę „next-genowym” tytule na nowe platformy. Ta skala, ten Paryż, ten tłum! Coś rewelacyjnego. Długo, długo zbierałem szczękę z podłogi.

Far Cry 3 to jedna z najlepszych gier akcji, jakie kiedykolwiek ukazały się na rynku. Patent na rozgrywkę okazał się być strzałem w dziesiątkę, toteż twórcy poszli za ciosem – rozsądna decyzja. Zwycięzca ubiegłorocznych targów E3 – The Division – pozostał nieco w cieniu, ale bardzo pozytywnie zaskoczyłem się drużynowym Rainbow Six Siege. Mam słabość do gier nastawionych na kooperację i Francuzi zdają się doskonale o tym wiedzieć, tryb współpracy implementując również do Assassin’s Creed: Unity. Ubisofcie, masz przed sobą wspaniałe lata.

[-] Nintendo coraz silniej zakopuje się w swojej niszy

Podczas tegorocznych targów E3 Nintendo wyjątkowo wyraźnie pokazało – nie chcemy konkurować z PlayStation 4 i Xboksem One. Nie mamy szans z bezpośredniej konfrontacji. Potwierdzał to charakter prezentacji oraz przesłanie, które biło z ich materiałów reklamowych – „my po prostu robimy fajne gry, to tyle”.

Bardzo nad tym ubolewam. Pod względem walorów wizualnych Wii U nie może konkurować z platformami ósmej generacji. Usługi sieciowe Nintendo również zatrzymały się na poziomie XX wieku. Mimo tego, brak silnej pozycji „tego trzeciego” w segmencie stacjonarnych konsol bardzo mnie boli. Nintendo zawsze było ciekawą przeciwwagą dla, w gruncie rzeczy bardzo podobnych do siebie, PlayStation i Xboksów.

Wycofane podejście Nintendo dziwi mnie o tyle, że firma naprawdę ma się czym pochwalić. Ekskluzywny katalog ich nadchodzących produkcji jest imponujący i bardzo ciekawy – Hyrule Warriors, nowe Smash Bros, nadchodzące Pokemony, kolejny Yoshi, Bayonetta 2 czy legendarna już Zelda. To wszystko kapitalnie zapowiadające się produkcje, którym naprawdę ciężko przebić się podczas targów E3, ponieważ w dużej mierze na przeszkodzie ku temu stoi samo Nintendo.

[-] Walka na „ekskluzywy”? Raczej na DLC

Podczas relacjonowania dla was pierwszych konferencji tegorocznego E3, wdałem się w rozmowę z Piotrem Grabcem na temat ekskluzywnych produkcji. Nie mogliśmy dojść do porozumienia – dla Piotra „exy” to coś sztucznie tworzącego podział i ograniczającego konsumenta, zmuszając go do większych wydatków na hardware. Dla mnie, przy pełnym zrozumieniu dla redakcyjnego kolegi, również pewna magia oraz specyfika branży gier. Produkcje ekskluzywne to coś, co pozwala odróżnić od siebie poszczególne konsole, pozwala nadać im specyficznego charakteru. Niestety, coraz częściej walka między gigantami nie tyczy się tytułów na wyłączność, a samych DLC i dodatków. Na tym z kolei gracze nie zyskują, a jedynie tracą.

REKLAMA

Czy to naprawdę ważne, że jedna grupa klientów zyska dostęp do płatnego rozszerzenia dwa tygodnie przed drugą, związaną z innym produktem? Zdaje się, że dla Microsoftu bardzo ważne. Sony nie jest lepsze, promując swoją konsolę jako tę, na której szybciej możemy wziąć udział w testach wersji beta rozmaitych gier. To wszystko detale, ale niezwykle działające mi na nerwy.

Nie rozumiem, dlaczego muszę czekać dwa tygodnie na dodatek, w który grają już inni. Jedna firma chce mnie w ten sposób upokorzyć, ponieważ wybrałem platformę drugiej? Przecież tak czy inaczej położę ręce na dodatku, natomiast urojona, iluzoryczna „czasowa ekskluzywność” działa tylko i wyłącznie na moją ocenę samej gry. „Tym damy lepsze bronie, tym damy wcześniejszy dostęp” – nie rozumiem i nie akceptuję tego trendu, który dominował podczas tegorocznych E3. Jeżeli producentom sprzętu marzy się pojedynek na produkcje ekskluzywne, w takim razie niech zaoferują coś naprawdę konkretnego, miast przesuwać premiery na 2015 rok i rzucać workami z pieniędzmi w niezależne, zewnętrzne studia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA