REKLAMA

Internet bez błędów i literówek. Acutext poprawi jakość tekstów w Sieci?

Ileż to razy czytając tekst w Internecie, natknęliście się na rażące błędy językowe? Choć Sieć ma tę przewagę nad drukiem, że w każdej chwili możemy edytować treść, często znajdujemy literówki w artykułach na stronach wielkich serwisów. Te niedopatrzenia ze strony autora i redaktora nie zawsze muszą być wynikiem nieprzeczytania tekstu lub przeczytania go, mówiąc kolokwialnie, po łebkach.

08.06.2014 16.26
Internet bez błędów i literówek. Acutext poprawi jakość tekstów w Sieci?
REKLAMA

Po pierwsze, w Internecie czytamy inaczej niż na papierze, a po drugie, jak możemy przekonać się na podstawie licznych memów (które – o dziwo – mają swoje źródło w tezie pracy doktorskiej!) – dla odbiorcy czytającego dane słowo liczy się jego pierwsza i ostatnia litera. Nasz mózg dopowiada nam, co czytamy (bardzo wyraźne jest to zresztą w sytuacji, kiedy czytamy własny tekst po raz 5. czy 10. – zwyczajnie pamiętamy, co i gdzie ma się znajdować), przez co zdarza się, że nie zauważamy braku jakiegoś przyimka, czy przestawionych dwóch liter.

REKLAMA

Jak wynika z badań Acutext na jeden tekst w Internecie o przeciętnej długości, tj. 1,5 strony A4 przypada aż 11 błędów językowych. Dla porównania – na jeden tekst w prasie drukowanej tych błędów przypada o ponad połowę mniej, bo „tylko” 5. Internautów nie interesuje, czy do danego tekstu wkradły się lapsusy, czy też popełniono błędy ortograficzne, wynikające z niewiedzy. Aż 93% konsumentów, którzy wzięli udział w badaniu Acutext jest zdania, że ta niepoprawność językowa wpływa na wizerunek twórcy. Cóż, rzeczywiście, kogo innego winić za błędy w artykułach jak nie autora i ewentualnego redaktora, który sprawuje pieczę nad danym medium?

Niestety, bardzo często niepoprawność językowa danego tekstu odciąga uwagę czytelników od jego merytorycznej zawartości.

W komentarzach odbiorcy nie zastanawiają się nad tym, czy postawiona teza jest słuszna, tylko przerzucają się kolejnymi złośliwościami skierowanymi pod adresem autora, ponieważ ten ostatni zamiast „d” napisał „t”, a zamiast „i”, nie wiedzieć czemu, „o”. Oczywiście komentatorzy mają rację (choć chwała tylko tym, którzy potrafią zwrócić uwagę w cywilizowany sposób) – jakość tekstu to jednocześnie jakość pracy autora, a ten nie zawsze jest w stanie wyłapać wszystkie błędy z prostych powodów. Po pierwsze, może nie mieć świadomości ich istnienia, co wynika oczywiście z niewiedzy, braku wystarczającego warsztatu, a po drugie – o czym wspominałam wyżej – w pewnym momencie przychodzi zmęczenie i osoba, która pisała i czytała jeden tekst kilka razy, nie jest już w stanie wychwycić w nim błędów.

Jak sobie z tym radzić? Czy serwisom i platformom blogowym potrzebny jest korektor?

Według Dawida Bychawskiego, jednego z właścicieli Acutext, niekoniecznie:

- Zatrudnienie korektora na stałe może mieć sens tylko wtedy, kiedy dana firma zna swoją podaż tekstów i jest w stanie przewidzieć, że jego praca będzie wykorzystana w 100%. W wydawnictwach, gdzie teksty można korygować w dłuższym terminie niż do 12 godzin oraz łatwo przewidzieć, kiedy teksty spływają, zatrudnienie korektora może być wciąż opłacalne. Wyzwanie zaczyna się tam, gdzie praca danych podmiotów z tekstem nie jest tak przewidywalna.

