Czy to koniec Last.fm? Serwis dogorywa lub… wraca do korzeni
Pamiętacie Last.fm? Starsi internauci na pewno go pamiętają. To była jedna z najważniejszych sieci społecznościowych dla fanów muzyki popularnej, obok MySpace’a. I tak jak MySpace, powoli odchodzi w zapomnienie.
Twórcy Last.fm zauważyli już 12 lat temu pewien ciekawy z socjologicznego punktu widzenia trend: odkąd możemy tworzyć profile na swój temat w Internecie, to wręcz kochamy się w nich obnażać. Nie dosłownie oczywiście, chodzi tu bardziej o mentalny ekshibicjonizm. Uwielbiamy informować o tym gdzie byliśmy na wakacjach, jakie są nasze ulubione potrawy czy które aktorki podobają nam się najbardziej. I tak powstał Audioscrobbler: aplikacja, która zbierała informacje na temat muzyki, której słuchamy.
Audioscrobbler szybko zyskał uwagę Last.fm, a więc internetowego radia muzycznego. Oba projekty połączono w jeden, a efekt był naprawdę znakomity: powstał serwis społecznościowy, który pozwalał na odnajdywanie osób słuchających podobnego rodzaju muzyki i dyskutowaniu o niej, chwaleniu się nią, a przede wszystkim, który serwował muzykę pasująca do naszego gustu. Nasz gust był oceniany za pomocą wyżej wspomnianego „scrobblera”.
Z czasem dochodziły kolejne aktualizacje serwisu i obsługa kolejnych odtwarzaczy muzycznych. Serwis się ten rozwijał pięknie i wzorowo, zdobywając serca coraz większej rzeszy internautów. Aż w końcu znalazł wielkiego inwestora: 30 maja 2007 roku kupił go CBS za 140 milionów funtów brytyjskich. To, niestety, wywołało pewien problem.
CBS zaczął bowiem wprowadzać zmiany, które, delikatnie rzecz ujmując, nie spodobały się wiernym użytkownikom Last.fm. Najpierw przebudowano całkowicie wygląd i interfejs witryn internetowych i aplikacji Last.fm, a następnie wprowadzono opłaty za słuchanie radia, nie usuwając zarazem modułów reklamowych. Wykastrowano też możliwości personalizacji radia Last.fm, a więc jednej z najważniejszych rzeczy, jakie ów serwis oferował. Z czasem stawało się coraz gorzej, a gdy Last.fm zaczął polegać na integracji ze Spotify i YouTube, właściwie ostatecznie zniknęły jakiekolwiek powody, by dalej z owego radia korzystać.
Koniec strumieniowania, pozostaje… no właśnie, co?
Last.fm, walcząc z coraz mniejszymi zyskami i odpływem użytkowników, zdecydował się na radykalny krok: zamyka swoje radio całkowicie. Dalej będzie proponował odtwarzanie muzyki, ale będzie odsyłał użytkownika na Spotify lub YouTube. Zmiany wejdą w życie za niecały miesiąc: 28 kwietnia.
Wszyscy, którzy opłacili subskrypcje, mogą liczyć na zwrot pieniędzy. Płatny Last.fm pozostanie, ale jedyna korzyść z subskrypcji, to eliminacja reklam oraz pierwszeństwo dostępu do nowych funkcji serwisu.
Pozostanie więc społecznościowa warstwa serwisu, a więc profile użytkowników, fora dyskusyjne, encyklopedia artystów i harmonogramy ich koncertów oraz nadal w niektórych kręgach popularny scrobbler, który będzie zbierał informacje na temat tego, czego słuchamy i tworzył na tej podstawie statystyki.
Czy to pomoże?
Ostatnie dane finansowe, jakie znalazłem w Sieci, pochodzą z 2012 roku. Wynika z nich, że Last.fm stracił w tamtym okresie pięć milionów dolarów, odnotował 12-procentowy spadek w opłatach za subskrypcje o 23-procentowy spadek w dochodach z reklam. Minął ponad rok, a skoro firma tak radykalnie tnie koszty, to oznacza, że inne działania zawiodły.
Poprosiłem przedstawicieli Last.fm o komentarz i, niestety, do tej chwili nie doczekałem się odpowiedzi. Nie jestem więc w stanie przytoczyć aktualnych statystyk tego serwisu. Z Last.fm nadal korzystam, podobnie jak moja dziewczyna i wielu moich znajomych. Żadna z tych osób jednak nie zdecydowała się na dostęp do płatnych usług, zadowalając się darmowymi funkcjami, głównie scrobblingiem. Tak, wiem, to marna próba statystyczna, dotycząca na dodatek jednego kraju, ale to jedyne, co na tę chwilę mam. Wynika jednak z niej, że użytkownicy nadal lubią Last.fm, ale nie na tyle, by nań zbyt często zaglądać a tym bardziej płacić mu za usługi.
A to kiepsko rokuje…