- Zatrudnienie korektora, np. w agencji reklamowej nie jest opłacalne. Jesteśmy uzależnieni od klientów i ich zleceń – w jednym miesiącu pracy może być dużo, a w drugim wcale. Podobnie wygląda sytuacja z serwisami internetowymi, gdzie teksty spływają nieregularnie i często ich liczba oraz termin publikacji wynikają z czynników zewnętrznych, nierzadko niezależnych od danej firmy. Zatrudniając korektora na stałe, należy brać pod uwagę nie tylko koszt jego wynagrodzenia, ale i koszty dostępności biura, mediów, sprzętu IT, urlopów, L4, spadków efektywności, wynikającej z monotonii pracy przy jednym tekście przez 8 godzin. Dużo bardziej opłacalne jest więc korzystanie z firm outsourcingowych niż przyjęcie kolejnego pracownika.

Acutext to firma, która proponuje nam profesjonalną korektę tekstów w przestrzeni B2B w ramach stałej współpracy (oferta przeznaczona dla prywatnego klienta, któremu zależy na jednorazowej współpracy, znajduje się na stronie błyskawicznakorekta.pl). Za Acutext stoją dwaj właściciele: Dawid Bychawski oraz Krzysztof Romaniak, a także sześcioosobowy zespół korektorów, który rozrasta się wraz z przybywaniem nowych klientów. Pomysł na firmę oferującą usługi korektorskie zrodził się w maju zeszłego roku, kiedy Krzysztof Romaniak rozmawiał z wieloma korektorami o tym, jak pracują, jak się rozliczają, a także jak pozyskują nowe zlecenia.

Informacje te doprowadziły dwóch przyjaciół do założenia spółki. Jak się okazało, dotychczasowa korekta połączona jest często z redakcją tekstów, która przebiega zdecydowanie w wolniejszym rytmie – ekspresowa usługa to taka, która realizowana jest w ciągu 24 godzin. Ponadto korektorzy najbardziej lubią przyjmować duże zlecenia, tj. ok. 22 stron maszynopisu, bo te są dla nich najbardziej opłacalne. Dawid Bychawski i Krzysztof Romaniak postawili na coś innego, na coś, czego do tej pory nie było na polskim rynku usług korektorskich. Z analizy pracy serwisów internetowych oraz tego, jak wygląda praca z tekstem w agencjach reklamowych wyciągnęli wnioski, które pozwoliły im stwierdzić, że krótkie teksty publikowane w Sieci potrzebują szybszej korekty, a samo środowisko Internetu bardziej dynamicznej współpracy.

Potencjalnym klientem Acutext są podmioty, które generują dużą liczbę krótkich tekstów.

Acutext aktualnie oferuje korektę wykonywaną w kilka godzin (3, 6, 12 i 24). Każdy rodzaj usługi ma inną cenę w zależności od liczby stron A4, a także oczekiwań klienta co do zakresu korekty. W przypadku najszybszej usługi jest to koszt ok. 7 zł za jedną stronę. Na razie firma oferuje korektę jedynie w języku polskim, ale w przyszłości planuje rozwinięcie swojej usługi także o język angielski, tak jak w przypadku błyskawicznakorekta.pl. Co istotne, Acutext nie zajmuje się redakcją tekstów, a jedynie wyłapywaniem obiektywnych błędów, np. ortograficznych, czy interpunkcyjnych. Nie może zatem dojść do sytuacji, w której korektor źle odczyta myśl autora i zmieni ją tak, że straci sens:

- Acutext świadomie zajmuje się jedynie korektą tekstów. Tylko na wyraźne życzenie klienta poprawiamy błędy stylistyczne, gdyż wiemy, że w Internecie zmiany w stylistyce tekstu mogą wpłynąć na jego pozycjonowanie – wyjaśnia Dawid Bychawski. Nie chcemy zostawić pola do interpretacji dla korektora, gdyż wtedy nasza usługa będzie miała inne cechy niż te, które ma teraz i dostarczenie usługi w czasie 3 godzin, czy krótszym, stanie się niemożliwe – kończy.

Trzeba przyznać, że Acutext, w porównaniu z innymi firmami na tym rynku, ze swoimi minimalnymi 3 godzinami potrzebnymi na korektę tekstu wypada naprawdę dobrze. Niestety, 3 godziny to wciąż za długi czas, jeśli chodzi o sprawdzenie tekstów informacyjnych publikowanych w Internecie. Dawid Bychawski ma jednak tego świadomość i przekonuje, że usługę korekty do 15 minut prawdopodobnie będą mogli wprowadzić już pod koniec bieżącego roku. Współpraca Acutext z każdym klientem ustalana jest indywidualnie – od negocjacji stawki za korektę, po ustalenie terminów do określenia dostępności usługi (czy korekta będzie potrzebna tylko w dni pracujące, czy także w weekendy).

Outsourcing w kwestii korekty wydaje się rzeczywiście godny polecenia.

Patrząc na Acutext z perspektywy autorki tekstów publikowanych w Internecie, a także kogoś, kto taką stronę prowadzi, wiem jak trudno czasem zapanować nad błędami i jednocześnie – jak trudno dokładnie przeczytać każdy tekst (wszak pora publikacji i dostarczenia kolejnych artykułów jest różna i nie zawsze zależna od redaktora, czy zespołu). Acutext wychodzi naprzeciw tym problemom. Mam jednak świadomość, że aktualny kształt usługi wymaga dopracowania – choćby skrócenie wspomnianych 3 godzin do 15 minut. Trzymam kciuki za Acutext, bo rzeczywiście w Internecie potrzeba nam profesjonalnej korekty tekstów. Błędy językowe są niedopuszczalne, a te niestety także się zdarzają. No, to kto odważy się policzyć i wytknąć błędy, jakie ja tutaj popełniłam?

PS Na próżno będziecie ich szukać. Powyższy tekst został poprawiony przez Acutext. Pierwsza wersja tego artykułu zawierała jeden błąd gramatyczny, trzydzieści dwa błędy interpunkcyjne (!) i aż 19 innych. Przyznam, że zanim zobaczyłam wersję tekstu po korekcie, byłam przerażona. Na szczęście okazało się, że zmiany w większości dotyczyły poprawienia szyku zdania, tak, by tekst był lepszy w odbiorze. Artykuł przed wysłaniem do Acutext czytałam dobre 10 razy. Jak się okazuje to za mało, a może za dużo, by spojrzeć nań świeżym okiem. Po korekcie całość brzmi zdecydowanie lepiej.

Po obejrzeniu zmian, jakich dokonał korektor, widzę, że tekst od początku dało się po prostu lepiej napisać – czasem rezygnując ze zbyt wymyślnego szyku zdania, a czasem bardziej skupiając się na logicznej konstrukcji niektórych tez. Moje zaskoczenie liczbą błędów, potwierdza tylko to, co napisałam wcześniej – autorzy (i czytelnicy, wszak nim także jestem) nie zdają sobie sprawy z popełnianych błędów. Zwykle jednak łatwiej jest je wykryć u kogoś innego niż u siebie. Moje roztargnienie i niewiedza w pewnych obszarach (na interpunkcji, przyznaję ze wstydem, poległam!) nie pozwoliły mi napisać tekstu bezbłędnie. Całe szczęście, że jest Acutext!

PPS Powyższe PS nie zostało poprawione przez Acutext. Ten fragment tekstu także. Śmiało, możecie szukać błędów.

Jeśli jesteście ciekawi, to możecie też pobrać plik PDF, na którym widać wszystkie wprowadzone przez korektora zmiany (plik waży ok 105 KB)

REKLAMA

Autorka jest redaktor prowadzącą sPlay.pl – bloga poświęconego cyfrowej rozrywce.

* Zdjęcia pochodzą z Shutterstock
REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA